Określenie „Mity o Wołyniu” –  czy to naiwność, ignorancja, przebiegła prowokacja, czy poprawność polityczna etapu?

Stawiamy to pytanie panu Marcinowi Hagmajerowi, który przedstawia się w nagraniach i publikacjach internetowych jako cybernetyk, historyk Narodowej Akademii Informacyjnej, a także publicysta na stronie Konserwatyzm.PL oraz w internetowym miesięczniku Nowoczesna Myśl Narodowa wydawanym przez Fundację Instytut Pro Vita Bona.

Dylemat w określeniu kim naprawdę jest pan Hagmajer, zrodził się w związku z jego wywiadem kilka dni po obchodach 80. rocznicy Krwawej Niedzieli na Wołyniu 1943 r. (obchody odbyły się 11 lipca 2023 r.) udzielonym Rafałowi Mossakowskiemu za pośrednictwem kanału YouTube „Chrobry Szlak”, link: https://www.youtube.com/watch?v=1P6VxBVPCTc. Temat wywiadu „Mity o Wołyniu i akcji Wisła” pan Hagmajer rozpoczął od stwierdzenia, cytujemy: „Przede wszystkim, trzeba odmitologizować kwestię udziału Stefana Bandery w tej zbrodni”, gdyż –zdaniem gościa programu – w tym czasie Bandera siedział już w niemieckim obozie jenieckim za to, że bez zgody Berlina, już po ataku niemieckim na ZSRR, proklamował w 1941 r. państwowość tzw. samostijnej Ukrainy. Przyznawał, co prawda, że Bandera był terrorystą i agentem niemieckim walczącym przeciwko Polsce, ale nie miał wpływu na rosnący wśród nowych sił na Ukrainie, jak UPA i OUN-B, kult jego osoby. Co więcej, nie propagował mordów na ludności polskiej, a raczej wysiedlanie ich z terenów zajętych przez wojska ukraińskie lub siłą narzucanie jej obywatelstwa ukraińskiego. Twierdzenia te uzasadniał argumentami o rzekomym wymordowaniu jego zwolenników przez nowych przeciwników ukraińskiej sceny politycznej, którzy doszli do władzy. Sięgnął też po inne bulwersujące argumenty, które nie mają odzwierciedlenia na kartach publicystyki kresowych mediów prowadzonych przez nielicznych już krewnych ofiar ludobójstwa lub pasjonatów historii, w wydawnictwach naukowych wieloletnich badaczy historycznych relacji polsko-ukraińskich, w zarejestrowanych pisemnych i audiowizualnych świadectwach Polaków ocalałych z rzezi Wołyńskiej, a także w odtajnionych już źródłach agenturalnych operacji dotyczących współpracy CIA z przywódcami wielu ukraińskich organizacji zbrojnych powstałych w tamtym okresie, w tym także z ukraińskimi hierarchami kościoła greko-katolickiego, którzy łączyli wszystkie te organizacje w jedną, sprawną sieć działającą zgodnie na południowo-wschodnim obszarze II RP, już po inwazji niemieckiej, a także na arenie międzynarodowej w sprawach ustanowienia „samostijnej Ukrainy”, zdobywając na to sowite zagraniczne wsparcie materialne i finansowanie. Myślą przewodnią działań tej siatki była przede wszystkim fizyczna likwidacja Polaków na terenach polskich przedwojennej RP, w tym także innych mniejszości narodowych tych terenów, jako środek najbardziej skuteczny dla ostatecznego spełnienia marzeń liderów o „Ukrainie czystej, jak szklana wody”.

Najszybciej, bo już 23 sierpnia 2023 r., radykalny protest przeciwko tak niezwykle bałamutnemu judzeniu Hagmajera podjął pan Jacek Boki z portalu „Kresy we krwi”, oskarżając  go o rozgrzeszenie Bandery z jego odpowiedzialności za ludobójstwo Polaków na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej. Odsyłamy Czytelników do zapoznania się z treścią tego protestu pod linkiem: https://kresywekrwi.blogspot.com/2023/08/brednie-marcina-hagmajera.html?m=0 ,

gdyż podobnie jak autor bloga, jesteśmy zbulwersowani szerzeniem teorii niemających pokrycia w faktach historycznych, których jest dostatek na wyciągnięcie ręki. Tolerowanie zaś milczeniem wypowiedzi p. Hagmajera, wybielającej inżyniera ludobójstwa Polaków na Wołyniu i wpisującej się w obecnie narzucane nam odgórnie „pojednanie narodów” przez warszawskie i lokalne władze oraz hierarchów obu Kościołów, katolickiego i prawosławnego, nie może mieć miejsca.

Powszechnie wiadomo, że cały nazistowski etos terrorysty i zbrodniarza, Bandery, zarażał w tamtym okresie, jak też obecnie staje się wzorem bohaterstwa dla ukraińskiej młodzieży i dzieci obu płci. Całe ich zastępy, wyszkolone w tym duchu, wznoszą okrzyki „Baćko nasz, Bandera” – „Slawa Ukraini” maszerując już nie tylko ulicami ukraińskich miast, ale także od ponad roku niebiesko-żółte tłumy okupują ulice i place największych miast polskich, za przyzwoleniem ich włodarzy. Nie muszą nawet ubiegać się o ich zgodę na te zbiorowe, publiczne histerie, a policja bez sprzeciwu udziela im ochrony. Władze same ułatwiają i torują im drogę naprzód wszelkimi możliwymi metodami i środkami, kosztem coraz wyższych podatków nakładanych na obywateli polskich.

Echo tej histerii, jak widać, zaczyna wywierać wpływ na umysły niektórych, wydawałoby się narodowych, niezależnych publicystów, jakim jawi się pan Hagmajer. A może przyczyna leży gdzieś poza sferą naszego poznania?

Spróbujmy to przeanalizować sięgając do krótkiego fragmentu wywiadu p. Hagmajera sprzed 5 lat dla Cyber Radia, pt. „Ludzie cybernetyki – Mentor widziany oczami ucznia”. Marcin Hagmajer wspomina doc. Koseckiego – źródło: https://www.youtube.com/watch?v=xaxs0_wXLJw ,

przedstawiając się słuchaczom jako historyk i cybernetyk. Mówi o sobie, że jest jednym z pierwszych uczniów doc. Józefa Koseckiego, którego „bardzo wysoko cenił, na równi z Romanem Dmowskim czy Józefem Piłsudskim i innymi wielkimi Polakami i politykami w dziejach Polski”. Zapytać warto, jak pan Hagmajer ogarnia historię, skoro znacznie wcześniej przed tym wywiadem, z hukiem obalony został mit Piłsudskiego, litewskiego, Żyda Gineta Selmana, agenta 3 obcych wywiadów, jednego z największych szkodników politycznych Polski, którego historyk-narodowiec wciąż zalicza do wielkich Polaków i polityków w dziejach Polski. Liczba monografii oraz publikacji biograficznych o Marszałku, opartych na dowodach historycznych, jest na rynku ogromna, wystarczy się rozejrzeć. Nieznajomość tak podstawowych rzeczy przez historyka reprezentującego nurt narodowy, jakim jest pan Hagmajer, jest kompromitująca.

Brak wiedzy na temat nieudacznie prowadzonej przez Piłsudskiego polityki mniejszości ukraińskiej w odrodzonej po I wojnie światowej Polsce prowadzi p. Hagmajera do błędnych wniosków. Sanacyjne służby wojskowe szkoliły kadry powstających wówczas UWO i OUN, i choć organy wywiadowcze i Policja Państwowa były świadome, że tam przygotowuje się Ukraińców do rozprawy z Polakami, nic z tym nie robiły. Już wówczas gwałtownie nasiliły się akty terrorystyczne, sabotaże, podpalenia dobytku polskich gospodarstw, bojkot wyborów do parlamentu i spisu powszechnego, a także liczne zabójstwa i zamachy na polskich samorządowców, w tym na samego Marszałka Piłsudskiego, 25 września 1921 r. we Lwowie. Cała ta siła działała na rzecz destabilizacji życia w Południowo-Wschodniej części II RP, jeszcze przed wybuchem II wojny światowej. Szczegółowy opis ukraińskiego terroryzmu, statystyki wydarzeń oraz poniesionych strat przez polskie gospodarstwa i Państwo Polskie na tym obszarze i reakcje władz polskich zawiera Rozdział VIII książki autorstwa Lucyny Kulińskiej, pt. Rzeczpospolita Niechciana; podtytuł: Rząd i społeczeństwo polskie Drugiej Rzeczypospolitej wobec problemu ukraińskiego; Warszawa/Kraków 2023.

Ponadto, książka Ukraińca, Wiktora Poliszczuka, pt. Gorzka prawda. Zbrodniczość OUN-UPA (Spowiedź Ukraińska), dostępna w PDF nawet w Internecie, i wiele innych opracowań opisują prawdziwie ekstremistyczne idee nacjonalistycznych ukraińskich ideologów, rodzące się już w początkach XX w. Były one wciąż rozwijane przez ich kolejne pokolenia do formy Dekalogu Ukraińskiego Nacjonalisty, który – jako credo – przejęli działacze OUN, w tym, także Bandera i jemu podporządkowani wyznawcy, którzy zainfekowali okrutną ideą również bezpośrednich sprawców rzezi Wołyńskiej, wiejską ludność – właścicieli siekier, wideł, sierpów, noży i wielu innych narzędzi rolniczych – ludzi z psychologią zwierzyny, podobnie jak przywódcy ukraińskich organizacji nacjonalistycznych. Czy zatem dopuszczalne jest odmitologizowanie Bandery i twierdzenie, że rzezie wołyńskie, to mity?

Ciekawe wnioski wynikają także z tajnego do 2007 r., obecnie publicznego dokumentu pt. „Tajny Protokół Operacyjny” na temat Operacji Belladona z 1946 r., czyli tajnej współpracy agentów ukraińskich z CIA, źródło: https://kresywekrwi.blogspot.com/2023/08/tajna-kontrola-sedziego-pokoju-tajny.html. Wnioski te dotyczą pozornie bardzo skomplikowanych wzajemnych zależności głównych i stowarzyszonych ukraińskich organizacji z tamtego okresu, gdzie głównymi były UHVR i OUN-Banera. W rzeczywistości jednak sytuacja nie była tak paradoksalna, jak się wydaje, ponieważ wiele urzędów we wszystkich organizacjach zajmował niewielki personel OUN-Bandera, której liderem był Bandera i tak naprawdę był szefem całości sieci organizacji nacjonalistycznych, którą zarządzał, nieważne gdzie się fizycznie znajdował. Bandera, agent niemiecki, był internowany w l. 1941-44 w luksusowych warunkach i korzystał z wszelkich praw, jak wolny człowiek.

Nie ma tu miejsca na dalszy wykład dla p. Hagmajera, musi sobie sam sięgnąć po podstawowe choćby lektury. Wielu historykom brakuje odwagi podjąć niewygodny i niepoprawny temat, bo „a nuż” zostaną wykluczeni z grona „nowoczesnych myślicieli”. Najwidoczniej pan Hagmajer podziela tę obawę.

A może to zawiłe meandry wiedzy cybernetycznej sprowadziły na manowce proces logicznego myślenia i wnioskowania pana Hagmajera, by odmitologizować Banderę, bo nastała taka mądrość etapu w Polsce? Polega ona na niedrażnieniu i nie psuciu dobrego samopoczucia ukraińskich nachodźców. Nieznane są nam ścieżki praktycznego wdrażania hermetycznych naukowych teorii cybernetyki społecznej w Polsce. Jeśli ktokolwiek wdraża tu cybernetyczne sterowanie społeczeństwem, czyli jak i co mamy myśleć o najokrutniejszym ludobójstwie, to my dziękujemy. My tego sobie nie życzymy?

Autor: abo