…mama się rozpłakała kierując słowa do swojego syna przecież nie można człowieka zabijać!
14-letni młody wówczas mężczyzna syn Pani Karoliny, po tych słowach schował broń a następnie oddalił się z miejsca wraz ze swoją matką przy okazji ratując żyda, który był prowadzony za sznurek na posterunek Gestapo przez Ukraińca kolaboranta w służbie niemieckiej. O zdarzeniach tych opowiada sam Stanisław Jastrzębski, który odszedł od nas niedawno dnia 18 stycznia 2024 roku. Smyk tak nazywano młodego Stanisława urodzonego 13 listopada 1929 roku w miejscowości Bybło w dawnym województwie Stanisławowskim II RP. Stanisława zastała wojna w bardzo młodym wieku, jednakże jako 13-latek został wcielony do konspiracji przez własnego nauczyciela o nazwisku Gawłowski. Zgodę na to miał wyrazić sam dowódca plutonu Armii Krajowej prof. Ziomek. Stanisław od pierwszych chwil pracował w konspiracji jako doręczyciel korespondencji, równolegle przechodził szkolenia prowadzone przez Armię Krajową. Wygląd młodego chłopca nie zwracał na okupancie niemieckim uwagi. Był wielokrotnie konwojentem repatriantów wyjeżdżających z Kresów do Polski. Głównie brał udział w walkach z ukraińskimi oddziałami UPA. Wydarzenie powyżej opisane rozegrało się podczas podróży Stanisława z matką w poszukiwaniu pożywienia. Jak sam wspomina:”… należałem w tamtym okresie do konspiracji i pomimo młodego wieku posiadałem broń palną, z którą nie rozstawałem się. Był rok 1943 gdy zatrzymał nas na drodze ukraiński policjant na usługach nazistów spod znaku swastyki, prowadząc z jednej już strony na sznurku żyda na posterunek Gestapo, każąc nam iść wraz z nim. Matka płacząc prosiła Ukraińca żeby nas puścił, ale ten nie chciał słuchać. Wyciągnąłem więc broń i zastrzeliłem ukraińskiego policjanta. Matka rozpłakała się mówiąc do mnie ..synu przecież nie można człowieka zabijać!” Młody Stanisław uratował wtedy siebie, własną matkę i żyda. Jak wspominał po latach …”gdyby Ukrainiec nas oddał w ręce Gestapo, nigdy byśmy nie wrócili do domu.”
W roku 1944 Stanisław Jastrzębski wstąpił do polskiego batalionu samoobrony wspierającej wojsko walczące z oddziałami UPA. W marcu 1946 został zwolniony i wraz z rodziną wyjechał do Oleśnicy gdzie zamieszkał. W roku 1948 zdał egzamin dojrzałości i wstąpił ochotniczo do Oficerskiej Szkoły Lotniczej w Dęblinie. Mając bardzo dobre wyniki w lotnictwie, Stanisław w roku 1952 zostaje zakwalifikowany na akademię lotniczą w Monino koło Moskwy. Nie rozpoczyna szkolenia gdyż służby wyszukały informację,że Stanisław służył w Armii Krajowej, następstwem tego było jego aresztowanie w warszawskim więzieniu. Przesiedział pięć miesięcy bez przesłuchań, po czym został zwolniony i wyrzucony z wojska. Stanisław Jastrzębski po karierze lotniczej ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Wrocławskim, po czym tylko przez jeden rok pełnił zawód Adwokata, jak sam wspominał:”…nie potrafiłem kłamać i dlatego zerwałem z tym zawodem.” Następnie został zatrudniony w Zakładach Azotowych w Chorzowie, a w roku 1975 zostaje dyrektorem w Przedsiębiorstwie Techniczno Budowniczym Techrol w Katowicach. Od 1 lutego 1990 roku przeszedł na emeryturę.
Stanisław Jastrzębski był prezesem Klubu Oficerów Rezerwy, Członkiem Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej oraz Członkiem Zarządu Krajowego Środowiska Żołnierzy Polskiej Samoobrony w Warszawie. Za swoje zasługi był wielokrotnie odznaczany. Jednakże na szczególną uwagę zasługuje praca społeczna, którą prowadził Stanisław. Napisał on bowiem kilkanaście książek dotyczących Ukraińskiego Ludobójstwa na narodzie polskim w latach 1939-1947. Szczególnie opisał zbrodnie popełnione przez Ukraińców w województwie lubelskim, podkreślając w swojej pracy odniesienia do dokumentów w archiwach, z których brał wiedzę nad badaniem zbrodni popełnionych przez Ukraińców.
Autor książek zatytułowanych:
Księga Ofiar, Golgota ludności polskiej na Kresach Wschodnich, Zarys historii stosunków polsko-ukraińskich, Moje Kresy wczoraj i dziś, Oko w oko z banderowcami, Nieosądzone zbrodnie ludobójców z czasów II Wojny Światowej 1939-1946, Samoobrona Polaków, Ludobójstwo nacjonalistów ukraińskich na Polakach na Lubelszczyźnie w latach 1939-1947.
Stanisław Jastrzębski kochał swoją ojczyznę, był przede wszystkim wspaniałym, prawym człowiekiem ..gdy zapytany przeze mnie co skłoniło go do tego, że zajmował się ukraińskimi zbrodniami na Polakach ..odpowiedział:”…aaa czego nie robi się dla ojczyzny i rodaków!”
Na koniec pragnę czytelnikowi przywołać informacje dotyczące kłamstw ,które padły w jednej z ukraińskich książek niedawno wydanych na Ukrainie pod adresem Stanisława Jastrzębskiego, której współautorem jest prof. Igor Hałagida, były pracownik IPN Gdański w latach 2001-2018 oraz wykładowca historii na Uniwersytecie Gdańskim. Otóż sama książka wydana została i opłacona ze środków OUN istniejącego po dziś dzień w Kanadzie! Książka opisuje zbrodnie dokonywane w odwecie przez Polaków na Ukraińcach, przy tym zarzucając w niej, Stanisławowi Jastrzębskiemu, że w swoich książkach kłamie o zbrodniach ukraińskich.
Rozważanie nad tymi słowami pozostawiam czytelnikom zaznaczając, że nasz opisywany patriota, którym jest Stanisław Jastrzębski bezwzględnie w swoich książkach umieszczał odsyłacze do dokumentów i akt archiwalnych na potwierdzenie opisywanych ukraińskich zbrodni.
Duchy Kresów