Autor biogramu Fryderyka Chopina, Andrzej Szwarc[1], pisze: „Mój amerykański znajomy, który przed dwudziestu laty poznawać zaczynał polski język i kulturę natrafił gdzieś na jego nazwisko zapisane fonetycznie Szopen (…). Długo nie mógł rozpoznać o kogo chodzi. Dopiero z kontekstu pojął, że mowa o największym chyba geniuszu fortepianu wszech czasów. O Chopinie słyszał od dzieciństwa, co w Stanach Zjednoczonych bynajmniej nie jest regułą (…) Chopin –mimo swojego nazwiska – nie był tam wcale traktowany jako kompozytor francuski polskiego pochodzenia. Jego muzyka nie pozostawia najmniejszych wątpliwości, że był Polakiem, przynajmniej dla tych, którzy interesowali się światem dźwięków wykraczających poza jazz i rock and rolla”.
Rzadko bowiem spotyka się wśród wielkich kompozytorów tak mocne osadzenie twórczości w tradycjach narodowych, jak kompozycje Chopina. Dźwięki muzyczne jako przekaz pozawerbalny z natury mają dla większości twórców charakter kosmopolityczny. Inaczej bywa, gdy muzyce towarzyszy słowo lub programowa oprawa pozamuzyczna.
Andrzej Szwarc dodaje, że wielcy twórcy epoki romantyzmu, i nie tylko oni, sięgali do ludowych motywów, przetwarzając je i popularyzując na świecie w nowej postaci, np. Rapsodie węgierskie Liszta, czy Tańce węgierskie Brahmsa, które powstawały nad Dunajem i Cisą. Kolejne pokolenia kompozytorów chętnie korzystały z ludowego repertuaru. Nikt jednak z twórców najwyższej rangi, takich jak Chopin, nie traktował go jako podstawowego źródła inspiracji.
Patrząc retrospektywnie na polską kulturę muzyczno-taneczną przed Chopinem, np. tańce polonez i mazur były częścią spuścizny dawnej Polski. Tańczono je na arystokratycznych dworach, szczególnie często w carskiej Rosji. Wykorzystywali je okazjonalnie w swoich kompozycjach cudzoziemscy twórcy. I tak polonezrozbrzmiewa w Eugeniuszu Onieginie Czajkowskiego, w koncercie potrójnym Beethovena i w jednym z koncertów skrzypcowych Paganiniego, a w operze Verdiego Lombardczycy można się dosłuchać krakowiaka. Przykładów podobnych zapożyczeń można by podać znacznie więcej.
Zadajmy sobie pytanie, czy muzyka Chopina wpłynęła i w jaki sposób na losy Polski? W jakim kontekście politycznym powstawały kompozycje Fryderyka? Wiemy przecież, że oddziaływanie jego wspaniałej muzyki na kulturową codzienność Polaków jego epoki nigdy nie było zbyt duże, bowiem wzbogacała repertuar grywany w salonach ziemiańskich, mieszczańskich i inteligenckich. Wykonywana w salach koncertowych, trafiała na ogół do grona koneserów muzycznych. Później, po odzyskaniu niepodległości, wykonywano ją w czasie rozmaitych uroczystości rocznicowych, uświetniała narodowe święta, akademie i zjazdy, a marsz żałobny z Sonaty b-moll do naszych czasów towarzyszy pogrzebom o charakterze narodowym. Regularne audycje radiowe, programy nauczania szkół różnych szczebli, konkursy pianistyczne imienia Fryderyka Chopina wzbudzające co 5 lat emocje podobne do emocji sportowych. To dowód na trwałą obecność dorobku Fryderyka Chopina w życiu publicznym Polski. Do Żelazowej Woli, miejsca jego urodzin, przybywają rokrocznie wycieczki szkolne i liczni cudzoziemcy, co jest dowodem na swoisty kult Chopina. Rozgłos twórcy polonezów i mazurków dawno przekroczył granice Europy i sięga pozostałych kontynentów świata. Od lat przoduje pod tym względem Japonia, o całkowicie odmiennych od słowiańskich tradycjach muzycznych. Andrzej Szwarc pisze, że nie potrafi wyjaśnić tego fenomenu i dochodzi do konkluzji, że „muzyka Chopina, choć z gruntu polska, jest zarazem tak uniwersalna, że przełamuje wszelkie bariery kulturowe”.
Dotarłam do jeszcze jednej, niezwykle trafnej wypowiedzi na temat uniwersalności muzyki Chopina mimo, iż osadzona jest w polskości. W czasach zaborów i niewoli narodowej, w kraju i na emigracji utwory genialnego Fryderyka stanowiły ważną część składową polskiej odrębności i tożsamości. Korzystał z nich szeroko inny polski wirtuoz i kompozytor, Ignacy Paderewski (1860 – 1941), dla którego twórczość Fryderyka stanowiła trzon repertuaru, z którym udawał się na koncerty za ocean do Stanów Zjednoczonych, gdzie zjednywał siły polityczne i środki finansowe na kampanię niepodległościową Polski. Działalność muzyczna Paderewskiego była jednym z wykładników jego postawy patriotycznej. I nie jest to górnolotny slogan, bowiem Paderewski w mowie wygłoszonej podczas zorganizowanych we Lwowie w 1910 roku obchodów setnej rocznicy urodzin Chopina oznajmił:
„Utarło się już takie mniemanie, że sztuka jest kosmopolityczna, jak wiele rzeczy, które się utarły, tak i to jest przesądem. Tylko to, co sam rozum człowieka tworzy, tylko nauka nie zna granic ojczyzny. Sztuka a nawet filozofia, jak wszystko, co pochodzi z głębin duszy ludzkiej, co powstaje z zespolenia uczucia z rozumem, musi nosić cechy plemienne, musi mieć narodowe piętno. Jeżeli zaś muzyka jest ze wszystkich sztuk najdostępniejsza, to nie dlatego, iżby miała być kosmopolityczna, lecz że jest z natury swej kosmiczna. Muzyka jedna jest istotnie żywą sztuką”.
Przebija z tych słów wiara w potęgę oddziaływania muzyki, w jej właściwość docierania bezpośrednio do wnętrza ludzkiej duszy. Towarzyszy jej przekonanie o „nieuchronnie” narodowym charakterze tej sztuki. Nieco dalej Paderewski tłumaczy znaczenie Chopina dla kultury narodowej w dobie rozbiorów i tym samym, pośrednio, miejsce spuścizny polskiego Mistrza w jego własnym pianistycznym panteonie:
„Zabraniano nam wszystkiego! Mowy ojców, wiary przodków, czci dla świętych przeszłości pamiątek, strojów, obyczajów, pieśni narodowych … Zabraniano nam Słowackiego, Krasińskiego, Mickiewicza, Nie zabroniono nam tylko Chopina. A jednak w Chopinie tkwi wszystko, czego nam wzbraniano …”.
O tym, jak Paderewski interpretował Chopina w ostatnich latach życia, możemy przekonać się choćby oglądając nakręcony w 1937 roku film zatytułowany „Sonata księżycowa”, w którym znajdziemy fragment recitalu artysty. Uznanie, jakim cieszył się Paderewski na świecie, jest pośmiertnym hołdem złożonym przez wielkiego Polaka geniuszowi sztuki muzycznej, Fryderykowi Chopinowi, który wyniósł sztukę nasycona polskością na światowe wyżyny. W dużej mierze dzięki takim zabiegom, zjednał elity Zachodu do uznania racji narodu polskiego do samostanowienia i odzyskania niepodległości po I wojnie światowej.
Wielki niemiecki kompozytor i krytyk muzyczny, Robert Schumann (1810-1856), nazwał twórczość Fryderyka Chopina „armatami ukrytymi wśród kwiatów”.
Jak pisze Andrzej Szwarc, wielki rozgłos, odbiór i oddziaływanie muzyki Chopina nie miały wiele wspólnego z jego intencjami. Sam Chopin odrzucał zdecydowanie wszelkie „zamówienia społeczne” i patriotyczne nieśmiałe sugestie. Mimo zachęt, nie próbował komponować ani utworów symfonicznych, czy opery narodowej. Nie zmienia to w niczym faktu, że uważał Polskę za ojczyznę zniewoloną, która powinna uzyskać niepodległość. Opuszczając Królestwo Polskie po powstaniu listopadowym 1830 roku, był politycznym emigrantem. Nigdy już nie wracał do zaboru rosyjskiego, gdzie pozostała jego rodzina, ani też nie koncertował w Rosji, rezygnując tym samym ze statusu rosyjskiego poddanego.
Fryderyk Chopin urodził się 22 lutego 1810 roku; był synem Mikołaja, nauczyciela języka francuskiego, przybyłego do Polski w 1787 roku, i Justyny z Krzyżanowskich. Gry na fortepianie uczył się początkowo w domu. Już po paru latach uznano go za cudowne dziecko. Jednocześnie improwizował i komponował. Od 1823 roku uczęszczał do Liceum Warszawskiego; od 1826 roku do Szkoły Głównej Muzyki. Od wczesnych lat był słabego zdrowia, w związku z gruźlicą panująca w całej jego rodzinie. Przed powstaniem listopadowym zdołał ukończyć kurs kompozycji i napisać m.in. dwa wspaniałe koncerty fortepianowe. Dowiódł pełni ukształtowania indywidualnego stylu, bardzo wówczas nowatorskiego romantyzmu. Warszawski okres Fryderyka zakończył się w 1830 roku pożegnaniem z przyjaciółmi i wyjazdem do Wiednia i Paryża, gdzie pozostał na zawsze. Koncertował tam przyjęty z uznaniem i entuzjazmem. Obracał się w kręgu najznamienitszych twórców swej epoki. Zawarł znajomość z Lisztem, Mendelsohnem, Heinem i Delacroix. Spotykał się także z elitą polskich emigrantów politycznych; znał i z podziwem czytał dzieła Mickiewicza. Z ojczyzną utrzymywał ożywione kontakty korespondencyjne.
W drugiej połowie lat trzydziestych związał się z ekscentryczną pisarką Aurorą Dudevant, ps. George Sand. Nie była to szczęśliwa miłość, zwłaszcza ze względu na pogarszający się stan zdrowia kompozytora. Sytuacja materialna Chopina była względnie dobra, choć utrzymanie jej wymagało komponowania i odbywania koncertów publicznych, a także udzielania lekcji muzyki zamożnym amatorom pianistyki. Ostatni swój koncert dał Fryderyk w Londynie 16 listopada 1848 roku. Zmarł przedwcześnie w Paryżu 17 października 1849 roku na gruźlicę, która w jego czasach była chorobą nieuleczalną.
Dorobek kompozytorski schorowany Chopin tworzył z wysiłkiem i powoli. Pozostawił po sobie 2 koncert na fortepian z towarzystwem orkiestry, 3 sonaty, 17 polonezów, 19 nokturnów, 27 etiud, 58 mazurków, 17 walców, 26 preludiów, 4 ballady, 4 scherza, 4 impromptu, 5 rond, 4 zbiory wariacji, 19 pieśni i kilka innych drobnych utworów. Tylko tyle – i aż tyle!
Autor: abo
[1] str. 290 – 293 w książce pt. „100 postaci, które tworzyły historię Polski” autorstwa: Andrzej Szwarc, Marek Urbański, Paweł Wieczorkiewicz, wyd. 2002 r., Świat Książki