Upadek polskiego szkolnictwa

Tytuł oddaje rzeczywistość, przygnębia i zwala z nóg. Ale z tego upadku trzeba się natychmiast podnieść, otrzepać z kurzu i działać– nie ma zmiłuj się!!!

Niniejszy apel skierowany jest przede wszystkim do rodziców, bowiem nauczyciele i wiele innych organizacji w liczbie 70, zrzeszonych w Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły (KROPS), o której pisaliśmy w poprzednim artykule pt. „Jak ocalić polską szkołę” opublikowanym 8 września br., zrobiły wszystko, co mogły dla zapobieżenia zmianom w podstawie programowej edukacji szkolnej, poprzez odbycie licznych publicznych konferencji na rzecz ocalenia polskiej szkoły, złożenie stosownych pism Prezydentowi RP A. Dudzie, organizację pikiet przed kuratoriami oświaty i MEN oraz udziału w programie TV Trwam. Nie zyskały ani zrozumienia, ani odzewu ze strony głowy państwa i marionetek zwanych ministrami, powołanymi do pełnienia zaszczytnych publicznych funkcji w resortach Edukacji Narodowej czy Zdrowia w rządzie tzw. „uśmiechniętej koalicji 15 października”.

Jak to się dzieje, że Polski Naród oddolnie, poprzez swoich przedstawicieli, podejmuje heroiczny trud, by zapobiec licznym, niepożądanym zmianom w szkolnym programie edukacyjnym własnych dzieci, rujnującym odwiecznie wyznawane wartości moralno-etyczne, kultywowane tradycje, zdobycze kulturalne i prawdę historyczną, jest całkowicie zignorowany?

Nowa „ministra” Edukacji Narodowej, Barbara Nowacka, odpierała dziennikarskie zarzuty w tej sprawie, że przecież prowadzone były szerokie konsultacje społeczne. Szkopuł w tym, że konsultacje te miały pozorny charakter. No cóż, osierocone po poprzednich „nie-rządach”, niespełnione polityczne gwiazdy błąkające się po bezdrożach polskiej polityki, przed którymi uśmiechnięta koalicja rozwinęła czerwony dywan, zapraszając w szeregi nowego „rządu”. Rozbłysły nowym blaskiem, na starcie okazując pogardę ludowi, jak w legendarnej wierszowance, w której wołający do władzy o posłuch naród przedstawiony został jako dziad gadający z obrazem:„ Stał się cud pewnego razu, oj! Przemówił dziad do obrazu, oj! A obraz doń ani słowa, oj! Taka była ich rozmowa, oj”. Żadna z tych ministerialnych gwiazd, a jest ich aż sześć, plus ich zastępczynie –ponoć 35% liczebności tek (edukacja, zdrowie, klimat, fundusze i polityka regionalna, rodzina i polityka społeczna, teka ds. „równego traktowania”), nie dorasta swoją świadomością do pięt Polskiemu Narodowi, a wszystkie dorzucają do koszyka edukacyjnego własne trzy grosze. Po skutkach ich działań już widać z jakiego antypolskiego klucza zostały dobrane. Żeby nikt nie posądził nas o antyfeminizm, dodać należy, że z tęgością głów męskich przedstawicieli w pozostałych resortach nie jest lepiej.

Natomiast, precyzyjną odpowiedź na to pytanie daje dzielna nauczycielka z 30-letnim stażem w tym zawodzie, p. Zdzisława Piasecka, reprezentująca Stowarzyszenie Nauczycieli i Pracowników Oświaty „Nauczyciele dla Wolności”, w swoim wystąpieniu na konferencji STOP NOP Naturalnie Odporni, Poznań 7.09.2024 r. Otóż, już pod koniec stycznia b.r., nowa „ministra” Edukacji Narodowej, Barbara Nowacka, wprowadziła nowe rozporządzenia obowiązujące od roku szkolnego rozpoczynającego się we wrześniu 2024 roku, które – jak sama p. Zdzisława określa – wywołują istnie niszczycielski huragan przechodzący przez polską szkołę. Tych zmian w szkolnictwie jest tak wiele i wszystkie są tak negatywne i tragiczne skutkach, że to właśnie one wywołały liczne protesty, które jednak nic nie dały. Powinno to zaostrzyć sprzeciw rodzicielsko-nauczycielski do bardziej drastycznych form.

Tuż po zaprzysiężeniu nowego „rządu” 13 grudnia 2023 roku, zaczęto z impetem realizować to, co poprzedni rząd nie śmiał jeszcze głośno oznajmić, by nie stracić głosów w nadchodzących wyborach.

Kalendarz zmian wprowadzonych w podstawie programowej szkolnej edukacji na rok 2024/2025 p. Zdzisława Piasecka przedstawiła na podstawie urzędowych dokumentów. Otóż, zmiany podstawy programowej zostały ogłoszone bezpośrednio po przejęciu władzy, 24 styczniu 2024 roku, a „dla zmylenia społeczeństwa nazwano je odchudzaniem podstawy programowej”. Wszystko uzasadniano – jak zawsze – dobrem dzieci, aby miały więcej czasu na rozwijanie swoich pasji i umiejętności. Następnie przeprowadzono pozorne „prekonsultacje i konsultacje społeczne”, ale nie uwzględniono w ogóle ani jednego z ponad 50 tysięcy zgłoszonych sprzeciwów społecznych wobec tych zmian. Jak się okazało w tę uwolnioną przestrzeń na pasje i umiejętności podstępnie zaaplikowano i natychmiast wprowadzono w życie szereg innych destrukcyjnych i deprawujących życie dzieci i młodzieży przedmiotów. Stało się to zaledwie w miesiąc po przejęciu władzy, co wywołuje słuszne zdumienie w gronie fachowców, bowiem zmiany w edukacji wprowadzono szeregiem rozporządzeń, będących antyreformą szkolnictwa. Pierwsze rozporządzenie dotyczyło likwidacji zadań domowych, które wprowadzono w czasie trwającego jeszcze roku szkolnego 2023/2024 – od 1 kwietnia 2024 roku – nowelizacją rozp. Ministra Edukacji Narodowej z dnia 22 lutego 2019 roku, w sprawie oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy w szkołach publicznych w sprawie niezadawania prac domowych praktycznie w całej szkole podstawowej. Zmiany wprowadzono wbrew przepisom Prawa Oświatowego, Karty Nauczyciela i wbrew sprzeciwowi wielu środowisk nauczycielskich, stowarzyszeń, a nawet Rzecznika Praw Obywatelskich. Nie zważając na te sprzeciwy, ogłoszono:

  • w klasach I – III nauczyciel nie może zadawać uczniom pisemnych i praktycznych zadań domowych do wykonania w czasie wolnym od zajęć dydaktycznych, a
  • w klasach IV – VIII nauczyciel może zadawać uczniom pracę domową, ale nie jest ona obowiązkowa dla uczniów i nie będą z niej oceniani.

Odebrano tym samym nauczycielowi prawo do egzekwowania od ucznia wiedzy i jej oceny, czyli przestrzegania ustanowionych wcześniej w szkole licznych regulaminów postępowania dla nauczycieli, również indywidualnych dla określonych przedmiotów nauczania. Regulaminy te przedstawiano uczniom i ich rodzicom do akceptacji i te postanowienia nie powinny były ulegać zmianom w czasie roku szkolnego.

Fakt, że wrogo zaingerowano w obowiązujące ustalenia, nie zwalnia jednak świadomych rodziców z samodzielnej pracy domowej z własnymi dziećmi, gdy jednocześnie na ich barki przerzuca ciężar pozaszkolnego dokształcania dzieci. Pozostali rodzice, z natury polegający na szkole, nie angażując się w śledzenie postępów w nauce własnych dzieci, wyrządzą im ogromną, nie do odrobienia krzywdę.

28 czerwca 2024 r., tuż po zakończeniu roku szkolnego, kiedy umęczeni zamętem wokół funkcjonowania szkoły nauczyciele wyjechali na wakacje i nikt nie był w stanie zareagować,  „ministra” Barbara Nowacka w imieniu MEN ogłosiła podpisanie rozporządzeń zmieniających od 1 września br. podstawę programową kształcenia ogólnego dla 18 przedmiotów w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych, wycinając z nich 20% dotychczasowych treści. Co ciekawe, projekt tego rozporządzenia został też ogłoszony w połowie stycznia. Oznacza to, że po niespełna miesięcznym urzędowaniu, „ministra” już miała gotowe te dwa rozporządzania. Staje się jasne, że te zmiany były przygotowane dużo wcześniej, i ktoś musiał dostarczyć je gotowe z zewnątrz. Potrzebny był tylko pilny podpis. Takim oto zuchwałym ciupasem, „bohatersko” MEN pokonał zastępy nauczycieli i dziesiątki tysięcy uczniów.

Wycięto najpiękniejsze pozycje polskiej literatury, dzieła nagrodzone literackim noblem, z historii wycięto wszystkie postaci i fakty świadczące o bohaterstwie Polaków, wszystkie akty chwały, a także fakty świadczące o ludobójstwach dokonanych na narodzie polskim, w tym także ukraińskie ludobójstwo na Polakach na Kresach i w Małopolsce Wschodniej w latach 1939 – 1947. W tych cięciach porażała niezwykła spójność i konsekwencja w wymazywaniu faktów historycznych, pamięci o niepodległości Polski, bohaterach, by nie mogli ich poznać uczniowie. Trudno nie odnieść wrażenia, że poprzednia ekipa PIS szykowała się do zamachu na szkołę, ale nadchodzące wybory zmusiły ją do czasowego zawieszenia planu, którego wykonanie ochoczo podjęła uśmiechnięta ekipa. Powolne oswajanie i przesuwanie granicy, to zasada, którą hołduje zarówno PIS, jak i PO z „przydawkami”.

Najgorszym zjawiskiem, grzebiącym wiele wysiłku i inicjatyw świadomych środowisk jest brak należytej reakcji i sprzeciwu społecznego. Powoduje to ciągłe i konsekwentne przesuwanie granicy (manipulacje społeczne – gotowanie żaby; okno Overtona) w kierunku coraz mniej akceptowalnym. Rządząca Polską od 9 miesięcy ekipa wydaje się posuwać naprzód już nie krokami, a skokami, w takt rytmu wybijanego im przez zachodnie, globalistyczne „elyty”. Zatem fundują nam najbardziej niekorzystny, tragiczny system edukacji. Zjawisko to określa „ukrainizacją”, „dojczyzacją” i „rekomunizacją” jeden ze znanych polskich historyków, dr Leszek Żebrowski.  

Referując ten temat na ww. Konferencji STOP NOP, p. Zdzisława Piasecka podkreśliła całkowicie przez media pominięty fakt wizyty w Polsce w dniu 24 stycznia br. unijnej komisarz ds. innowacji badań naukowych, kultury, edukacji i młodzieży, Iliany Iwanowej, która zapowiedziała, że: „Unia jest gotowa za 2 lata włączyć polski system edukacji do Europejskiego Obszaru Edukacji”. Oznacza to, że cała dotychczasowa walka o odzyskanie podstawy programowej dałaby efekt tylko na 2 lata, ponieważ od 2026 roku polski system edukacji etapami zostanie wchłonięty przez Europejski Obszar Edukacyjny i stanie się małym elementem tej unijnej machiny. Właśnie w dniu tej niejawnej wizyty, „ministra” Barbara Nowacka ogłaszała niesławne projekty zmian rozporządzeń dotyczących „rewolucji” w podstawie programowej polskiej szkoły. Co za szalomy zbieg okoliczności.

Dziwnym trafem utajniono przed polskim społeczeństwem istnienie niejakiego tworu zwanego Europejskim Obszarem Edukacji. Inicjatywa jego utworzenia datuje się na rok 2017, a tajna idea korzeniami sięga 2007 roku, kiedy to wyłoniono grupę „mędrców” liczącą 12 członków. Polskę reprezentował „tęgogłowy intelektualista”, Lech Wałęsa. Grupa ta dyskutowała o tym, z jakimi problemami w przyszłości będzie borykać się Unia i Europa i jak temu przeciwdziałać. Prognozowano powstanie wielu negatywnych zjawisk w całej Europie i decydowano o tym, jak je rozwiązywać. To oni wymyślili zestaw problemów, z jakimi ma się w przyszłości borykać Unia i podjęli decyzję, że należy przejąć narodowe systemy edukacji państw członkowskich. Gdy wstępowaliśmy do Unii, mądrość tego etapu przewidywała odrębność wielu narodowych sfer życia, jak społeczna, polityczna, i edukacja będą autonomiczne. Obecna urzędowa nowomowa potwierdza, jak szybko wchłonięto ten globalistyczny jad – z nazwy Ministerstwo Edukacji Narodowej co i rusz znika określenie „narodowa”. Należy sądzić, że wkrótce ministerstwo to zostanie również pochłonięte przez unijny obszar decyzyjny.

Co to oznacza? Wspólny egzamin dojrzałości dla wszystkich krajów członkowskich Unii i jedna wspólna podstawa programowa. Za tym pójdzie konsekwentne usunięcie wszystkich elementów patriotycznych, podręczniki będą, a raczej już są pisane przez Niemców. Iliana Iwanowa ogłosiła, że zacznie się to wprowadzać etapami od 2026 roku.

Kończąc, p. Zdzisława Piasecka zacytowała słowa z „Roty” Marii Konopnickiej: „Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz i dzieci nam germanił”, a to faktycznie już się dzieje.

Przykład: „Europa. Nasza historia”, to 4-tomowa seria podręczników przeznaczona do nauki historii w klasach 5 – 8 szkoły podstawowej. W dziesięcioosobowym składzie autorskim tej serii jest aż sześciu Niemców. Koordynacją prac „naukowych” nad podręcznikiem zajmowały się aż 3 instytuty na terenie Niemiec. Prezentuje ona nowe podejście do historii. Seria tych podręczników została uhonorowana również w Polsce odznaczeniem „Podręcznik wyróżniony w 2024 r. przez Polską Akademię Umiejętności (PAU). Eksplorację strony internetowej PAU i ocenę tej instytucji pozostawiamy Szanownym Czytelnikom. Autorce powyższych informacji zabrakło, mówiąc delikatnie, cierpliwości.

Informacje oparte na źródłach: YT – Konkretny kanał oraz strona fb STOP NOP zebrała Abo