Obserwując obecną sytuację w jakiej znalazł się nasz Naród, (Polacy zrodzeni z Polaków, którzy od wieków posługiwali się językiem polskim – taka definicja na potrzeby artykułu), można popaść w beznadzieję, rozedrzeć szaty i czekać na koniec. Miernota intelektualna, moralna, miernota w każdym calu, zasiada na najwyższych stanowiskach rządowych oraz zarządza gospodarką, lub ściślej, tym co jeszcze pozostało z polskiej gospodarki. Można porównać opłakaną sytuację naszej Ojczyzny do sytuacji niewielkiego okrętu w czasie sztormu, z pijanym sternikiem, bez kapitana, który obecnie bawi się w bezpiecznym porcie na balu kapitańskim, gdzieś tam, w dalekim świecie. W tej kipieli morskiej, w równie opłakanym stanie płyną inne statki. Jeszcze inne, mają mniej pijanych zarządców u swoich sterów, ale na pokładzie tych drugich także nie ma kapitanów. Obserwujemy ten postępujący upadek od wielu lat, a jeśli coś wzrasta, to tylko poziom adrenaliny i kortyzolu u nas, skazanych na przebywanie w charakterze pasażerów. To jak podchodzimy do zastanej sytuacji nas określa, nasze wybory nas określają? Można nam odebrać wszystko oprócz wolności jaką daje decyzja dotycząca naszej postawy. Patrząc na naszych współbraci, część pije ze sternikiem, nie mając świadomości opłakanego stanu w jakim się znaleźli. Część wypiera świadomość, żyje według schematu trzech małpek; nie widzę, nie słyszę, nie mówię. Jest też pozostała garstka, tych świadomych zagrożenia. I tu dochodzimy do sedna problemu: co zrobimy z tą świadomością? W tak opłakanej rzeczywistości, należałoby zmienić trzeźwego sternika i powołać mądrego kapitana. Ale wśród „świadomych” co drugi to kapitan, brak porozumienia i umiejętności współpracy: „choćbyśmy mieli pójść na dno, tylko JA nadaję się na kapitana, tylko JA” – czy są świadomi? Przypuszczam, że wątpię. Ponurzy komentatorzy to najliczniejsza grupa. Rzecz jasna orientują się w sytuacji, widzą szeroko otwartymi oczami wszelkie zagrożenia, wewnętrzne i zewnętrzne, mają wszystkie atrybuty potrzebne by mimo trudności wyprowadzić nasz statek z opresji, wszystko oprócz – wszystko? Przypuszczam, że wątpię, są jak przemiły Kłapouchy: „Wciąż pada śnieg. I mróz bierze. Jednakże nie mieliśmy ostatnio trzęsienia ziemi”…. A gdyby… A gdyby postawić na naukę? Ale nie tę opartą o przemyślenia staruszków Newtona i Darwina. Te wszystkie wcześniej wymienione sposoby myślenia to stare bajki, one prowadzą do wojen, wszelkiej przemocy, wyzysku i są podszyte bardzo szkodliwą acz zachowawczą nieufnością. Przed nami żmudna, ciężka praca, krok po kroku. Shawn Achor stwierdził „szkła, przez które widzimy świat kształtują naszą rzeczywistość”. Badania pokazują, że osiągnięcie sukcesu w 75% zależy od pozytywnego nastawienia, wsparcia społecznego i postrzegania stresu jako wyzwania a nie zagrożenia. Napiszmy nową baśń przetrwania i transformacji. „Jeżeli jesteśmy w stanie osiągnąć pewien poziom pozytywnego nastawienia i szczęścia, nasz mózg skorzysta z „przewagi szczęścia”. Krótko mówiąc – kiedy jesteśmy szczęśliwi, nasz mózg funkcjonuje lepiej; dopamina nie tylko nas uszczęśliwia, ale również aktywuje obszary mózgu odpowiedzialne za uczenie się”. Wzmocnienie funkcji kognitywnych mózgu, poszerza horyzonty. Prawdziwa wiedza wyzwala i pozwala podejmować mądre decyzje, nie podszyte nieufnością, lękami… Jak to zrobić? Poniżej, krótka lekcja. Link do badań Achora: https://hbr.org/2012/01/positive-intelligence Szczęście napędza sukces a nie odwrotnie, wystarczy pozbyć się nieufności i zacząć ćwiczyć się w rozeznaniu. Mamy dwie drogi, od każdego z nas zależy czy wybierze życie czy zagładę.
Aniela
Shawn Achor sugeruje zastosowanie rutyny przez 21 dni pod rząd: każdego dnia należy wskazać 3 nowe rzeczy, za które jest się wdzięcznym, a ponadto zapisać co dobrego zdarzyło się w ciągu ostatniej dobry. Dzięki pierwszemu zwyczajowi nasz mózg zacznie skupiać się najpierw na pozytywnych rzeczach, zamiast na negatywnych; zapisywanie pozytywnych rzeczy pozwoli nam cieszyć się nimi ponownie.