Ilu z Was jest pokoleniem dzieci z kluczem na szyi? Czasami zdarzało się, że ten klucz został zgubiony, czasem zapomniany.. w takim wypadku, nikt nie stał pod drzwiami, czekając na powrót rodziców z pracy. Szło się do pierwszej, lepszej sąsiadki, która zaopiekowała się dzieckiem jak własnym, ciepła herbata, kanapka i ROZMOWA. Tak, pewnie teraz to młodsze pokolenie może być zaskoczone, ale ludzie ze sobą rozmawiali. Tacy spotkani na ulicach, zupełnie nieznani także. Pamiętam podróże pociągami, zwłaszcza dłuższe podróże, przedziały były „salonami dyskusyjnymi”. Tematyka przeróżna, od trosk dnia codziennego, włącznie z informacjami natury delikatnie ujmując, z pogranicza intymności, poprzez, a jakże, politykę, aż po dysputy filozoficzne.
Co zmieniło się na przestrzeni lat, po uzyskaniu „niepodległości”? Pierwszym szkodnikiem – przekaz medialny. Od czasu tzw. „wolnych mediów” zmienił się przekaz, z roku na rok, coraz więcej, głośniej i w bardziej przerażający sposób, dowiadywaliśmy się o strasznych morderstwach, przestępstwach, gwałtach…, tu w Polsce, na naszym podwórku! Nagle okazało się, że nie ma już dobrych wiadomości, są tylko złe, im bardziej przerażające – tym lepiej. Zachodnie media wprowadziły swoje metody do nas, te same, którymi z powodzeniem atomizowały zachodnie społeczeństwa. Niestety polskie społeczeństwo nie okazało się odporne. Zamiast w obcym człowieku widzieć bliźniego, coraz mocniej zagnieżdżała się myśl w tresowanym medialnie umyśle – „to może być złoczyńca”. Ucichły rozmowy na ulicach, w pociągach pojawili się „czytelnicy”. Pierwszy etap niszczenia spójności społeczeństwa zakończony sukcesem sił zła.
Etap rozluźnienia więzi między przyjaciółmi i kolegami. Może to dziwne, ale nikt nie umawiał się na spotkanie, na odwiedziny, miałeś potrzebę spotkać się z kimś, to po prostu szedłeś do niego. Kto i kiedy nam wmówił, że to brak kultury? Kiedy mój przyjaciel zamieszkał w Warszawie, zdziwiony był tą nową praktyką. „Zadzwoń i się umów, lub napisz kartkę, kiedy chcesz kogoś odwiedzić”. Tłumaczę dlaczego kartkę pocztową; bo telefony posiadali tylko nieliczni i były to telefony stacjonarne. Zaczęły się trudne gospodarczo czasy, polskie firmy sprzedano za bezcen, rozgrabiono majątek, a pracownicy dostali „kuroniówkę” – powstała nowa klasa ludzi bezrobotnych, którym „się należy”. Natomiast ci nasi rodacy pracowici i ambitni, nie potrafiący wyciągać ręki po zasiłek, zaczęli pracować na dwa etaty, aby utrzymać rodziny. Te zmiany spowodowały notoryczny brak czasu, dla przyjaciół i dla rodziny, skończyły się czasy, kiedy praca stanowiła osiem godzin, najczęściej od 7-15, następnie reszta dnia mogła być przeznaczona na wspólny posiłek, wychowywanie dzieci, zabawę, spacery, odwiedziny przyjaciół i dalszej rodziny. W większości polskich domów ten czas się skończył. Ponadto zasiano w naszych głowach strach przed utratą pracy, ile razy Polak usłyszał nie wyobrażalne wcześniej słowa szefa: „na Twoje miejsce, czeka 100 lepszych”, to trauma naszego pokolenia. Stres, przemęczenie i nieustanna niepewność. Kiedy nie wiesz co czyha za rogiem, nie masz ochoty na zabawę i marzenia.
Trzeci etap to rozpad więzi rodzinnych. Do powyższych przyczyn dodajmy jeszcze presję wywieraną na młode pokolenie; nauka obcych języków, zajęcia poza szkolne – „im więcej będziesz mógł wpisać w swoje cv tym lepiej”… trauma przekazywana przez rodziców. Wyścig szczurów. Wszystkie te zabiegi z powodzeniem zostały już przez globalistów przećwiczone na społeczeństwach uprzemysłowionych. W Polsce też przyniosło ten sam efekt. Im większa pauperyzacja tym szybsze tempo atomizacji społeczeństwa.
I jeszcze jeden szkodnik: rozwój technologii komunikacji. Telefony komórkowe. Zmiany kulturowe wprowadzone przez te pudełka. Nieodłączny atrybut, trzymasz telefon w ręce i rozmawiasz z drugą osobą, jaki przekaz dajesz tej osobie? Na ile jesteś zainteresowany rozmową, a na ile w gotowości do reakcji na sygnał z komórki? Podświadomie Twój rozmówca czuje, że nie jesteś zainteresowany i zaangażowany w 100% w kontakt właśnie z nim, z tym konkretnym żywym człowiekiem. Gdy telefon jest na wierzchu ludzie instynktownie czują się mniej ważni. Widzieliście ludzi w restauracji, telefon na stole, jaki to przekaz, dla Twojego rozmówcy, współpracownika, przyjaciela, rodziny? Ogłaszasz w ten sposób, nie jesteście dla mnie zbyt ważni i nie ma większego znaczenia czy leży ekranem do dołu. Jesteś na spotkaniu, telefon dzwoni, patrzysz kto i oznajmiasz, nie będę od Jolki odbierał telefonu, czy Twój rozmówca ma być Ci za to wdzięczny? Jaka wspaniałomyślność!! Spójrzcie jak jesteśmy uzależnieni, na ulicach, w parkach, kawiarniach, przeważająca część ludzi trzyma w rękach telefon. Jaki dyskomfort wywołuje w nas kiedy ktoś wyciąga telefon? Czujemy się głupio jakby wkraczając w sferę intymną, co robimy dla równowagi? Wyciągamy swój. Czy trzeba jeszcze skuteczniej nas od siebie odseparować?
A co się dzieje z naszymi dziećmi i ich elektronicznymi przyjaciółmi? Rodzice muszą interweniować, regulować dostęp do komórek dla dzieci, zwłaszcza tych najmłodszych, ich mózgi nie są gotowe na przyjmowanie takiej ilości dopaminy, takiego stymulowania, trzeba zachować umiar. Dostęp powinien być regulowany przez rodziców, zabronić używania w sypialni, podczas posiłków, w szkole. Mądry rodzicu kontroluj czas.
Nic nie zastąpi kontaktów bezpośrednich. Jesteśmy istotami społecznymi, brak kontaktu z innymi sprzyja tak ostatnio „popularnym” chorobom, odbija się bezpośrednio na naszym zdrowiu, jednak jest jeszcze większym zagrożeniem dla całego społeczeństwa. Podzieleni i wyobcowani, nie będziemy zdolni do obrony przed tymi wszystkimi „udogodnieniami” nowego porządku świata, który tak ochoczo kreują nam globaliści. Kochani Polacy, starajmy się zacieśniać łączące nas więzi, budujmy nasze małe społeczności, łączmy się, dla własnego bezpieczeństwa.
Aniela