W poprzednich czterech odcinkach serii artykułów pod tym samym tytułem, opublikowanych kolejno 26/07, 4/08, 15/08 oraz 23/08 przedstawiliśmy polskie i unijne regulacje prawne dotyczące problemu „legalnej” i nielegalnej migracji spoza Europy, instytucje i podmioty powołane do ochrony granic zewnętrznych UE, bezpieczeństwa i zapobiegania przestępstwom przemytu migrantów, problem kwitnącego biznesu przemytu oraz nowy, unijny pakt migracji i azylu. Przeprowadziliśmy wnikliwą analizę zjawiska nielegalnej migracji, opartą na dokumentach, faktach i statystyce, z której wynika szereg logicznych wniosków, takich jak:
- brak transparentności tworzenia przez władze UE regulacji prawnych,
- fasadowość wielotysięcznych instytucji i podmiotów powołanych do ochrony granic zewnętrznych, bezpieczeństwa i zapobiegania przestępstwom przemytu migrantów wyrażająca się brakiem efektywności i skuteczności działania,
- brak skutecznej kontroli i nadzoru nad ww. podmiotami i instytucjami,
- powołanie do życia międzynarodowej sieci organizacji ds. migracji, mających na celu promowanie zjawiska migracji z krajów tzw. trzeciego świata do Europy oraz zachęcanie do migracji poprzez świadczenie migrantom, a także rządom rozmaitych (nie tylko UE) państw enigmatycznych „usług i doradztwa”, co w sposób oczywisty niweczy wszelkie działania zapobiegające migracji lub czyni je całkowicie pozornymi,
- działania sprawcze i promocyjne nurtów typu NGO’s szerzących ideologie tzw. otwartych społeczeństw, pseudo-humanitaryzmu i neomarksizmu, które to ideologie kryją się za hasłami zrównoważonego rozwoju w polityce migracyjnej i jej „zbawiennego” wpływu na gospodarkę i kulturę państw członkowskich,
- wprowadzanie i wymuszanie na państwach członkowskich stosowania inżynierii społecznej poprzez
- pakiet migracji i azylu (PMiZ) i jego politykę, poprzez mechanizm „przymusowej solidarności”, ktory nakłada obowiązek hojnego obdarowania migrantów mieszkaniami i pieniędzmi, by się nie zradykalizowali w swych żądaniach (sugestia: na poziomie europejskim), natomiast odrzucenie tzw. „dobrowolnej relokacji”, czyli odmowa przyjęcia „przydziału migrantów” będzie skutkowała obowiązkową wpłatą do budżetu UE 20 tys. € „od głowy” (czyli unijna gangsterka spod ciemnej gwiazdy wobec państw członkowskich metodą: „kup pan cegłę”) doprowadzi do pauperyzacji i wynaradawiania rodzimych społeczeństw poprzez rozwój migracyjnych patologii (gwałty, rabunki, rozkwit narkomanii i innych zdarzeń kryminalnych),
- nowy PMiZ, zdaniem Komisji Europejskiej – „historyczny, stanowczy i sprawiedliwy” system, dla Brukseli oznaczać będzie rozwój intratnego biznesu z ww. wpłat, a co za tym idzie wzrost migracji na niespotykaną dotąd skalę
- realizacja globalistycznego, światowego planu wielowektorowej inżynierii społecznej w celu pauperyzacji i wynarodowienia rodzimej ludności drogą konfliktowania jej tożsamości z odmiennymi kulturowo i religijnie, wrogo zindoktrynowanymi migrantami.
Jednym słowem, na dwudziestą rocznicę członkostwa Polski w UE, Polakom założono na kark i czoło jarzmo, co oznacza początek ery prawdziwego unijnego NIEWOLNICTWA.
Wypracowanie konsensusu UE w sprawie prawa migracyjnego trwało prawie dekadę. Pierwszy draft Paktu został przedstawiony 4 lata temu, a więc zarówno polscy „prawo-sprawiedliwi” euro parlamentarzyści, jak też reprezentanci PO i pozostali z rozmaitych ugrupowań nie zrobili nic, by Polskę uchronić przed niechybną zgubą. Najwydatniej jednak na tym polu zasłużył się obecny szef „uśmiechniętej koalicji” i premier IIIRP – D.Tusk, który przez dwie kolejne kadencje 2014 – 2019 pełnił funkcję przewodniczącego Rady Europejskiej. Podsumowując swoje „osiągnięcia” oznajmił z dumą i bez wahania, że istotą jego dwóch kadencji na tym stanowisku była: „jedność. Lejtmotyw, zadanie, niemal obsesja, od samego początku”. Ów cytat pochodzi ze strony ConsiliumEuropa.eu, na której były przewodniczący RE szerzej opisał etapy tej obsesji, nie pomijając „zasługi” w dopięciu migracyjnego konsensusu. Świadectwem realizacji tej obsesji jest także nagranie na facebook.com Wydawnictwo Agora. Dzięki osiągniętej „jedności UE” tkwimy w tym, do czego sprowadzono nas podstępem, kłamstwami i wymuszeniem. Teraz wiemy, komu mamy to zawdzięczać.
Jak rozpętano w Polsce nielegalną migrację
Jeszcze przed październikowymi wyborami do Sejmu i Senatu RP, wiceministrowie rządu PIS, w dniu 15.09.2023 r., za pośrednictwem portalu PolskieRadio.24.pl informowali (cytujemy): „O wielkiej aferze PO”, której bohaterką miała być aresztowana za przemyt ludzi znana aktywistka tej partii, Ewa M. „Trudniła się organizowaniem płatnego przemytu nielegalnych migrantów; mamy do czynienia z wielką aferą przemytniczą PO – powiedział wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. Z kolei Maciej Wąsik dodał, że Ewa M. kierowała grupą, która dokonywała przemytu, a ten proceder trwał przynajmniej 1,5 roku. Ta kobieta prowadziła też inne działania, jak tzw. zrzutki na popularnych portalach na uchodźców”. Aresztowaną za zorganizowanie grupy przestępczej, odpowiedzialną za płatny przemyt nielegalnych migrantów, zwolniono za poręczeniem dwóch posłów PO – Tomasza O. i Tomasza A.
Tymczasem rządzący wówczas Polską PISowcy, również nie próżnowali. Na prawach cytatu przytaczamy komunikat z dziennika RP z dnia 17.01.2024 r. pt. „Afera wizowa. Były wiceminister spraw zagranicznych Piotr W. zatrzymany”. Postawiono mu zarzuty płatnej protekcji w związku z przyspieszaniem procedur wizowych. Zatrzymany się nie przyznał, natomiast prokurator zastosował wobec niego „wolnościowy środek zapobiegawczy” w postaci poręczenia majątkowego w wysokości 100 tysięcy zł i zwolnił z aresztu. Po informacji podanej przez Wyborczą o procederze polskiego MSZ, który mógł sprowadzić do Europy setki tysięcy migrantów oraz o rzekomym międzynarodowym śledztwie w tej sprawie, zapanowała głucha cisza. Należy spodziewać się, że Piotr W. czym prędzej oddalił się tam, gdzie „pieprz rośnie”, straciwszy z zarobionej na przemycie fortuny zaledwie kwotę stanowiącą dla niego koszt wacików.
Portal Rp.pl w kolejnym komunikacie prasowym z dnia 20.02.2024 r. poinformował o aferze wizowej na dużą skalę. „Co najmniej 800 cudzoziemców zalegalizowanych w Polsce przez dwie grupy przestępcze zniknęło z kraju. Dwie warszawskie spółki ściągały do Polski setki cudzoziemców pod pretekstem pracy, m.in. z Pakistanu, Iranu, Libii. Szefami grup przestępczych były dwie kobiety, w tym Małgorzata N. z Warszawy. Organizatorzy w dwa lata zarobili ponad 4 mln zł” Tylko? Tak mało? Co się dalej dzieje z oskarżonymi, nie wiadomo, również zapanowała cisza. Niedobra jest karać za tak „humanitarne” czyny.
Te dwie polityczne, rzekomo zwaśnione strony (PIS/PO) wyrzucają sobie nawzajem własne migracyjne występki – portal wPolityce.pl cytuje kontr-zarzut jednego z polityków PIS’u, M.Kamińskiego, przesłuchiwanego ws. afery wizowej, do przesłuchującego go przewodniczącego Komisji Śledczej, posła PO, M.Szczerby,: „„Pizzą i solą witał pan nielegalnych migrantów na granicy z Białorusią”. To skandaliczna prawda, bowiem poseł M. Szczerba wraz z partyjnym kolegą z PO, posłem D.Jońskim, w sierpniu 2021 r. udali się pod granicę polsko-białoruską, by powitać nachodźców pizzami i śpiworami.
Treść jednego z komentarzy: „Kiedy naprawdę trzeba było walczyć z nielegalną migracją na granicy poseł Szczerba robił za pizza boya, urządzał niepoważne happeningi i przeszkadzał funkcjonariuszom wykonywać ich obowiązki. Jest ostatnią osobą, która powinna wypowiadać się w sprawie ochrony granic”.
Jak wiadomo, art. 85 Rozporządzenia – UE – 2024/1351 z dnia 14 maja 2024 r. w sprawie zarządzania azylem i migracją, stanowi: „Wejście w życie i rozpoczęcie stosowania. Niniejsze rozporządzenie wchodzi w życie dwudziestego dnia po jego opublikowaniu w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej – 11.06.2024 r. Niniejsze rozporządzenie stosuje się od dnia 1 lipca 2026 r.” Jak to zrozumieć – nie milkną dywagacje, a życie w eurokołchozie toczy się dalej. Codziennie jesteśmy bombardowani nowymi informacjami na portalach społecznościowych, że policja niemiecka podrzuca do Polski śniadych i czekoladowych inżynierów, lekarzy i innych specjalistów przez zachodnią granicę. Zapytana nieśmiało przez urzędników państwowych policja odpowiada, że są to nielegalni migranci przemyceni przez granicę polsko-białoruską, którzy przedostali się do Niemiec. Ci, natomiast rozpierzchają się po Polsce w niewiadomych kierunkach. Zaniepokojeni mieszkańcy podmiejskich okolic donoszą o śniado-czekoladowych typach nadjeżdżających samochodami, wkraczających na ich posesje i fotografujących domostwa. Ludzie donoszą o urzędowych pismach rozsyłanych do lokalnych włodarzy, nakazujących im zgłaszanie wolnych mieszkań do zakwaterowania migrantów.
Z doniesień Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej wynika, że masowe szturmy na granicę polsko-białoruską nie słabną; dzienne liczby nielegalnych migrantów sięgają od kilkuset do blisko pięciuset osób. Migranci zachowują się agresywnierzucając kamieniami i konarami drzew w kierunku polskich patroli, próbując w ten sposób utorować sobie drogę na zachód Europy. Nierzadko na granicę przybywają samochodami kurierzy, by odebrać grupy migrantów, którym udało się przedostać na polską stronę.
Straż Graniczna nie byłaby w stanie obronić wschodniej granicy bez pomocy polskich żołnierzy. Niestety, ich wysiłek jest niedoceniany. To, że są atakowani przez agresywnych nachodźców, częstokroć ranieni, z jednym przypadkiem śmiertelnym, to jedna strona medalu, a druga, ta bardziej niezrozumiała, wręcz nieludzka to, że zabrania się im użycia broni w samoobronie przed dzikimi hordami. Użycie broni do celu ostrzegawczego zakończyło się aresztowaniem dwóch niewinnych żołnierzy. Odzieranie obrońców granicy, polskich żołnierzy z szacunku i godności przez zwierzchników ma swoich naśladowców w grupach rozwydrzonej lewackiej młodzieży, niewątpliwie ochotników nasłanych przez NGO’s, W połowie lipca tego roku, nocą, ta podchmielona wataha kierowała wobec żołnierzy służących na granicy obraźliwe gesty i słowa, a także pluła na ich mundury. Nie informowano opinii publicznej, czy spotkała tę grupę młodych pasożytów jakakolwiek kara, poza – na szczęście – oburzeniem społecznym.
Konieczny, wzmożony dozór wschodniej granicy kosztuje Polskę miliony. Polska również płaci zasądzone przez zlewaczałe sądy odszkodowania nielegalnym migrantom, którzy na własne życzenie doznali uszczerbku na zdrowiu spadając z płotu lub kalecząc się pokonywaną zasieką, gałęzią czy w wyniku bójki z własnymi pobratymcami.Porady prawne, jak uzyskać odszkodowania otrzymują gratisowo od NGO’s
Warto również zbadać, dlaczego w Polsce uważa się granicę polsko białoruską za wrota dla nielegalnej migracji, a pomija się milczeniem otwartą granicę ukraińsko-polską przez którą przemiesza się potok ludzki pieszy i zmotoryzowany. Kto tam przeprowadza kontrolę ruchu w stronę Polski? Przypominam, iż w tabeli – statystyka nielegalnej migracji w I półroczu 2024 umieszczonej w odcinku nr 3, wyraźnie Interpol wymienia ten kierunek nielegalnej migracji via Polska do Strefy Schengen.
Spróbujmy zadać pytanie, skąd bierze się tak masowy napór na polsko-białoruską granicę?
Władze oskarżają Putina o organizowanie i finansowanie nielegalnych hord atakujących wschodnią granicę. Patrząc na sprawę obiektywnie, jeśli takie twierdzenie jest prawdziwe, to można je skonstatować tak: Putin odwdzięcza się „pięknym za nadobne” za aktywne wspieranie niepolskiej wojny. Wystarczy jedną decyzją zastosować w Polsce złotą regułę etycznego postępowania w polityce, czyli przestać wtrącać się do cudzej wojny, a natychmiast przyniesie to nam, Polakom pozytywne efekty. Polska nie byłaby postrzegana jako podnóżek tego świata. Przestałaby zadłużać się na koszt wielu przyszłych pokoleń, by roztrwonić jej majątek na cudze cele.
Mamy budujące przykłady rozważnych przywódców znacznie mniejszych państw, jak np. Słowacja czy Węgry, które szanują swoje społeczeństwa, dbając o ich interes narodowy, potrafią stać twardo przy swoim stanowisku nawet będąc mitygowanymi przez Brukselę. Władze w Polsce nie kryją już nawet pogardy do nas, Polaków i polskości. Polskość to nienormalność i ma iść na zatracenie. Służalczość wobec hegemonów, bezwarunkowa zgoda na wszystko czego zażyczą zachodnie elity, w tym na przyjęcie do kraju niezliczonej liczby migrantów ze świata, obcych kulturowo ludzi, którzy nie przybywają do Europy, bo im się to nagle spodobało. Wręcz przeciwnie, migracje na świecie są sterowane odgórnie poprzez wyznaczone do tego organizacje i biznesowe mafie. Służą temu od wielu lat wdrażane, rozmaite pseudohumanitarne programy, szkolenia, a także podburzanie i skłócanie wzajemne plemion w krajach afrykańskich doprowadzając do bratobójczych rzezi. Opisywane w poprzednim odcinku międzynarodowe sieci ds. migrantów roztaczają przed zubożałymi członkami plemion, wcześniej spauperyzowanych kolonii, wizje bogatej, beztroskiej przyszłości na Starym Kontynencie. Te bardziej ideologiczne, tzw. filantropijne organizacje udzielają im dotacji na wyposażenie w drogę do „dobrobytu”. Biznesowe mafie i gangi udzielają pożyczek, które azylant spłaca kilka lat z otrzymanego socjalu lub paserstwa uprawianego w EU, UK lub Norwegii.
Nielegalna, masowa migracja może mieć również podłoże religijne, np. radykalne odłamy Islamu, których nakazem jest podbój tzw. niewiernych.
Z doniesień znawców tematu międzynarodowej migracji wiemy, że społeczności islamskie na migrację najczęściej pozbywają się własnego marginesu społecznego, wszelkiego typu nierobów i dewiantów. Nie liczmy na to, że do Polski będą kierowani aniołowie. Na pierwszy przymusowy przydział pójdą osobnicy notowani w kryminalnych kartotekach. Możemy być tego pewni. Kraje, które zbyt liberalnie podchodziły do migracji mają dość przykrych doświadczeń z obcymi przybyszami, obszarami „no go zone”, czy „no go area”, do których boją się wejść nawet służby mundurowe.
Szanowni Czytelnicy, to nie wszystko, co można w tej formie kontaktu z Wami przekazać na temat nielegalnej, niechcianej, wymuszonej migracji. Polecamy uważnie przechadzać się ulicami dużych, większych, a nawet mniejszych miast. Wszędzie robi się kolorowo, jak grzyby po deszczu wyrastają obskurne budy z kebabem, coraz częściej czytamy o presji na budowę nowych meczetów finansowanych przez szejków z Bliskiego Wschodu. Jeszcze trochę czasu upłynie, a zaczną pojawiać się w polskich miastach strefy „No go zone”, czy „No go area”. Obudźmy się z letargu, zanim opanuje nas strach przed puszczeniem samego dziecka do szkoły, wyjściem z domu o zmroku, kąpielą w basenie, czy wejściem do tunelu czy metra.
Autor: abo