Ignacy Paderewski zapisał się w historii Polski jako postać niezwykła. Był nie tylko wybitnym pianistą, kompozytorem, dyrygentem, uważanym za jednego z najważniejszych muzyków swojego czasu, ale także wielkim polskim patriotą, działaczem niepodległościowym, mężem stanu i politykiem. Swoją charyzmą, dobrodusznością i dobroczynnością zjednywał sobie ludzi gdziekolwiek bywał. Choć jego kariera artystyczna rozkwitła na międzynarodowych scenach, to powiązania z polskim dziedzictwem były w jego twórczości i działaniach zawsze obecne na pierwszym planie.
Przyszedł na świat 6 listopada 1860 roku w Kuryłówce na Podolu w rodzinie kultywującej tradycje patriotyczne polskich powstań narodowych: listopadowego i styczniowego. Ojciec Ignacego był szlachcicem. Ród Paderewskich, herbu Jelita, wywodził się z miejscowości Padarewo na Podlasiu. „Pochodzę z niezamożnej starej szlacheckiej rodziny. Takich rodzin w dawnej Polsce było wiele tysięcy” – pisał później o sobie Paderewski. Pierwszych 12 lat życia przyszły artysta spędził właśnie na Kresach, w domu, w którym nie brakowało problemów i trudności dnia codziennego. W kilka miesięcy po narodzeniu Ignacego zmarła jego matka. Ojciec za pomoc powstańcom styczniowym został aresztowany i odbył karę roku więzienia w Kijowie, a następnie zarabiał na życie jako zarządca dóbr ziemskich posiadaczy kresowych, stąd częste zmiany pobytu rodziny. Jak wspominał sam Ignacy, dużą wagę przywiązywano do domowego kształcenia. Jednym z jego nauczycieli był weteran powstania listopadowego, były kapitan wojsk polskich, Michał Bobiński, dzięki któremu zdobył gruntowną znajomość historii Polski i przesiąknął gorącym patriotyzmem. Ojcu zaś zawdzięczał staranne wychowanie domowe pod kierunkiem guwernantek, poznawał literaturę polską oraz język francuski. Od dzieciństwa, przejawiał uzdolnienia muzyczne grając na starym, rodzinnym fortepianie. Dostrzeżono postępy jakie czynił w grze, co wpłynęło na decyzję ojca, który jesienią 1872 r. postanowił wysłać Ignacego na dalszą naukę muzyki do Warszawy. W latach 1872–1878 zdobywał wykształcenie w warszawskim Instytucie Muzycznym (od 1919 roku noszącym nazwę Konserwatorium Warszawskie) pod kierunkiem Rudolfa Strobla, Juliusza Janothy, Romana Schlözera i jego brata Pawła Schlözera w zakresie gry na fortepianie, a w zakresie przedmiotów teoretycznych pod kierunkiem Gustawa Roguskiego, który z kolei był uczniem Hectora Berlioza. Z odznaczeniem ukończył uczelnię, gdzie otrzymał pracę nauczyciela gry na fortepianie w klasie „niższej”, sam zaś doskonalił technikę własnej gry ćwicząc do 12 godzin dziennie. W 1880 roku poślubił Antoninę Korsakównę, która w niespełna rok, tuż po narodzinach ich syna Alfreda, zmarła. (niepełnosprawnemu Alfredowi, poruszającemu się na wózku, dane było przeżyć tylko 20 lat).
Choć życie nie szczędziło Paderewskiemu trudności, czuł, że jego powołaniem pozostaje muzyka. W 1882 roku po raz pierwszy wyjechał do Berlina na studia kompozytorskie. W czasie zagranicznych wojaży Paderewski spotkał w Zakopanem m.in. słynną polską aktorkę Helenę Modrzejewską, z którą odbył 3 października 1884 roku wspólny koncert w Hotelu Saskim w Krakowie. Pokaźny dochód uzyskany z koncertu pozwolił Paderewskiemu na wyjazd do Wiednia na dalsze studia pianistyczne u sławnego Teodora Leszetyckiego. Mistrz przyjął go z niezwykłą serdecznością ułatwiając mu nawiązanie kontaktów z tamtejszym środowiskiem. Paderewski w Wiedniu kształcił się właściwie od podstaw, najpierw pracując nad korektą dotychczasowych złych nawyków pianistycznych, a następnie nad rozwojem właściwej techniki. Była to doprawdy praca tytaniczna – znakomita ilustracja tego, co Paderewski zwykł później powtarzać: że droga do sukcesu to 10 proc. talentu i 90 proc. pracy. Do dalszych wysiłków nad techniką i kompozycją, w chwilach zwątpień, zachęcał go Leszetycki przypominając, że tak wielkiego talentu nie powinno się zaniedbywać, wszak jest to dar od Boga. Ów pedagog i kompozytor tak mówił o swoim uczniu: „To wielkie serce – wielka głowa i niezmierzony hart woli. Będzie on genialnym artystą do końca życia, gdyż ma charakter, poza pracą umiał nie widzieć, nie znać innych celów. Przez cztery lata kształcił się u mnie, z tych dwa poświęcił wyłącznie pięciopalcówkom, aż wreszcie zdobył to, co nazywamy techniką. Po technice pracowaliśmy nad wyrobieniem stylu, to znaczy – w moim pojęciu – nad pogodzeniem indywidualności wirtuoza z intencjami kompozytora”. Efektem wiedeńskich studiów oraz wyjątkowości własnego talentu i pracy Paderewski zawdzięcza to, iż nie był jedynie „produktem” tej nauki. Oprócz doskonałości techniki pianistycznej oraz zdobytych umiejętności wydobycia dźwięków, gry w tempie rubato (subtelne, emocjonalne zmiany tempa gry), dla Paderewskiego nadrzędną ideą sztuki była wierność temu, co zapisał w swoich nutach kompozytor, w miejsce modnej wówczas dość powierzchownej wirtuozerii.
Na plon wiedeńskich studiów Paderewskiego składają się również ówczesne jego kompozycje: Sonata skrzypcowa, cykle miniatur fortepianowych, wreszcie Koncert fortepianowy, który po raz pierwszy w Wiedniu wykonała Anneta Jesipowa. Tak polski twórca pisał z Wiednia do ojca 23 grudnia 1888 r: „Wyrobiłem sobie imię, dość nawet pokaźne, w Paryżu, Brukseli, Pradze, Wiedniu, no i trochę w Niemczech; długi moje nieco się zmniejszyły i wreszcie, co mię najbardziej cieszy, napisałem dzieło najlepsze ze wszystkich dotychczasowych utworów moich, mianowicie ten koncert na fortepian z orkiestrą”.
Decydującym zwrotem w karierze artystycznej Paderewskiego, a także w jego życiu był prawdziwie „europejski” debiut, który miał miejsce 3 marca 1888 roku w paryskiej Sali Erarda, gdzie w XIX i początkach XX wieku obywały się premiery i debiuty najwybitniejszych pianistów i kompozytorów tamtych czasów. Debiut Paderewskiego okrzyknięto „sensacją sezonu”, nazwano go „lwem Paryża” lub „drugim Chopinem”. W ślad za tym sukcesem Paderewski dał w Paryżu jeszcze trzy koncerty, w tym jeden ze słynną orkiestrą Charles’a Lamoureux. Sukcesy te otworzyły przed budzącym powszechny zachwyt wirtuozem paryskie salony, a także miały wielki wpływ na przyszłą karierę polityczną Paderewskiego. „Przyjmowałem udział w kilku innych koncertach, grywałem na prywatnych wieczorach, jako i u ks. Radziwiłłów w obecności królowej hiszpańskiej, której byłem przedstawiony, i powodzenie nie tylko mnie nie opuszczało, ale nawet rosło. Wizyty, śniadania i obiady, zaproszenia od rozmaitych artystów i bankierów spadały jak deszcz z nieba [od wicehrabiego de Travern, barona Rothschilda, hrabiny Ansac i innych” – wspomniał artysta.
Pomimo tak spektakularnych sukcesów pianistycznych Paderewski nie zaniedbywał twórczości kompozytorskiej, którą uważał za ważniejszą od kariery wirtuoza. Z nią wiązał swoją przyszłość, uważając tę dziedzinę za coś, co może zapewnić byt jemu samemu i jego rodzinie
Po Paryżu następowały koncerty w innych centrach europejskich: w Londynie i w całej Anglii, Paderewski zyskał uznanie nie tylko środowiska muzycznego, ale też świata finansjery, arystokratów, dyplomatów, a nawet koronowanych głów. „Cała arystokracja angielska, ciało dyplomatyczne, najwybitniejsi artyści mający wstęp do Society, finanse, księstwo Walii – wszystko było obecne. Grałem sam jeden – i, rzecz dziwna, słuchano mię, nie rozmawiano. Ale też grać mi kazano bez przerwy, bez wytchnienia, siedemnaście kawałków, i to najbardziej męczących” – pisał 30 czerwca 1890 roku z Londynu do Heleny Górskiej (przyszłej żony).
Na podbój Ameryki Paderewski wyruszył jesienią 1891 r., w wieku 31 lat, gdy był już znany i ceniony w Europie. Udał się za ocean, po sławę, jak śladem innych wybitnych artystów, jak: Anton Rubinstein, bracia Wieniawscy, Marcelina Sembrich-Kochańska, Helena Modrzejewska czy Józef Hofman. 17 listopada 1891 r. zagrał tam po raz pierwszy, od razu w Carnegie Hall – nowej, dopiero co otwartej sali w Nowym Jorku, która po dziś dzień pozostaje jedną z kilku najważniejszych i najbardziej prestiżowych sal koncertowych świata. Z Nowojorską Orkiestrą Symfoniczną, którą dyrygował Walter Damrosch, wykonał IV Koncert fortepianowy Saint-Saënsa oraz swój własny Koncert a-moll. Zaprezentował również pięć solowych utworów Chopina. Tak oto rozpoczęło się pierwsze amerykańskie tournée Paderewskiego, podczas którego wystąpił 107 razy. W samym tylko Nowym Jorku dał 32 koncerty. Słuchało go ponad 200 tys. osób, a dochód wyniósł około 100 tys. dolarów. Poza odnoszeniem sukcesów czysto artystycznych Paderewski nawiązywał kontakty z Polonią, a także wszedł w kręgi amerykańskiej polityki i finansjery. Amerykę, która stała się dla Paderewskiego ważnym etapem jego kariery artystycznej i politycznej, odwiedził 18 razy. Koncertował również w Australii, Nowej Zelandii, Ameryce Południowej i we wszystkich krajach europejskich, także w Rosji. Sławę wirtuoza fortepianu łączył z sukcesami kompozytorskimi. Zdarzyło się, że podczas tego samego wieczoru w Metropolitan Operze wystawiano jego operę Manru (pierwszą polską operę w tym miejscu), gdy tymczasem sam Mistrz grał koncert w innej nowojorskiej sali.
W przerwach między trasami amerykańskimi Paderewski wracał do Polski lub koncertował w krajach europejskich. W 1899 r. poślubił Helenę z Rosenów Górską. Uroczystość ślubna odbyła się w warszawskim kościele św. Ducha. Małżonkowie letnie miesiące spędzali w zakupionym dworku w Kąśnej Dolnej (1897-1903), a miejscem ich stałego pobytu była willa Riond-Bosson koło Morges w Szwajcarii (1898-1940).
W tym czasie Paderewski włączał się w wiele różnych inicjatyw publicznych, m.in. w budowę Filharmonii Warszawskiej, której był udziałowcem. Jej otwarcie 5 listopada 1901 roku, inaugurował Paderewski własnym koncertem fortepianowym z akompaniamentem orkiestry symfonicznej pod dyrekcją Emila Młynarskiego oraz kilkoma solowymi utworami Chopina.
Z pozycji powszechnie cenionego artysty i coraz bardziej skutecznego w działaniach ambasadora swojego narodu, a także z potrzeby patriotycznego serca, Paderewski przystępował do każdej bez mała, a wartej poparcia inicjatywy narodowej i społecznej. Wspierał je swoim autorytetem, a nierzadko i własnymi środkami. Był inicjatorem, a także hojnym darczyńcą obchodów rocznic patriotycznych: w 1910 Roku, w setną rocznicę urodzin Fryderyka Chopina i pięćsetną rocznicę zwycięskiej bitwy pod Grunwaldem ufundował budowę Pomnika Grunwaldzkiego w Krakowie, poświęconego „Praojcom na chwałę, braciom na otuchę”. 15 lipca 1910 roku, podczas odsłonięcia Pomnika, w obecności 150 tys. tłumie zebranych, Paderewski wygłosił jedno ze swoich pierwszych przemówień publicznych, stając się przywódcą rodaków, przybyłych ze wszystkich zaborów i z zagranicy. Uroczystość tę uświetnił też chór przedstawicieli wszystkich zaborów odśpiewaniem wierszaMarii Konopnickiej Rota do muzyki Feliksa Nowowiejskiego, który odtąd stał się hymnem uświetniającym narodowe uroczystości. W październiku tego samego roku we Lwowie, podczas obchodów rocznicy chopinowskiej, wygłosił słynną mowę: „W Chopinie tkwi wszystko, czego nam wzbraniano, barwne kontusze, pasy złotem lite, posępne czamarki, krakowskie rogatywki i szlachecki brzęk szabel naszych, kos chłopskich połyski, jęk piersi zranionej, bunt spętanego ducha, krzyże cmentarne, przydrożne wiejskie kościółki, modlitwy serc stroskanych, niewoli ból, wolności żal, tyranów przekleństwo i zwycięstwa radosna pieśń”.
Po wybuchu I wojny światowej zaczął prowadzić szeroko zakrojoną działalność dyplomatyczną na rzecz Polski, wykorzystując swą popularność na Zachodzie. Paderewski zbierał m.in. fundusze na pomoc ofiarom wojny i był jednym ze współzałożycieli komitetów pomocy Polakom w Paryżu i Londynie. W 1915 roku wraz z Henrykiem Sienkiewiczem założył w Vevey Szwajcarski Komitet Generalny Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce. W tym samym roku wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie kontynuował działalność. Przed każdym koncertem przemawiał na temat postulowanej przez niego niepodległości Polski. Słowem oraz muzyką apelował o pomoc dla walczących Polaków. W krótkim czasie udało mu się zbliżyć do doradcy prezydenta Wilsona, Edwarda M.House’a. Później spotkał się z samym prezydentem, któremu w styczniu 1917 roku przekazał memoriał na temat Polski. Być może z tego powodu sprawa polskiej niepodległości znalazła się w słynnych 14 punktach Wilsona. W sierpniu 1917 roku został przedstawicielem na USA Komitetu Narodowego Polski z Romanem Dmowskim na czele.
Powrót do kraju i wygłoszone w 1918 roku w Poznaniu przemówienie Paderewskiego było impulsem do rozpoczęcia zwycięskiego powstania wielkopolskiego, skutkującego ostatecznie wyzwoleniem spod panowania Prus. 1 stycznia 1919 r. przybył do Warszawy, witany przez 300 tysięcy osób, w przemówieniu podkreślił, że nie należy do żadnego stronnictwa: „Stronnictwo powinno być jedno – Polska, i temu jedynemu służyć będę do śmierci. Żadne stronnictwo z osobna nie odbuduje ojczyzny – odbudują ją wszyscy, a podstawa główna to robotnik i lud”.
Punktem kulminacyjnym politycznej kariery pianisty było jednoczesne objęcie przez niego dwóch urzędów. W 1919 roku Paderewski został prezesem Rady Ministrów i ministrem spraw zagranicznych. Podczas krótkiego, zaledwie dziesięciomiesięcznego okresu, w którym piastował powierzone mu stanowiska, współuczestniczył wraz z Romanem Dmowskim w podpisaniu traktatu wersalskiego 28 czerwca 1919 roku. Wobec coraz bardziej brutalnych ataków opozycji Paderewski ostatecznie ogłosił dymisję gabinetu, całkowicie rozczarowany polityką, i z początkiem 1920 r. na zawsze opuścił Polskę, ale do końca życia pozostał orędownikiem sprawy polskiej.
Powrócił do Riond-Bosson, skąd wyruszał na długie trasy koncertowe, ale tylko na estradach światowych. W przerwach między nimi zapraszał do swojej posiadłości młodych polskich muzyków, których wspierał w rozwoju kariery. W Riond-Bosson odbywały się kursy mistrzowskie dla polskich pianistów przygotowujących się do udziału w Konkursach Chopinowskich w Warszawie. Byli wśród nich m.in. Stanisław Szpinalski, Henryk Sztompka, Witold Małcużyński i Władysław Kędra, którzy w przyszłości zdobyli tytuł laureata. W 1937 roku, we współpracy z Ludwikiem Bronarskim i Józefem Turczyńskim, delegatami Towarzystwa im. Fryderyka Chopina w Warszawie, rozpoczął pracę nad wydaniem „Dzieł wszystkich Fryderyka Chopina„, które opublikowane po wojnie, obecnie uzyskały najwyższy, bo kilkumilionowy nakład. U schyłku życia, w latach 1937-1938, mając 76 lat, zagrał sam siebie w filmie „Sonata księżycowa” reż. Lothara Mendesa, dzięki któremu został utrwalony dla potomności wizerunek wielkiego artysty. By spotkać się z Paderewskim, do Morges przyjeżdżali z kraju również politycy, którym przewodniczył generał Władysław Sikorski (Front Morges).
Po wybuchu II wojny światowej we wrześniu 1939 r., Paderewski rozpoczął po raz kolejny działalność polityczną i patriotyczną, organizując pomoc dla ofiar wojny w Polsce. Słał memoriały do polityków, apelował za pośrednictwem radia. Spotykał się z polskimi politykami. 23 stycznia 1940 r. przemawiał na inauguracyjnym posiedzeniu Rady Narodowej Rzeczypospolitej Polskiej na emigracji, kończąc swoje przemówienie słowami: „Nie zginie Polska, Bracia nasi umęczeni, nie zginie, lecz żyć będzie po wieki wieków w potędze i chwale dla Was, dla nas i dla całej ludzkości”.
We wrześniu 1940 r., ze Szwajcarii przez Hiszpanię i Portugalię, wyjechał do Stanów Zjednoczonych. W 1941 r. odbyły się tam „Dni Paderewskiego” z okazji złotego jubileuszu jego debiutu amerykańskiego. W ramach tych obchodów zorganizowano około sześć tys. koncertów na cześć artysty, z których dochód został przeznaczony przede wszystkim na pomoc dla Polski. Paderewski, pomimo sędziwego wieku, cały czas był aktywny politycznie. Wygłaszał przemówienia, wspierając na duchu rodaków. Zwracał się do świata o pomoc dla Polski. Po raz ostatni przemawiał 22 czerwca 1941 r. w Oak Ridge (New Jersey). Czuł się wówczas już źle i po tygodniowej chorobie na zapalenie płuc zmarł 29 czerwca 1941 r. Pogrzeb z najwyższymi honorami wojskowymi odbył się na Narodowym Cmentarzu w Arlington. Tam, w 1963 r., prezydent Stanów Zjednoczonych John F. Kennedy ufundował i odsłonił tablicę informującą, że szczątki polskiego męża stanu i muzyka spoczęły w tym miejscu czasowo. Czasowo – zgodnie z wolą Paderewskiego, w oczekiwaniu na powrót do wolnej Polski, co mogło nastąpić dopiero po 1989 r.
Rzecznik polski i Polaków. Ignacy Jan Paderewski osiągnął szczyty jako pianista. Jako kompozytor pozostawił po sobie wiele dzieł, które przetrwały do dziś w repertuarze koncertowym. W ślad za sukcesami w dziedzinie sztuki i dzięki innym talentom składającym się na jego wybitną osobowość wszedł do świata polityki, by również i tu odnosić sukcesy, mimo że nie szczędzono mu czasem przykrości. Jak pisał Marian Marek Drozdowski: „Do polityki odnosił się z pozycji artysty, zwracając uwagę na jej moralny sens, formę, styl, język. Był świadomym dziedzicem romantycznej idei niepodległości Polski w dawnych granicach Rzeczypospolitej”.
Miarą jego niezwykłych talentów pozostaje fakt, że potrafił pogodzić i połączyć dziedziny tak bardzo odległe od siebie, jak polityka będąca domeną interesu, z całkowicie bezinteresowną wielką wyrafinowaną sztuką, działającą w obszarze ludzkiej wrażliwości. Umiejętność łączenia ze sobą tak odległych sfer Paderewski nazywał „zmysłem dobra”, dzięki któremu artyzm i polityka osiągały doskonałość w spójności. Osiągnąwszy bezprecedensowy sukces na polu sztuki, mógł Paderewski wiele uczynić dla ojczyzny i swoich rodaków, szeroko rozwijając działalność społeczną, polityczną, charytatywną i filantropijną. Od momentu, gdy jako pianista uzyskał sławę prawdziwie światową, jego koncerty przeradzały się w wielkie manifestacje polskości, dając światu do zrozumienia, że na mapie politycznej jest naród, któremu należy się niepodległość. Jako genialny interpretator dzieł Chopina językiem sztuki „przemawiał” w imię Polski i jej dążeń niepodległościowych. Jak napisał Andrzej Piber[1]: „Był Paderewski patriotą niezłomnym, miłującym głęboko bohaterską przeszłość narodu, czynnym świadkiem trudnych i tragicznych zmagań Polaków o przetrwanie i o wolność. Za swój naturalny obowiązek uważał niesienie pomocy rodakom dotkniętym nieszczęściem, cierpieniem, nędzą i głodem. Jego działalność społeczna niepostrzeżenie przekształciła się w działalność polityczną. Został politykiem, choć za polityka się nie uważał, a działalność polityczną wielce ułatwiły mu sukcesy artystyczne. Zwycięstwu sprawy Ojczyzny poświęcił swój talent, majątek, pozycję w świecie. Był jednym z najbardziej wytrwałych i uznanych rzeczników Polski”.
Testament Ignacego Paderewskiego, sporządzony przez artystę 1 w 1930 roku, m.in. brzmi: „Wszystkie dzieła sztuki znajdujące się w domu moim [Riond-Bosson] – zbiory chińskie, pamiątki, dyplomy, adresy, fotografie osób wybitnych zapisuję Muzeum Narodowemu w Warszawie z warunkiem, iż przeznaczy na nie osobny pokój. Fortepian koncertowy Steinway jeden jest tylko moją własnością, rękopisy muzyczne oraz partytury przekazuję Konserwatorium Muzycznemu w Warszawie (…). Wszystkich, którym niechcący i niesłusznie sprawiłem przykrość lub też ich obraziłem mimowolnie – pokornie przepraszam, przyjaciołom serdecznie wdzięczny, do wrogów nie mam żalu. Krzywdy doznane, a doznałem ich wielu, po chrześcijańsku przebaczam. Nie mogę tylko przebaczyć tym pysznym i nikczemnym, co myśląc jedynie o korzyściach osobistych i wywyższeniu własnym, prowadzili i prowadzą Ojczyznę do zguby, a Naród do upodlenia”.
Pośmiertnie: Na mocy testamentu Paderewskiego wszystkie pamiątki z willi Riond-Bosson (około 700 pozycji) w 1951 r. przywiezione zostały do Polski. W 1992 r. do Warszawy sprowadzono prochy artysty, które złożone zostały w krypcie katedry św. Jana.
Pamięć o Paderewskim czci się Stanach Zjednoczonych i w Szwajcarii, a przede wszystkim w Polsce. Kontynuując pamięć o Wielkim Polaku, nie szczędźmy wysiłku, by dla współczesności i potomności wykorzystać wartość dokonań, wartość przesłań myśli obywatelskiej, patriotycznej i politycznej, jak również wspaniałych i wielkich osiągnięć Paderewskiego jako artysty, który to „wygrał Polskę na fortepianie”.
Źródła: bezcenne – https://www.lazienki-krolewskie.pl/pl/edukacja/baza-wiedzy/ignacy-jan-paderewski-bohater-sztuki-i-ojczyzny
oraz Wikipedia.pl
Autor: abo
[1] Andrzej Piber „Droga do sławy. Ignacy Paderewski w latach 1860-1902”, PIW, Warszawa 1982