Warszawa dnia 24.10.2020 była miejscem tragicznych wydarzeń, tego dnia odarto Polaków z wszelkich złudzeń, odebrano nam prawo do jakiejkolwiek podmiotowości jako suwerenów i jedynych gospodarzy naszej Ojczyzny. Pod dyktando globalistów, służalczy zarządcy wysłali polską policję do pacyfikacji pokojowej manifestacji przeciwko zamordystycznym, niezgodnym z Konstytucją RP zarządzeniom ministra nagłej choroby w porozumieniu z ministrem wystrzałowych boomboxów. Naprzeciwko bezbronnych ludzi, często całych rodzin (niektórzy zabrali swoje dzieci), stanęli uzbrojeni po zęby policjanci z oddziałów prewencji, wyszkoleni i jak się okazało pozbawieni ludzkich odruchów oraz niezdolni do samodzielnej oceny sytuacji. To krótka opowieść uczestniczki tamtych wydarzeń. Z naszego miasta wyruszyło o czwartej nad ranem kilka samochodów, jechaliśmy pokojowo zamanifestować swoje niezadowolenie z ministerialnych rozporządzeń ograniczających nasze prawo do przemieszczania się, prawo do pracy, prawo do samostanowienia o własnym ciele i zdrowiu. Rozporządzenia pisane „na kolanie” niezgodne z obowiązującym w Polsce prawem, a nade wszystko z ustawą zasadniczą. Jechaliśmy do stolicy po wolność i godność, którą nam odebrano. Nie godziliśmy się na bezsensowne kagańcowanie narodu, zamykanie lasów, zamykanie szpitali, idiotyczne przepisy zabraniające odwiedzin i pożegnania naszych bliskich umierających w szpitalach, odseparowywania nowo narodzonych dzieci od mamy i taty, zamykania szkół i innych socjotechnik atomizujących społeczeństwo. Kilka wesołych samochodów na zachodniopomorskich rejestracjach dotarło do celu podróży około 11 przed południem. Stojąc w niewielkiej pięcioosobowej grupce, w oczekiwaniu na resztę naszych znajomych, zauważyłam, że nagle zostaliśmy otoczeni przez dwunastoosobowy oddział „białych kasków”, wywołało to w nas totalne zaskoczenie. Staliśmy sobie grzecznie w maleńkiej grupce, nikomu nie wadząc, na placu przed Pałacem Kultury. Niedowierzając dziwnej sytuacji, chcieliśmy wyjść z okrążenia, okazało się, że policjanci mieli inną wizję oraz chęci i możliwości jej realizacji. Nie wypuścili nas z tego białego kółeczka. Oni wyposażeni w „ochronną odzież roboczą” i narzędzia pracy takie jak pałki, kilku litrowy gaz na plecach z rozpylaczem, kajdanki i inne zabaweczki, my uzbrojeni w biało-czerwone flagi. Zabawa się skończyła, wymiana zdań po pewnym czasie także….. wszyscy zarobiliśmy po mandacie, którego nikt, rzecz jasna nie przyjął (po powrocie były zaproszenia na komendę). Dołączyliśmy potem do protestujących, były granaty hukowe, petardy, gaz obficie lany na Polaków, przepychanki, ciąganie po chodniku zagazowanych kobiet i ludzi starszych, zabawa w ciuciubabkę z nadgorliwymi „stróżami prawa”, podwójny kordon policji, próby przebicia się, wypisywanie i odmawianie przyjęcia mandatów, spisywanie, spisywanie, spisywanie. Tego dnia mąż mojej przyjaciółki został aresztowany i bezprawnie przetrzymywany. Resztę atrakcji możecie zobaczyć na filmach, których jeszcze nie ocenzurowali znawcy jedynej prawdziwej prawdy, tacy jak chociażby Demagog, opłacany z pieniędzy wyżej wspomnianych globalistów. Zachowajcie te filmy, zachowajcie pamięć o trudnej, ale nie bezsensownej walce o wolność i godność każdego Polaka.
Aniela