Ani w pierwszej, ani w drugiej części artykułu nie udało się zamknąć tematu kolonizacji Polski przez Ukraińców, ponieważ polityczny wulkan warszawski, wsparty przez jego media, co dnia zieje nowymi wyrzutami a to dymu i sadzy, a to językami ognia i lawy, siejąc spustoszenie w psychice polskiego społeczeństwa. To nie są już cedzone, fragmentaryczne i ogólnikowe informacje z ust „ekspertów” na emeryturze, którzy swoje wypowiedzi wieńczą nieodłączną sentencją „pomagajmy Ukrainie”, bo ona przelewa za nas krew. Nie przejdzie im przez gardło prawda, że od blisko 2,5 roku parę milionów Ukraińców przesiedlonych z terenów nieobjętych wojną, czyli ludzi nie będących uchodźcami wojennymi, a co najwyżej migrantami ekonomicznymi, w myśl odgórnego i tajemnego scenariusza władz warszawskich, sprawnie rozlokowanych na obszarze całej Polski i obdzielonych przywilejami przewyższającymi wypracowane przez Polaków zdobycze socjalne, na koszt polskich podatników. Tak gorliwa czołobitność i służalczość polskojęzycznych władz wobec obcej nacji wyrobiła w niej przekonanie, że faktycznie za nas przelewają krew, gdy tymczasem jest odwrotnie, są naszymi krwiopijcami. Korzystają tu ze wszelkich dóbr i dobrodziejstw bez kolejek na zasadzie pierwszeństwa, rozbijają się wypasionymi samochodami, zażywają wszelkich swobód i uciech, a gdy nabroją, naszkodzą, czy zamordują kogoś, są nietykalni. Ba, nawet drwią i szydzą z nas, Polaków, za naiwność, bo który to naród zniósłby cierpliwie tyle upokorzeń w naszej historii, a obecnie niebotycznych ciężarów finansowych utrzymania tego stanu rzeczy na swoich barkach? Tylko frajerzy…
Rozmnożyły się wokół całe kręgi aktywiszczów, które miast nawoływać do pokoju – warunki zatrzymania tej maszyny do mielenia ludzkiego mięsa leżą już od miesięcy na stole – zamienili się w podżegaczy wojennych wołających: więcej militariów, jeszcze więcej…, dawać kolejne miliardy € i $, bo front upadnie. Wszystko to odbywa się kosztem podnoszenia kosztów wszelkich dóbr i usług oraz jawnych i ukrytych podatków w Polsce i na tzw. Zachodzie. Przecież na militariach się nie kończy, skoro brakuje chętnych Ukraińców do walki na froncie, to kogo tu jeszcze wziąć w kamasze? Na pewno … Polaków, bo ukraińskich gości przecież nie wypada. Czy chcemy, aby na cudzy front wyłapywano Polaków – naszych ojców, mężów, braci, synów, czy wnuków? Dlaczego oficjalnie nie mówi się o prawdziwych przyczynach tej wojny i udziale w tym samej Ukrainy? Dlaczego nie nawołuje się do rokowań pokojowych, które gotowe czekają na stole? Są i tacy polscy dziennikarze, którzy peregrynują po obrzeżach frontu na Ukrainie, by swoimi relacjami wyrobić fałszywą karierę wielkich ludzi na dolewaniu oliwy do ognia wojny, na której zarabiają koncerny, pośrednicy – oligarchowie i mafie na całym świecie, a obdzierane społeczeństwa biednieją, bowiem tzw. pomoc, rozkradana jest po drodze zanim dotrze na front.
Dociekliwi sprawdzą sobie sami, kto w czasie trwającej 2,5 roku wojny zarobił na niej krocie, kto nabył lukratywne nieruchomości w słynnych miastach i na egzotycznych wyspach świata, a kto w ostatnich dniach kupił we Francji najnowszy model auta bugatti za 4,5 mln €, a opadnie mu chęć do sponsorowania podżegaczy wojennych i samej wojny.
Transfer złupionych na wojnie pieniędzy lub spieniężonych militariów na luksusową konsumpcję, z której znane są oligarchiczne gremia, to jedna strona medalu. Druga strona jest jeszcze bardziej dotkliwa dla nas, ponieważ służy rozszerzaniu kolonizacji Polski i ekspansjonizmu obcej nacji, co odbywa się drogą jej:
- dominacji na rynku pracy poprzez dopłaty pracodawcom za ich zatrudnienie,
- uprzywilejowania poprzez zwolnienia z podatków i danin na rzecz państwa,
- uprzywilejowania do usług zdrowotnych, kulturowych i świadczeń socjalnych,
- wykupu mieszkań, nieruchomości i ziemi w Polsce za gotówkę (pralnia brudnych pieniędzy); Ukraińcy i Niemcy są na czele,
- marszu przez instytucje państwowe i zajmowaniu strategicznych stanowisk, którym nigdy wcześniej nie powierzano obcokrajowcom,
wreszcie:
- rozszerzanie bezrobocia poprzez wrogie przejęcia polskich firm i zwolnienia grupowe polskich pracowników,
- zagadkowy łańcuch fuzji PGNiG, Lotosu przez Orlen i prywatyzacje w niewiadome ręce.
Wystarczyło 2 lata takiej „wolnej ukrainizacji”, by doprowadzić budżet państwa polskiego do katastrofy, bankructwa NFZ i upadłości wielu szpitali. „Ministra” zdrowia, nauczycielka (sic!) Izabela Leszczyna, w wywiadzie dla radiowej Trójki mówi: „Nie lubię słowa „likwidacja”, ale mamy taką propozycję „dobrowolnej reorganizacji szpitali (…). Jesteśmy w przededniu prezentacji projektu ustawy zmieniającej system”. Niewątpliwie system ten zmierza do prywatyzacji i urynkowienia systemu „ochrony choroby”, poprzez oddanie całości majątku obiektów szpitalnych w obce ręce.
Dane statystyczne wskazują, że poziom ubóstwa w Polsce rok do roku wzrósł o 44%. Jak wiadomo ubóstwo najdotkliwiej uderza w dzieci w wieku szkolnym, czego niewątpliwą przyczyną jest obdzieranie polskiego społeczeństwa na rzecz wciąż podsycanego konfliktu zbrojnego na Ukrainie oraz dostrzegalne już zgubne skutki ukraińskiej supremacji i kolonizacji Polski. Nie bacząc na to, członkini egzotycznego rządu uśmiechniętej koalicji, w osobie Joanny Muchy, ekonomistki (sic!) dzierżącej tekę vice-ministra edukacji, obejmuje od 1 września br. obowiązkiem szkolnym ukraińskie dzieci. To zdumiewające i niepojęte, że można szokować troską o cudze dzieci, nie dbając o własne. Koniecznie trzeba zobaczyć tę tragifarsę w wykonaniu Muchy, z jakim przejęciem i swadą nawołuje „rodziny z Ukrainy”, by ich dzieci uczęszczały do polskich szkół (można to wręcz zrozumieć, jako zaproszenie otwarte dla wszystkich rodzin z Ukrainy, żeby się tu zjechały), będą otrzymywały 800+, wsparcie asystentów międzykulturowych oraz dodatkowe zajęcia z języka polskiego. Co za niepojęta dobroczynność wobec obcych, polskim kosztem w obliczu bankructwa państwa polskiego!
Obraz upadku państwa dopełnia sytuacja, w jakiej znalazła się strategiczna dla Polski spółka PKP Cargo S.A., która jest drugim największym w Europie operatorem logistycznym. Otóż, PKP Cargo znalazła się na skraju postępowania likwidacyjnego, o czym donosi nie tylko polska prasa, lecz także Komisja Nadzoru Finansowego, która publikuje decyzję zarządu o zamiarze przeprowadzenia zwolnień grupowych. Spółka, której rynek dostarczał rocznie przychody operacyjne w wysokości 5 mld złotych, dziwnym trafem chyli się ku upadkowi, Czy to przypadek, że w tym samym czasie, ukraiński przewoźnik towarowy o nazwie „Ukrainian Railways Cargo Poland” otrzymał licencję na wejście na europejski rynek kolejowych przewozów towarowych? Czyż nie oznacza to, że ukraiński syf zbożowo-paszowy i warzywno-owocowy będzie wwożony do Polski już bez żadnych ograniczeń, na zgubę polskiego rolnictwa?
Oto dane rejestrowe przewoźnika:
Ukrainian Railways Cargo Poland spółka z ograniczona odpowiedzialnością, data rejestracji 30.06.2023 r., KRS 0001044870, NIP 7011153219, Regon 525731987, kapitał zakładowy 5 tys. zł, adres siedziby: ul. Nowogrodzka 11, 00-513 Warszawa.
PKP Cargo S.A., to polska giełdowa grupa kapitałowa, skupiająca 13 spółek zależnych w Polsce i Europie, których łączny kapitał i majątek jest ogromny (szczegóły można znaleźć na stronie internetowej grupy PKP Cargo), upada jak mucha od jednego uderzenia ukraińskiej packi.
Porównując obie wymienione wyżej spółki można powiedzieć, że mrówka z 5 tys. złotych w kieszeni powaliła słonia. A co stanie się z jego majątkiem?
Ale to nie koniec tego horroru, bo poważne kłopoty mają też inne spółki nadzorowane przez Skarb Państwa, takie jak Orlen, Poczta Polska czy Grupa Azoty. Wiceminister aktywów państwowych, Jacek Bartmiński, określił to słowami, cytuję: „Można powiedzieć złośliwie: im bogatsza spółka, tym trudniejsza sytuacja”. Jednym słowem jakie rządy, taki porządek – na pochyłe drzewo wszystkie kozy skaczą. Taki oto szalomy przypadek?
Tak wygląda ukraińska kolonizacja kraju, który jeszcze 3 – 4 lata temu miał potencjał, ale za przyczyną kompradorskich rządów, ostał mu się ino sznur.
Autor: Abo
Źródła: pap.pl; knf.gov.pl; biznes.interia.pl; money.pl; biznesinsider.pl