You are currently viewing A CO U POWODZIAN? MINĘŁO JUŻ PÓŁ ROKU.

A CO U POWODZIAN? MINĘŁO JUŻ PÓŁ ROKU.

W piątek 13 września 2024 premier D. Tusk mówił:  „Jeśli można się czegoś spodziewać, i na co chcemy być przygotowani, to oczywiście lokalnych podtopień czy tak zwanych powodzi błyskawicznych (…) nie ma powodów do paniki”, ale już w nocy z 13 na 14 września zalane zostały wsie w okolicy Prudnika: Czyżowice, Wierzbiec, Rudziczka, Szybowice, a także Morów koło Nysy. Burmistrz Prudnika ogłosił w mieście stan powodziowy, a starosta – alarm przeciwpowodziowy na terenie całego powiatu prudnickiego. Niż genueński doprowadził do powodzi w Polsce, Rumunii, na Słowacji, w Czechach, Austrii, Niemczech oraz we Włoszech. Ewakuacja, kolosalne zniszczenia, wiele budynków zmiecionych z powierzchni ziemi, zniszczone kilometry dróg, zniszczone mosty i wały przeciwpowodziowe. Tragedii tysięcy ludzi, zwłaszcza tych którzy stracili życie lub woda zabrała życie ich bliskich. Żywioł to straszna siła.

Na terenach dotkniętych powodzią w Polsce mieszkało około 2,5 miliona osób. Dane te obejmują obszary objęte stanem klęski żywiołowej, które zostały szczegółowo zidentyfikowane na podstawie obserwacji satelitarnych i danych statystycznych. Ile osób otrzymało pomoc przeznaczoną dla powodzian? Do 4 grudnia 2024 roku w ramach zasiłków powodziowych i doraźnych wypłacono ponad 331,2 mln zł dla ponad 125 tys. poszkodowanych rodzin. Pomoc obejmowała różne formy wsparcia, takie jak zasiłki celowe, remontowo-budowlane oraz na odbudowę budynków mieszkalnych i gospodarczych. Tylko 125 tys. inni nie ucierpieli? Dzieląc 2,5 mln powodzian na rodziny 4 osobowe, (oczywiście pomoc dostały też gospodarstwa domowe 1 lub 2 osobowe) daje nam to 625 tys. rodzin, więc co z połową miliona hipotetycznych rodzin? Wniosek o pomoc można było składać do 15 marca 2025. Kiedy doczekają się pomocy i dlaczego tak mało powodzian otrzymało pomoc? AI na to pytanie odpowiedziało tak: „Powodów, dla których pomoc dla powodzian dotarła do stosunkowo niewielkiej liczby rodzin, jest kilka:           

1. Biurokracja: Proces przyznawania pomocy wymagał szczegółowego oszacowania strat przez komisje, co opóźniało wypłaty. W niektórych gminach brakowało wystarczającej liczby urzędników, co dodatkowo spowalniało procedury.                        

2. Ograniczone zasoby: W wielu przypadkach środki finansowe były niewystarczające, aby pokryć potrzeby wszystkich poszkodowanych. Priorytetem były najbardziej dotknięte rodziny.                      

3. Opóźnienia w decyzjach: Niektóre decyzje administracyjne dotyczące wypłat zapadały zbyt późno, co wydłużało czas oczekiwania na pomoc.                                              

4. Skala zniszczeń: Ogromna liczba poszkodowanych sprawiła, że proces pomocy był bardziej skomplikowany i czasochłonny”.                                          

To są odpowiedzi AI, ale czy możemy się z nimi zgodzić? Na pierwszym miejscu biurokracja, chyba nie mamy wątpliwości, skomplikowane, nieżyciowe formalności, jak wymóg robienia zdjęć zaistniałych zniszczeń w trakcie kiedy ludzie ratowali życie i pozostałości swojego majątku. Spóźnione decyzje o wypłatach odszkodowań. Mało liczba urzędników? Czy może lenistwo i opieszałość urzędników? Następnie wymieniono ograniczone zasoby finansowe, jak takie stwierdzenie pogodzić z 25mln €,  które Tusk wysłał merowi Lwowa na odbudowę kamienic, złośliwi twierdzą, że na odbudowę muzeum nazisty Szuchewycza? Ta rozrzutność miała miejsce po tragedii w Polsce, gdzie pomoc powodzianom premier zostawił w rękach celebryty Owsiaka! Ogromną skalę zniszczeń, można było ograniczyć poprawnym zarządzaniem. Perfekcyjna pomoc powodzianom powinna być szybka, sprawiedliwa i kompleksowa. Odpowiednie organy powinny natychmiastowo zapewnić schronienie, żywność, wodę pitną, podstawowe środki higieny i niezbędnie środki medyczne. Powinno się zorganizować punkty pomocy w najbliższych miejscowościach gdzie fala powodziowa nie wyrządziła wielkich strat. Aby takie działania mogły zaistnieć potrzebna jest skuteczna koordynacja rządu, organizacji pozarządowych, lokalnych władz i społeczności w celu szybkiego rozdysponowania zgromadzonych zasobów, stworzenie centralnej platformy zarządzania, z informacjami dostępnymi dla mieszkańców. Należało dużo wcześniej zainwestować w infrastrukturę przeciwpowodziową, budowę wałów, zbiorników retencyjnych, kanałów odprowadzających nadmiar wody i systemów melioracyjnych. Wdrożyć system monitorowania poziomu wód i prognozowania zagrożeń. Wyedukować zagrożoną ludność, a najlepiej całe polskie społeczeństwo na temat zachowań w przypadku powodzi i innych klęsk żywiołowych oraz przygotować instrukcje dotyczące zabezpieczenia domów i mienia przed rożnymi żywiołami. Opracować i regularnie aktualizować plany ewakuacyjne, przeszkolić w tym zakresie służby  ratownicze oraz mieszkańców. Przestrzegać ograniczeń w zakresie budownictwa na terenach zalewowych oraz zagrożonych z innych powodów. Znieść blokadę biurokratyczną w wypłacaniu zasiłków dla poszkodowanych rodzin, jak najmniej procedur, transparentny przydział środków na odbudowę, z priorytetem dla najbardziej potrzebujących. Pomoc terapeutyczna dla doświadczonych traumą. Powinny być przygotowane rezerwy w budżecie na odbudowę infrastruktury, domów i miejsc pracy, a także modernizacja zabezpieczeń przeciwpowodziowych w przyszłości. I nade wszystko transparentność w informowaniu o wydatkach i działaniach związanych z pomocą powodzianom, tego niestety nie ma.

A co jest? Zniszczona infrastruktura, budynki mieszkalne i gospodarcze, ogromne koszty odbudowy i napraw. Zdewastowane środowisko, erozja gleby, zniszczenie siedlisk naturalnych, spadek jakości wód, naruszony lokalny ekosystem. Zmiany społeczne, migracja powodzian z terenu popowodziowego, utracone miejsca pracy, problemy ekonomiczne zarówno pracodawców jak i pracowników, a ponadto niejednokrotnie różnego rodzaju problemy zdrowotne powodzian, którym udało się przeżyć, ale stres pourazowy wypalił w ich psychice głębokie piętno.

Polityczne decyzje, brak kompetencji od szczebla rządowego po lokalny, brak opracowanych systemów ostrzegania i ochrony ludności, brak rezerw finansowych i banków żywności, wody i środków medycznych. Jak to u nas zwykle bywa, do władzy dochodzą ludzie z nadania partyjnego, bez kompetencji, a nawet wyobraźni. Jak stare polskie porzekadło mówi: „ryba psuje się od głowy”. Premier jest odpowiedzialny za koordynację działań administracyjnych, zapewnienie odpowiednich środków finansowych oraz mobilizację zasobów w celu zaradzenia skutkom powodzi. Tusk nie dopisał w każdej z tych dziedzin. Niestety brakuje surowych kar w naszym prawie dla urzędników, którzy dopuszczają się zaniedbań, lekceważenia zagrożeń, braku gospodarności, malwersacji i po prostu braku kompetencji. Kiedy bagatelizowane są zagrożenia, a rzeczywistość okazuje się znacznie bardziej dramatyczna, zaufanie społeczne zostaje poważnie naruszone, ludzie mają prawo czuć się rozczarowani i domagać się rozliczenia.

Wielkie słowa uznania należą się Polakom, którzy pomagali powodzianom z potrzeby serca, wszystkim wspaniałym darczyńcom, Naród jak zwykle zdał egzamin w obliczu tragedii, natomiast urzędnicy i politykierzy, wszyscy –won!

Aniela