You are currently viewing Zygmunt Jan Rumel, poeta, poseł pokoju, męczennik Wołynia

Zygmunt Jan Rumel, poeta, poseł pokoju, męczennik Wołynia

Po matce poeta, po ojcu żołnierz

Historia ludobójstwa na Kresach Wschodnich Rzeczpospolitej lat 1939 – 1947 jest tak przesycone okrucieństwem, że po wojnie, nie z powodów humanitarnych, a iście politycznych, wymazano ją całkowicie z podręczników polskiej historii. Pozostała i przetrwała w pamięci Polaków, nielicznych świadków, którzy przeżyli ukraińską rzeź i dostarczyli jej liczne świadectwa.

Na miano bohatera i męczennika Armagedonu wołyńskiego zasłużył młody poeta, Zygmunt Jan Rumel, prawie nieznany przez cale powojenne dziesięciolecia, podobnie jak zamiatana pod dywan przez kolejne władze PRL i III RP okrutna historia Kresowian Polskich.

Sporadycznie tylko Zygmunta Rumla napomykały antologie poezji. Pozostało po nim ledwie kilka artykułów i 40 wierszy, które ocalały dzięki matce, żonie i teściowej oraz przyjaciołom, wywiezione z ogarniętego pożogą Wołynia, bądź wyniesione z płonącej powstańczej Warszawy. Dopiero w 1975 roku ukazał się drukiem pośmiertny tomik Poezji Rumla z przedmową Anny Kamieńskiej oraz, w 1991 r., nota dotycząca poety z poświęconą jego postaci bibliografią, opublikowana w „Polskim Słowniku Biograficznym”. W 2004 r., z kolei, Wytwórnia Filmowa „Czołówka” i TVP uczciły pamięć Zygmunta Rumia produkcją jego filmowej biografii pt. „Poeta nieznany” autorstwa Wincentego Ronisza.

Nader krótka, licząca ledwie 28 lat droga życiowa poety – żołnierza Polski Podziemnej, wiąże go szczególnie z Wołyniem. Zygmunt urodził się w lutym 1915 r. w Piotrogrodzie, a wyrastał w atmosferze Krzemieńca na Wołyniu, gdzie w 1922 roku jego ojciec, Władysław, kapitan rezerwy, odznaczony Orderem Wojskowym Virtuti Militari za zasługi w wojnie polsko-bolszewickiej, otrzymał ziemię w osadzie wojskowej Orłopol 43 gm. Wiśniowiec pow. Krzemieniec, zamieszkałej w większości właśnie przez osadników wojskowych. Był tam znanym działaczem i społecznikiem, a matka Zygmunta – Janina z Tymińskich, udzielała się społecznie, m.in. w pracach Uniwersytetu Ludowego w Różynie, gdzie prowadziła zajęcia plastyczne. Pisała także wiersze pod pseudonimem Liliana.

Zygmunt, to niewątpliwie poeta po matce, a żołnierz po ojcu. W Wiśniowcu (Nowym) Zygmunt ukończył Szkołę Powszechną. W trakcie dalszej nauki w Gimnazjum im. Tadeusza Czackiego mieszkał na stancji w dworku Słowackich, gdzie nierzadko recytował swoje wiersze, które „pachniały wręcz Wołyniem” – jak mawiała jego matka, sama również parająca się poezją.

Pierwsze próby poetyckie, jeszcze z lat gimnazjalnych, Zygmunt drukował w 1933 r. w miesięczniku uczniowskim „Nasz Widnokrąg”, wydawanym od 1925 r. (był też jego współredaktorem), Wiosną następnego roku tworzył już dojrzałe liryki osobiste jak też wiersze o tematyce społecznej i ukrainnej. Od wczesnych lat z ogromnym zaangażowaniem popularyzował ideę pracy na rzecz rozwoju Wołynia przy zgodnym współżyciu narodów polskiego i ukraińskiego. Organizował współdziałanie uczniów z Liceum Krzemienieckiego, które ukształtowało jego świadomość kulturową, humanizm, a przede wszystkim patriotyzm rozumiany ponad podziałami narodowościowymi. To wszystko odnajdujemy w jego poezji. Szkoła ta, o chlubnych tradycjach, zwana Atenami Wołyńskimi, promieniowała kulturą na cały region.

W 1935 r., po zdaniu egzaminu dojrzałości, rozpoczął studia na Uniwersytecie Warszawskim, zwieńczone dyplomem mgr polonistyki. Będąc absolwentem Liceum Krzemienieckiego, już jako student był czołowym działaczem Zrzeszenia Byłych Wychowanków tego Liceum. Każde wakacje, a nawet ferie, starał się spędzać w Krzemieńcu, uczestnicząc w bogatym życiu społeczno kulturalnym tego regionu, pożytkując także czas na wielokierunkową pracę w terenie. Miewał wystąpienia publiczne, pisywał artykuły, wygłaszał referaty, pisał wiersze i recytował je na spotkaniach młodych Wołyniaków. Twórczość swoją publikował w regionalnym tygodniku „Wołyń”, lokalnym „Życiu Krzemienieckim” i „Drodze Pracy”. W latach 1937-38 przewodniczył komitetowi redakcyjnemu i był jego inspiratorem. Poeta był także działaczem harcerstwa i Wołyńskiego Związku Młodzieży Wiejskiej, samodzielnej od 1928 r. organizacji, solidaryzującej się na ogół z powstałym wówczas ZMW „Wici” – zrzeszającym członków zarówno polskiej, jak i ukraińskiej narodowości. Współpracował także z otwartym w lutym 1935 r. Uniwersytetem Ludowym w Różynie. Jako student często przyjeżdżał tam z Warszawy, był wykładowcą i pomagał prezesowi Antoniemu Hermaszewskiemu (stryjowi Mirosława, późniejszego kosmonauty) w redagowaniu dwujęzycznego pisma „Młoda Wieś – Mołode Seło”.

Służbę wojskową odbył w 23. pułku piechoty we Włodzimierzu Wołyńskim na dywizyjnym kursie podchorążych artylerii. W tej formacji brał udział w wojnie obronnej 1939 r. w stopniu podporucznika, po czym dostał się do niewoli sowieckiej. Zwolniono go, gdyż podał się za szeregowego żołnierza (a nikt go na szczęście nie zdradził!). Ukrywał się następnie w Dubnie, gdzie około listopada-grudnia nawiązał kontakty ze Związkiem Walki Zbrojnej i rozpoczął współpracę ze wspomnianym Antonim Hermaszewskim w Równem. Cudem niemal nie podzielił później losów związanego z ZWZ młodszego brata Bronisława, aresztowanego w 1940 r. przez funkcjonariuszy NKWD, osadzonego w sowieckim więzieniu w Dubnie i straconego w wieku 25 lat, 21 czerwca 1941r., kiedy to pierwsi, sowieccy  okupanci wymordowali wszystkich więźniów.

Na początku 1940 r., z inicjatywy Kazimierza Banacha – szefa Komendy Głównej Batalionów Chłopskich, włączony został do pracy konspiracyjnej w Warszawie. Uczestniczył też w konspiracyjnych wieczorach poetyckich, gdzie jego wiersze zyskały wówczas uznanie Leopolda Staffa. W okresie od wczesnej jesieni 1941 r. do wiosny 1942 r. przebywał na Wołyniu jako ochotnik, emisariusz z polecenia KG BCh i Centralnego Kierownictwa Ruchu Ludowego. Zorganizował tam siatkę konspiracyjną od Włodzimierza Wołyńskiego, przez Łuck i Dubno, po Krzemieniec. Na bazie WZMW, opracował trasy kurierskie koleją z Warszawy do Hrubieszowa, ustalił pierwsze przejścia na silnie strzeżonej granicy Generalnej Guberni – rzece Bug, przygotował kwatery dla kurierów i sporządził raport sytuacyjny, który dał impuls dla decyzji Stronnictwa Ludowego „Roch” i Batalionów Chłopskich o rozpoczęciu pracy konspiracyjnej na Wołyniu.

Jego małżeństwo czasu wojny z Anną Kingą z Wójcikiewiczów – pisującą również wiersze, wychowanką szkoły teatralnej, prowadzonej przez Juliusza Osterwę przy teatrze „Reduta” – trwać miało krótko (ich jedyne dziecko zmarło przy narodzinach jeszcze przed śmiercią ojca). Warszawskie mieszkanie jej matki było miejscem spotkań młodzieży, przyszłych konspiratorów i tzw. skrzynką „Rocha”. Odbywały się tam wykłady tajnej podchorążówki, ukrywali się „spaleni” żołnierze podziemia, a potem było punktem przerzutowym na Wołyń. Ona sama zaprzysiężona została jeszcze w połowie listopada 1939 r. w Służbie Zwycięstwu Polski (poprzedniczce ZWZ i AK), a od października 1941 r. była wraz z matką działaczką konspiracyjnego SL „Roch” pod pseudonimem „Teresa”. Z końcem stycznia 1942 r. została odkomenderowana z polecenia KG BCh na Wołyń, jako łączniczka, do VIII Okręgu Batalionów Chłopskich (Wołyń), którego komendantem był właśnie jej mąż, porucznik Zygmunt Rumel. Zatrzymali się Wólce Sadowskiej gm. Kisielin, gdzie mieszkała polska szlachta zaściankowa. Stąd nawiązywali kontakty z działaczami ukraińskimi, którzy nie poddawali się nacjonalistycznej propagandzie. Rumel był mocno zaangażowany, wierzył w powodzenie misji, ponieważ miał tam kolegów z Liceum Krzemienieckiego, wśród których, na 26 maturzystów, 7 było Ukraińcami. Liczył, że poprzez nich uda się oddziaływać na resztę społeczeństwa ukraińskiego. Codziennie odbywali piesze marsze po 30-40 km do okolicznych miejscowości. Później, Zygmunt sam jeździł zdobytym, zdezelowanym rowerem, by poruszać się szybciej. Jednocześnie, jako komendant BCH Wołyń, w czasie trwających już krwawych pogromów na Kresach, organizował straże chłopskie w terenie i udzielał pomocy w organizacji samoobrony w poszczególnych polskich wsiach i lasach.

W lipcu 1942 r. oboje Rumlowie udali się na odprawę do Warszawy, skąd, w połowie listopada tego roku, Zygmunt przerzucił na Wołyń, wraz z zecerem Władysławem Brewczyńskim, część urządzeń drukarni BCh, tzw. wyżymaczkę z pełnym wyposażeniem zecerskim. Drukarenka ta funkcjonowała w Różynie i krótko w pobliskiej wsi Osiek (Osa?). od grudnia 1942 do lipca 1943 r. Redagowano tam i wydawano pismo „Polska zwycięży”, w tym dwa numery pisma i 10 numerów biuletynu w języku ukraińskim.

W końcu listopada 1942 r. Rumel, towarzyszył wspomnianemu K. Banachowi, okręgowemu Delegatowi Rządu RP na Wołyń, w podróży inspekcyjnej po powiatach kowelskim, łuckim, i horochowskim, czuwając nad jego bezpieczeństwem.

Żona poety ostatni raz przekraczała (w grupie) linię Bugu 14 grudnia 1942r. W przeddzień wigilii przyjechał po nią do Edwardopola mąż, po czym święta Bożego Narodzenia spędzali w pobliskiej wsi Granatów gm. Chórów pow. Horochów.

Na początku stycznia 1943 r. w tejże wsi odbyło się spotkanie działaczy wołyńskiego ruchu ludowego z udziałem Banacha jako pełnomocnika kierownictwa „Rocha” i KG BCh, na którym powołano Komendę Okręgu VIII obejmującego Wołyń w granicach przedwojennego województwa – z Rumlem na czele, a także komendy obwodów. Komendant Z.Rumel, ps. „Krzysztof Poręba”, jako pracownik jednego z nadleśnictw, zamieszkał ponownie w Wólce Sadowskiej. Tworzyć miał nadal kolejne komórki konspiracyjnego ruchu ludowego w terenie, organizować bazy samoobrony ludności polskiej przed atakami ze strony UPA i partyzanckie leśne oddziały bojowe do akcji zbrojnej. Anna Rumlowa tymczasem przez tydzień przebywała w pobliżu Wólki Sadowskiej, a po Nowym Roku opuściła Wołyń.

Na początku lipca 1943 r. nastąpiło apogeum banderowskich rzezi. Matkę Zygmunta i najmłodszą z czworga rodzeństwa poety siostrę Zosię, ocalić miał zaprzyjaźniony Ukrainiec, który zorganizował im dramatyczną ucieczkę z ogarniętego pożogą Wołynia swoim drewnianym chłopskim wozem do samej Warszawy!

W lipcu 1943 r. w Lubomlu, Zygmunt Rumel (Krzysztof Poręba), jako Delegat Okręgu Wołyń, spotkał się z przybyłym z Warszawy przedstawicielem Delegatury Rządu na Kraj w Londynie, Kazimierzem Banachem (Linowski), który zalecił mu nawiązanie kontaktów z kierownictwem politycznym UPA na terenie powiatu, dla przeprowadzenia rozmów o potrzebie współpracy narodu polskiego i ukraińskiego, celem wspólnej walki z okupantem hitlerowskim. Nie było jednak na to szans, bo Kresy stawały się krainą umarłych, tysiące Polaków z dnia na dzień traciło życie właśnie z rąk UPA. Realizując jednak politykę skierowaną na porozumienie się ze stroną ukraińską, Zygmunt Rumel, z ramienia Okręgowej Delegatury Rządu RP, podjął próbę bezpośrednich rozmów ze strukturami wojskowymi UPA o zaniechanie mordów na Polakach. W przygotowaniu rozmów brali udział członkowie konspiracji AK powiatu kowelskiego, za pośrednictwem których udało się nawiązać kontakt z dowództwem UPA. W czerwcu 1943 r. przekazano komendantowi Służby Bezpieczeństwa UPA tego rejonu pismo Delegatury Rządu z propozycją spotkania. Odpowiedź twierdząca na piśmie nadeszła drogą odwrotną, po czym 7 lipca 1943 r. delegacja przeprowadziła wstępne, bezowocne w skutkach rozmowy z UPA w Świniarzynie gm. Kupiczów. Następne spotkanie wyznaczono na 10 lipca.

Przed ostatnim spotkaniem, Zygmunt przyjechał do punktu kontaktowego AK, w domu Leśniewskich w Wólce Sadowskiej, gdzie rodzina 3 miesiące wcześniej przeżyła straszną tragedię – zamordowano ojca Marcelego i dwóch dorosłych synów. Zanim wyruszył stamtąd do Bud Ossowskich, Zygmunt zaznaczył, że gdy nie wróci, to będzie oznaczało ogromne niebezpieczeństwo.

Noc z 9 na 10 lipca obaj oficerowie, parlamentariusze Zygmunt Rumel i Krzysztof Markiewicz (oficer AK z Lubomla) spędzili w punkcie kontaktowym w Budach Ossowieckich do godz. 7 rano, ubezpieczani przez braci Antoniego i Henryka Kata, z bronią krótką, do godz. 7 rano, do chwili wyjazdu.

10 lipca w Budach Osowskich była piękna, słoneczna pogoda. Zgodnie z poleceniem delegata Rządu w Londynie, Kazimierza Banacha, ps. Linowski, na pertraktacje z przedstawicielami strony ukraińskiej do Kustycz, delegaci, parlamentariusze: por. Zygmunt Rumel i ppor. Krzysztof Markiewicz wyjechali z ostatnią misją w swoim życiu, w pełnym umundurowaniu oficerów polskich. Zaprzęgiem konnym powoził Witold Dąbrowski. Jeszcze tego samego dnia, w godzinach popołudniowych, do punktu kontaktowego, do Uściługa nad Bugiem dotarła wiadomość, że dwaj oficerowie polscy i furman zostali bestialsko zamordowani w Kustyczach przez OUN-UPA poprzez rozerwanie końmi, o czym donieśli miejscowi Ukraińcy.  

Zygmunt Jan Rumel, to była najbardziej dramatyczna, bohaterska postać ziem Kresowych tamtych apokaliptycznych czasów. Przeczuwając rychły koniec swojej, zdanej na niepowodzenie misji, poeta napisał epitafium na swój nieistniejący dotąd grób: 

NA ŚMIERĆ POETY

A kiedy go z wami nie będzie

Usypcie mu kurhan stepowy

Aby słyszał, jak burzan pieśń gędzie

I wiatr stepem przewala się płowy…

By mu miesiąc wstający z limanów

Oczy prószył kitajką czerwoną…

I kląskanie by słyszał bocianów,

Gdy piórami lotnymi wiatr chłoną…

Niech tam orły dziobami pieśń skraszą,

A teorban piosenką zakwili…

Bo o wolę on waszą i naszą

Śpiewał – zanim odpoczął w mogile…

Niech tam zmierzchy siniejąc rozgarną

Błękit nieba najczystszy i skromny

Aby nocą wieczyście już czarną

Patrzył we wszechświat ponad nim ogromny!”

Autor: Abo

Źródła: https://btx.home.pl/ksiBTX/index.php/historia/1289-kiedy-naprawde-oun-upa-zamordowala-polskich-parlamentariuszy

http://rumel.bppragapd.pl/index.php

https://btx.home.pl/ksiBTX/index.php/historia/1289-kiedy-naprawde-oun-upa-zamordowala-polskich-parlamentariuszy

https://ipn.gov.pl/pl/aktualnosci/55837,Lipiec-1943-roku-na-Wolyniu.html