You are currently viewing 1 czerwca – szczęśliwego Dnia Dziecka

1 czerwca – szczęśliwego Dnia Dziecka

Wszystkim dzieciom – dużym, małym

Tym niegrzecznym i wspaniałym

tym z pieluchą – bez pieluchy

tym co mają w nosie muchy …

Niech Wam życie pisze bajki

Czarodziejskim dymkiem z fajki

Niech spełniają Wam marzenia

Takie nasze są życzenia

Redakcja NCMA

Sobotnie łamy naszej Redakcji poświęcamy ważnym dla Polski postaciom historycznym zapisanym w naszych dziejach i dziedzictwie. Mimo, iż dzieci nie powinny kojarzyć się nam z wielkimi wyzwaniami, ani z bronią, walką, czy śmiercią, to jednak … nasza historia obfituje w wiele przykładów heroizmu zarówno fizycznego, jak też duchowego polskich dzieci i młodzieży, które odegrały dużą rolę dla społeczności lokalnych oraz patriotycznych postaw ogółu Polaków.

W Dniu Dziecka, który przypadł na dzisiejszą sobotę, nie możemy pominąć wspomnień z tych kart historii, które uwieczniły akty waleczności, bohaterstwa, patriotyzmu, szczerego oddania ojczyźnie przez młode pokolenia, w tym także okropnych cierpień doznanych przez nie ze strony wrogów Polski.

Motto:

Podstawą szczęścia jest wolność, a podstawą wolności odwaga” Tukidydes z Aten

Najmłodsi bohaterowie w historii Polski

Dzieci Powstania Warszawskiego 1944

Liczba dzieci, które brały udział w Powstaniu Warszawskim jest trudna do ustalenia. Na pewno było ich więcej niż 1000, ponieważ tylu chłopców w wieku 11–18 lat dostało się w październiku 1944 r. do niewoli niemieckiej.

Najmłodsi pomagali przy budowie barykad, roznosili powstańcze gazetki, listy, dostarczali żołnierzom środki sanitarne. Nieco starszym dzieciom powierzano bardziej odpowiedzialne i trudniejsze zadania.

W powstańczych działaniach uczestniczyli nie tylko chłopcy, ale również dziewczęta. Otrzymywały one jednak zadania innego typu. Wiele dziewczynek zmieniało rannym opatrunki albo pracowało w kuchniach polowych. Tym dzieciom ważna była sama świadomość, że w jakiś sposób pomagają powstańcom. Starszym dziewczętom powierzano czasem takie same zadania jak chłopcom.

Najmłodszy zaprzysiężony powstaniec warszawski miał dziewięć lat. Choć zdarzały się pojedyncze przypadki dzieci walczących z bronią w ręku, to nikt nie wysyłał ich na barykady ani do regularnej walki. Największą bronią dzieci był spryt. Jeśli zdarzały się fotografie uzbrojonych dzieci w karabiny, to były zdjęcia pozowane. Dzieci często celowo zawyżały swój wiek, ponieważ dowódcy niechętnie przyjmowali nieletnich kandydatów na żołnierzy. Oficjalnie za najmłodszego żołnierza powstańca uznaje się 11-letniego Witolda Modelskiego „Warszawiaka”. Chłopiec poległ 20 września 1944 r.

Wielu młodych powstańców w uznaniu za swoje zasługi otrzymało stopnie wojskowe: strzelca, kaprala czy plutonowego. Niektórzy z nich zostali odznaczeni Orderem Virtuti Militari, Krzyżem Walecznych czy Krzyżem Zasługi z Mieczami. Najmłodszym żołnierzem AK, który otrzymał Order Virtuti Militari V klasy jest Jerzy Bartnik (1930-2011). Odznaczenia 14-latka dokonał sam gen. Tadeusz Komorowski „Bór”. Chłopiec walczył w Powstaniu Warszawskim m.in. na Woli, jako członek batalionu AK „Parasol” w Zgrupowaniu „Radosław”. W trakcie powstania został ciężko ranny i stracił oko, jednak po operacji powrócił do oddziału. Po upadku powstania trafił do niewoli, gdzie doczekał wyzwolenia przez oddziały brytyjskiej armii. Następnie wstąpił w szeregi Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie i po wojnie pozostał na emigracji. W 1992 r. na stałe powrócił do Polski.

Udział dzieci w Powstaniu Warszawskim symbolizuje pomnik Małego Powstańca, przedstawiający chłopca z bronią w ręku, w za dużym hełmie z orzełkiem i biało-czerwoną opaską.

Obrona Katowic  – wrzesień 1939

Wieża spadochronowa w Katowicach – 35-metrowa stalowa wieża w Parku im. Tadeusza Kościuszki w Katowicach była wykorzystywana do początkowego szkolenia lotniczego i szkolenia skoczków spadochronowych. Był to punkt obserwacyjno-meldunkowy stanowiący element systemu obrony Katowic obejmujący cały Park, skąd od godz. 5 rano, 4 września 1939 roku harcerze Związku Harcerstwa Polskiego, strzegący tego punktu, dzielnie stawiali opór wkraczającym do miasta oddziałom awangardy Wehrmachtu (początek II WŚ). Skala ostrzału z wieży była tak silna, że oddziały wycofały się, by poczekać na posiłki, które przytoczyły tu armatę przeciwpancerną i zadawały śmiertelne ciosy bohaterskiej obronie Harcerzy. Następną rolę obronną Katowic pełnił najwyższy przed wojną budynek w mieście, tzw. drapacz chmur przy ul. Żwirki i Wigury. Podobnie jak na Wieży, tutaj także pełnili służbę Harcerze. Obecnie obiekty te są pomnikami poświęconymi obrońcom Katowic, poległym i zamordowanym przez Niemców w 1939. Katowicka Wieża Spadochronowa to także jedyna taka wieża zachowana w Polsce. Obiekt ten stał się pomnikiem śmierci śląskich Harcerzy.

Dzieci Zamojszczyzny – 1941-1943

Wojenne losy dzieci z terenu Zamojszczyzny wiążą się z niemieckimi planami tworzenia „przestrzeni życiowej” na wschodzie, realizowanej w ramach Generalplan Ost., powstałym w Berlinie jesienią 1941 roku. Miał on za zadanie przesiedlenie osadników niemieckiego pochodzenia z Rosji, Rumunii i innych państw na tereny Polski. Początkowo realizowano go w Wielkopolsce na Śląsku i Pomorzu, czyli terenach zachodniej Polski włączonych do III Rzeszy. Później rozpoczęto te same działania na terenach Generalnego Gubernatorstwa. Aby stworzyć miejsce dla niemieckich osadników Niemcy przeprowadzali zakrojony na szeroką skalę program wysiedlenia rdzennej ludności polskiej. W myśl wytycznych chłopi polscy mieli być usunięci ze swoich gospodarstw na urodzajnej ziemi lubelskiej, a ich majątki przekazane niemieckim kolonistom. Zamojszczyzna zgodnie z rozporządzeniem reichsführera SS, Heinricha Himmlera, została uznana za jeden z pierwszych niemieckich terenów osiedleńczych w Generalnym Gubernatorstwie. Oprócz Niemców na terenie Zamojszczyzny Niemcy osiedlali również Ukraińców podczas powiązanej z Heim ins Reich akcji zwanej Ukraineraktion. W tym celu, w czasie Aktion Zamość, która trwała zaledwie kilkanaście miesięcy – od końca listopada 1941 do marca 1943 roku – Niemcy, według szacunków historyków, przymusowo, wysiedlili z Zamojszczyzny ok. 110 tys., w tym ponad 30 tysięcy dzieci. Wysiedlonych kierowano do obozów przesiedleńczych, gdzie dokonywano selekcji rasowej, dzielono na grupy odbierając rodzicom dzieci. Wszelki opór karano biciem lub rozstrzelaniem. Starszych i niedołężnych wysyłano do obozów koncentracyjnych z przeznaczeniem do eksterminacji, zdolnych i silnych kierowano do pracy przymusowej. Dzieci wywożono w wagonach bydlęcych do obozów śmierci w Majdanku i Auschwitz, gdzie mordowano w komorach gazowych bądź uśmiercano zastrzykami z fenolu.

Część dzieci, u których niemieccy lekarze-antropolodzy stwierdzili obecność odpowiednich cech aryjskich przeznaczano do germanizacji niemieckim rodzinom lub domom dziecka. Z kilkunastu tysięcy przeznaczonych do germanizacji udało się po wojnie odzyskać około 800.

Dzieci Grodna – wrzesień 1939

Zdobycie Grodna 21 września 1939 roku dla Armii Czerwonej miało być blitzkriegiem na miarę niemieckich sojuszników. Jednak włączenie się ludności cywilnej w obronę miasta sprawiło, że Grodno, jako jedyne na kresach stawiało silny opór. Jednym z przerażających wątków tego wydarzenia była próba wykorzystania biorących udział w obronie uczniów jako żywe tarcze. To młodzież gimnazjalna spontanicznie zgłosiła się do obrony miasta. Ich domowej produkcji broń – butelki z benzyną były głównym orężem, zaskakująco skutecznym. Niestety, rozwścieczony wróg, przy pomocy działającej w mieście piątej kolumny wyłapywali dzieci i przywiązywali jak żywe tarcze do czołgów. Maszyny nie oszczędzały też pieszych obrońców, po prostu ich rozjeżdżano.

Jeden z czołgów w czasie obrony miasta został zaatakowany przez 13-letniego Tadeusza Jasińskiego. Niestety, zaraz potem chłopiec został schwytany przez czerwonoarmistów. Użyto go w charakterze żywej tarczy. Po opanowaniu Grodna Armia Czerwona przystąpiła, przy pomocy komunistów żydowskich i białoruskich, do wyszukiwania, chwytania i rozstrzeliwania jego obrońców –żołnierzy i cywili, a przede wszystkim uczniów, ochotników obrony Grodna.

Orlęta Lwowskie – 1918 – 1919

Obrona Lwowa – Orlęta – obraz Juliusza Kossaka

„Mortui sunt, ut liberi vivamus” – Polegli, byśmy mogli żyć wolni – głosi napis na Pomniku Chwały na Cmentarzu Orląt we Lwowie. 21 i 22 listopada 1918 r. po całodobowych walkach polskie oddziały odbiły cały Lwów z rąk Ukraińców, którzy wycofali się z miasta, formując wokół niego oblężenie. Do oblężonego Lwowa, w nocy z 24 na 25 listopada, przybył gen. Tadeusz Rozwadowski i objął dowództwo. Do połowy grudnia 1918 r. walka przybrała charakter partyzancki z otaczającymi miasto oddziałami ukraińskimi. Pod koniec grudnia 1918 r. Naczelna Komenda Ukraińska rozpoczęła zmasowany szturm na Lwów. Wojska ukraińskie dysponowały trzykrotną przewagą liczebną. Atak ten jednak nie powiódł się, generał wraz z ochotniczymi oddziałami cywilnymi i lwowską młodzieżą utrzymali miasto. Wobec niepowodzenia Ukraińcy rozpoczęli ostrzał artyleryjski Lwowa. Brak amunicji i ludzi oraz należytego wsparcia militarnego z Warszawy spowodował, że przed ludnością Lwowa odciętą od wody i światła w mieście stanęło widmo głodu. Bohaterska obrona osamotnionego miasta zaczęła urastać do rangi dużego problemu dla Warszawy. Gen. Rozwadowski odmówił wykonania rozkazu opuszczenia Lwowa, przebicia się przez oblężenie wroga i wycofania się do Przemyśla. Udzielenia natychmiastowej pomocy dla bohatersko walczącego miasta domagała się polska opinia publiczna. 12 marca ruszyła odsiecz pod dowództwem gen. Wacława Iwaszkiewicza-Rudoszańskiego. Po odbiciu linii kolejowej do Przemyśla zastąpił on gen. Rozwadowskiego na stanowisku dowódcy Armii „Wschód”. 19 marca 1919 r. wojska wielkopolskie gen. Franciszka Aleksandrowicza połączyły się z oddziałami pułk. Władysława Sikorskiego w Gródku Jagiellońskim. Tam przywitał ich gen. Rozwadowski. Oblężenie ukraińskie zostało zlikwidowane, Lwów stał się wolny. Ceną wolności była śmierć kilkuset obrońców Lwowa. O Lwów walczyło z bronią w ręku lub w służbach pomocniczych 6022 osób, w tym 1421 uczniów szkół powszechnych i średnich poniżej 18 roku życia, z których 114 poległo. Najmłodszy waleczny, Jaś Kukawski, miał 9 lat. 2640 walczących, w tym studenci,  nie przekroczyło 25. roku życia. Jeszcze 18 marca 1919 r., przed opuszczeniem Lwowa, gen. Tadeusz Rozwadowski, w uznaniu najmłodszych, zwanych Orlętami Lwowskimi, którzy oddali życie za wolność, ustanowił Odznakę Honorową „Orlęta” i nadawał osobiście wraz z podpisem na dyplomie za czynną służbę wojskową w Galicji Wschodniej pełnioną za jego dowództwa po dzień 19 marca 1919 r. Generał wyłożył także z własnej kieszeni pokaźną sumę 60 tys. koron na pomoc wdowom i sierotom po poległych obrońcach Lwowa i kresów południowo-wschodnich, dając początek „Fundacji Rozwadowskiego”, na czele której stali: gen. Juliusz Albinowski, gen. Władysław Sikorski, mjr Kamieński i kpt. Bronisław Gebert.

W Warszawskim Grobie Nieznanego Żołnierza złożone są prochy jednego z poległych, ekshumowane z Cmentarza Orląt Lwowskich w 1925 roku.

Dzieci Wrześni – 1901 – 1902

Strajk dzieci wrzesińskich, uczennic i uczniów Katolickiej Szkoły Ludowej odbył się we Wrześni w latach 1901–1902. Skierowany był on przeciw germanizacji szkół, głównie przeciw modlitwie i nauce religii w języku niemieckim Obejmował również protest rodziców przeciw biciu dzieci przez pruskie władze szkolne.

Do najgłośniejszych i brzemiennych w skutki wydarzeń doszło 20 maja 1901, kiedy niemiecki nauczyciel Schölzchen wymierzył karę cielesną 14 dzieciom za odmowę odpowiadania w języku niemieckim na lekcji religii. W reakcji na to przed szkołą zebrał się wzburzony tłum. Strajkujących uczniów władze szkolne ukarały przedłużeniem obowiązku szkolnego, natomiast uczestników zajść ulicznych władze niemieckie ukarały więzieniem i grzywnami.

W procesie gnieźnieńskim państwo pruskie pozwało strajkujące dzieci oraz występujących w ich obronie rodziców do sądu, w wyniku którego zasądzono kary więzienia. Skazano łącznie 25 osób, a 4 uwolniono od zarzutu. Minimalny czas kary wyniósł 2 miesiące aresztu, a maksymalny 2,5 roku więzienia. Po apelacji od zarzutów uwolniono tylko jedną osobę. Za winnego uznano nawet fotografa z Wrześni, którego skazano na 200 marek grzywny z zamianą na 40 dni więzienia.

Cesarz Wilhelm II w mowie malborskiej stwierdził, że: „…znów doszło do tego, że polska buta chce ubliżyć niemczyźnie…”.

Szeroko rozszerzyła się także akcja strajkowa. Surowe wyroki więzienia, które miały złamać opór Polaków, spowodowały odwrotny skutek. Za przykładem dzieci wrzesińskich poszli uczniowie w innych szkołach zaboru pruskiego. W 1906 roku opór dzieci, podtrzymywany przez rodziców, przybrał postać powszechnego strajku. W fazie największego nasilenia strajkowało ok. 75 tys. dzieci w ok. 800 szkołach (na łączną liczbę 1100 szkół).

Król Polski – Jadwiga Andegaweńska, św. Jadwiga 1374 – 1399

Jadwiga Andegaweńska (1379 – 1399) przyszła na świat w Budzie na Węgrzech, jako córka Ludwika Andegaweńskiego i Elżbiety Bośniaczki. Królewski dwór Ludwika I Wielkiego, osobistości politycznej na owe czasy bez precedensu, wyposażył ją w zdolności intelektualne oraz kompetencje bycia monarchą, doceniała także wartość sztuki i nauki. W roku 1384 Jadwiga przybyła do Polski i została koronowana na króla Polski. Przełomowy był rok 1385 – czas unii w Krewie, pomiędzy Polską a Litwą. Tu zapadła decyzja o ślubie Jadwigi z Jagiełłą. Brała czynny udział we władzy również po ślubie. Była wybitna i dowiodła tego uświetniając swoim mecenatem Akademię Krakowską. Za ogromną zasługę Jadwigi Andegaweńskiej poczytuje się fakt rozpowszechniania wiedzy. Była po pierwsze dobrze wykształcona, a po drugie otaczała się ludźmi nauki. W testamencie zapisała klejnoty na poczet odnowienia Akademii Krakowskiej. Na jej żądanie tłumaczono na język polski rozmaite tytuły literackie, z których gros należało do tematyki wykładanej właśnie na odnowionym Uniwersytecie. Na uwagę zasługuje fakt, iż Jadwiga potrafiła dyskutować z ludźmi nauki oraz polityki. Mecenat był zatem efektem jej intelektu, a nie, jak chcieli jej zagorzali przeciwnicy chęcią zaskarbienia sobie uwagi i przychylności środowiska naukowego. Była przy tym bardzo pobożna. Zachowała władzę i wpływ na małżonka, inspirując chociażby wyprawę na Ruś Czerwoną. Ponadto brała udział w rozmowach z papiestwem i Krzyżakami. Z wiekiem jednak oddała się bardziej działalności charytatywnej oraz swej pobożności. Źródła podkreślają, że była zdolna do poświęceń – nie tak bowiem widziała w młodości swą przyszłość. Marzyła o księciu z innej bajki – w 1378 roku, liczyła sobie zaledwie 4 lata, gdy przyszło jej poślubić ośmioletniego wtedy Wilhelma Habsburga, który być może posiadał intelekt zdolny do długich dyskusji na tematy sztuki i nauki, podczas gdy trafił jej się Jagiełło, człowiek bystry, lecz w całej swej krasie mało „zachodnioeuropejski”. Jak wiadomo zaręczyny z Wilhelmem Habsburgiem zerwały postanowienia krewskie.

Okres samodzielnych działań politycznych Jadwigi, jako władczyni, był jednak bardzo krótki. Żyła bowiem niecałe 26 lat. Zmarła 17 lipca 1399 w wyniku nagłego osłabnięcia po bardzo ciężkim porodzie. Jej córka, Elżbieta Bonifacja, przeżyła zaledwie 3 tygodnie i zmarła 13 lipca, czyli na kilka dni przed śmiercią swojej matki. Jadwiga zmarła nie doczekawszy historycznego zwycięstwa Jagiełły nad Krzyżakami. Dziś wspominamy Jadwigę jako opiekuna uniwersytetu, który wydał wiele wspaniałych osobistości świata kultury, nauki i sztuki. Już w wieku XV przygotowano odpowiedni proces beatyfikacyjny królowej Jadwigi, jednak nie został on podjęty kanałami oficjalnymi. Dopiero w wieku XX poważnie ponowiono starania o wyniesienie Jadwigi na kościelny ołtarz. Beatyfikowana została wreszcie w 1979 roku, aby po 18 kolejnych latach, czyli 8 czerwca 1997, papież Jan Paweł II ogłosił władczynię świętą. Sarkofag Jadwigi Andegaweńskiej znajduje się w Katedrze Wawelskiej, w południowym ramieniu ambitu.

Dzieci Głogowa – 1109

Obrona Głogowa to jeden z najbardziej heroicznych symboli wojennego poświęcenia w historii Polski. Obrońcy musieli stanąć przed tragicznym wyborem. Czy poświęcić bliskich, czy bronić granic ojczyzny. Wybrali walkę, co pozwoliło Bolesławowi Krzywoustemu wygrać wojnę z Henrykiem V.

Bezpośrednim powodem wojny polsko-niemieckiej były wydarzenia z 1108 roku, kiedy Bolesław Krzywousty pomógł węgierskiemu królowi, Kolomanowi, w walce z królem niemieckim, Henrykiem V (późniejszym cesarzem). Pomoc polegała na zaatakowaniu Czechów, co znowu wymusiło odwrót czeskich oddziałów do obrony swojego kraju, przez co Niemcy straciły czeskie wsparcie w wojnie z Węgrami.

Wyprawa Henryka V pod Głogów miała utemperować polskiego księcia, którego poczynania były coraz śmielsze. Krzywousty odnosił sukcesy na Pomorzu, dążąc do podporządkowania tej dzielnicy Polsce.

To spowodowało, że na 1109 rok Henryk V zaplanował atak na Polskę. Do Erfurtu przybyły posiłki z całych Niemiec. Siły przeznaczone na wyprawę do Polski były znaczne. Liczba wojsk wynosiła nawet 10 tysięcy. Wsparcia udzielili także Czesi, którzy zdecydowanie lepiej znali polskie tereny.

Pretekstem i pozorowanym legitymizmem, który Henryk V wykorzystał za powód wojny, była kwestia Zbigniewa (polskiego księcia Wielkopolski i Mazowsza), przyrodniego brata Bolesława. W 1107 roku Zbigniew przegrał rywalizację o władzę w Polsce i został wygnany przez Krzywoustego. Zbiegły schronił się w Czechach, u sojusznika Niemiec, gdzie zabiegał o ingerencję Henryka V w odzyskaniu pozycji politycznej w Polsce.

Tuż przed wyprawą Henryk V złożył Bolesławowi ultimatom. Obiecywał odstąpić od najazdu w zamian za przywrócenie praw Zbigniewowi, czyli faktycznie dopuszczenie go do współrządów nad krajem. To rzecz jasna było dla polskiego księcia niebezpieczne. Najpierw Zbigniew umocniłby się w swojej części, a następnie, przy pomocy niemieckiego sojusznika, pokonał brata. Zatem Bolesław musiał rzucić wyzwanie Henrykowi. Dodatkowo Henryk zażądał także płacenia trybutu w kwocie 300 grzywien srebra rocznie (1 grzywna = ok. 200-230 gram).

Hardą postawę polskiego księcia przedstawił w swojej Kronice Gall Anonim. Zawarł w niej taką odpowiedź Bolesława: „Zważ tedy pilnie, komu to grozisz, a wojnę znajdziesz, gdy pragniesz wojować.“ Po takiej odpowiedzi Henryk V ruszył ze swoją potężną armią na Polskę. Granicę przekroczył w okolicy Gubina, następnie skierował się na Krosno Odrzańskie i Bytom Odrzański. Żadnego z tych grodów nie zdobył. Celem dla niego był Głogów. Opanowanie tego grodu uznał za kluczowe dla jego planów zaatakowania Poznania. Obejście Głogowa zagrażałoby tyłom jego armii, a także utrudniałoby dostawy zaopatrzenia.

Głogów był doskonale położony. Oblewały go wody Odry, Starej Odry i Baryczy. Wał otaczający gród mierzył aż 12 metrów szerokości i 8 metrów wysokości.

Pod Głogów Henryk V dotarł 24 sierpnia. Najpierw przystąpił do paktowania. Umówił się z obrońcami Głogowa na pięciodniowy rozejm. W tym czasie Głogowianie mieli uzyskać ewentualną zgodę polskiego księcia na poddanie grodu. Warunkiem rozejmu było także przekazanie cesarzowi synów, jako zakładników, którzy niezależnie od decyzji mieli zostać zwróceni. Tymczasem Henryk V dopuścił się krzywoprzysięstwa. Postanowił zaszantażować obrońców, że jeśli Ci nie poddadzą grodu, to zakładnicy zginą.

Dowiedziawszy się o takim podstępie Bolesław Krzywousty zagroził obrońcom gardłem, jeśli poddadzą Głogów. Wiedział bowiem, że ten gród jest kluczowy dla losów całej wojny. Wtedy padły chyba jedne z najpiękniejszych słów dotyczących poświęcenia dla ojczyzny. Napisał je Gall Anonim. Są to słowa przypisywane Bolesławowi Krzywoustemu, ale niewątpliwie ich literackie brzmienie zawdzięczamy Gallowi: „Lepiej, rzekł, i uczciwiej, aby grodzianie i zakładnicy dali żywot za ojczyznę, niż przez poddanie okupując go haniebnie, poszli dźwigać pęta niewolnicze, u obcych panów na wysłudze.”

Z kolei Jan Długosz w Rocznikach podaje inną wersję cytatu, ale o podobnym wydźwięku: „Niech raczej stracą synów niż wolność swoją i ojczyzny.”

Gdy ani przekupstwem, ani podstępem, ani walką Henryk V nie był w stanie zdobyć Głogowa, postanowił zwinąć oblężenie. Tym samym niezłomni obrońcy wzorowo wywiązali się ze swojej roli i nie dali się złamać niemieckiemu królowi.

Cała akcja kosztowała Henryka V wiele sił i środków, które nie przyniosły żadnych efektów. Bez zdobycia Głogowa nie mógł myśleć o marszu w głąb Polski. Postanowił jednak, że nie zrezygnuje z dalszego prowadzenia wojny. Dlatego zaatakował Wrocław.

Było to miasto nie słabiej umocnione od Głogowa. Za nim podążały siły Bolesława, które polowały na transporty, niedobitków, zwiadowców, maruderów i pomniejsze oddziały, które były w stanie pokonać. To w efekcie spowodowało wśród Niemców olbrzymie straty i mocno obniżało morale w ich wojsku. Paraliżowało to nawet niemieckie zagony, które szukały żywności w głąb kraju. Wszędzie bowiem obawiano się polskich wojowników.

Obrońców Głogowa upamiętnia dziś w mieście piękny pomnik, na którym umieszczono wzruszający cytat z Galla Anonima:

„Lepiej będzie i zaszczytniej jeśli zarówno mieszczanie jak zakładnicy zginą od miecza za ojczyznę niż gdyby kupując zhańbiony żywot za cenę poddania grodu mieli służyć obcym.”

Podobną laurkę głogowianom wystawił Jan Długosz:

„Mieszkańcy Głogowa gorąco przywiązani do swego księcia Bolesława okazali mu tak niezłomną i szczerą wierność, że woleli samych siebie i swoje ukochane dzieci narazić na największe niebezpieczeństwo, niż poddać się wrogowi. Toteż bardzo słusznie ich wierność i szczere oddanie aż do dnia dzisiejszego cieszą się u Polaków szczególnym uznaniem.”

Ostatecznie za cenę pokoju Bolesław zgodził się na zapłacenie Niemcom trybutu z Pomorza, którego jeszcze nie zdołał opanować. To pozwoliło królowi niemieckiemu częściowo wyjść z twarzą z wojny. Jednak prawdziwym zwycięzcą był Bolesław. Nie byłoby to możliwe bez heroicznej postawy Głogowian, którzy nie pozwolili Niemcom na marsz w głąb kraju.

Walki wojów polskich w obronie Głogowa zostały, po 1990 r., upamiętnione na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie napisem na jednej z tablic, „GŁOGÓW SIERPIEŃ-WRZESIEŃ 1109”.

Autor: Abo

Źródła: historia.org.pl; kurier historyczny.pl; pl.wikipedia.org; youtube.com; polskieradio.pl