You are currently viewing STANISŁAWA RACHWAŁ – PILECKI W SPÓDNICY.

STANISŁAWA RACHWAŁ – PILECKI W SPÓDNICY.

„W 1941, w kwietniu, zostałam aresztowana przez gestapo w Krakowie (…) przeszłam bardzo ostre i nieludzkie śledztwo gdyż byłam bita, rozbierana do naga, kopano mnie po głowie i twarzy, i straciłam wówczas 9 zębów”

Tydzień temu obchodziliśmy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Niezłomnych. Dziś mamy Międzynarodowy Dzień Kobiet, dlatego dziś opiszemy najkrócej jak to możliwe, wspaniałą postać bohaterki podziemia prześladowanej przez Niemców i komunistów.

Stanisława Rachwał, urodzona 29 czerwca 1903 w Rudkach pod Lwowem. Wychowała się w patriotycznej rodzinie. Ukończyła lwowskie Gimnazjum Sióstr Urszulanek. Znała język niemiecki, francuski i włoski. W wieku 17 lat poznała swojego przyszłego męża, a w 1923 wyszła za niego. Wybrańcem Stanisławy był Zygmunt Rachwał, oficer Wojska Polskiego, a następnie funkcjonariusza Policji Państwowej. Urodziła mu dwie córki, Annę i Krystynę. Po demobilizacji mąż został przyjęty do policji, zamieszkali w Krakowie i planowali tam osiąść już na stałe. Latem 1939 Stanisława z dziewczynkami, mającymi wówczas piętnaście i dwanaście lat, wypoczywała w Gródku Jagiellońskim. Przed rozpoczęciem wojny dotarła z córkami do Lwowa, dwa tygodnie później została wraz z mężem aresztowana przez Sowietów. Zdołała wydostać się z więzienia, przekupując strażnika biżuterią, którą miała na sobie w chwili aresztowania, następnie powróciła z córkami do Krakowa. O tym co działo się z jej mężem dowiedziała się dopiero po wojnie. Zygmunt Rachwał został zesłany w głąb Związku Radzieckiego, a po zawarciu układu Sikorski-Majski z dnia 30 lipca 1941, trafił do armii Andersa. Zmarł na gruźlicę w Palestynie w 1943. Stanisława Rachwał wychowana w patriotycznym duchu nie mogła biernie przyglądać się działaniom wroga. Gdy zaczęły tworzyć się struktury konspiracji, błyskotliwa i łatwo nawiązująca kontakty, nie wahała się złożyć przysięgi w Związku Walki Zbrojnej, później przekształconym w Armię Krajową. Działała w strukturach kontrwywiadu Okręgu Kraków ZWZ posługując się pseudonimami „Herbert”, „Herburta”, „Rysiek”, „Ryś”. Podlegała bezpośrednio pod rozkazy Jana Hartwiga „Cypriana”. Pracę swoją wykonywała tak perfekcyjnie, że do dziś niewiele wiadomo o szczegółach zadań, jakie jej przydzielano. Z pewnością zbierała informacje z terenu Krakowa, wykorzystywała do tego stworzoną przez siebie sieć informacyjną. W kwietniu 1941 została aresztowana przez gestapo. „Wpadła” w związku z ujęciem Aleksandra Bugajskiego „Halnego”, szefa Związku Odwetu Okręgu Krakowskiego ZWZ. „(…) przeszłam bardzo ostre i nieludzkie śledztwo gdyż byłam bita, rozbierana do naga, kopano mnie po głowie i twarzy, i straciłam wówczas 9 zębów”. Mimo wszystko, udało jej się przekonać katów, że Bugajski był jej kochankiem. W końcu maja 1941 została wykupiona z więzienia za fundusze ZWZ i powróciła do pracy w kontrwywiadzie. Swoje córki przeszkoliła jak mają zachowywać się i co mówić w razie nalotu gestapo. W październiku 1942, została aresztowana ponownie w związku ze sprawą szefa bezpieczeństwa konspiracyjnej Dywizji Podhalańskiej. Mieszkanie jej pełniło funkcję skrzynki kontaktowej i schroniska dla osób konspirujących spoza miasta. Tym razem funkcjonariusze gestapo mieli pewność, że nie aresztowali przypadkowej osoby. Po ciężkim śledztwie uznano ją za „politycznie podejrzaną” i w grudniu 1942 wywieziono do KL Auschwitz II, czyli obozu koncentracyjnego dla kobiet w Brzezince, stała się więźniarką polityczną nr 26281. Od razu zgłosiła się do pracy w obozowym podziemiu. „Początkowo pracowałam w różnych komandach: w polu, przy burzeniu domów (….). W marcu 1943 zachorowałam na tyfus plamisty i leżałam na rewirze”, tam, czyli w obozowym szpitalu była wybrana do eksperymentu medycznego, „lekarz” wstrzyknął jej coś w przedramię, zapadła w tygodniową śpiączkę. Mimo bezwzględnego zakazu wydanego przez niemieckiego potwora tytułującego się lekarzem, polska lekarka, współwięźniarka  podawała Stanisławie lekarstwa, które pozwoliły jej przeżyć, chociaż  skutki tego eksperymentu odczuwała do końca życia. „W kwietniu zgłosiłam się do biura, ponieważ szukano więźniarek znających obce języki. Ja znałam j. niemiecki, francuski i włoski i dlatego przyjęto mnie do pracy w Politische Abteilung-Aufnahme”. W biurze zakładała kartoteki rzeczy osobistych pozostawionych przez uwięzionych w depozycie,  czyli spis skradzionego przez Niemców majątku. „Zestawy pisałam na małych bibułkach. Zawierały one datę przybycia transportu, nazwę miejscowości, z której pochodził transport oraz ilość osób”. Kontaktowała się z Henrykiem Porębskim, któremu przekazywała informacje polityczne, a Henrykowi Bartosiewiczowi dostarczała wiadomości o charakterze wojskowym. „(…) często w biurze podsłuchiwałam rozmowy SS-manów; poza tym nasz szef Włodzimierz Bilan (polski volksdeutsch), przynosił gazety niemieckie i mnie prosił, abym je przeglądała, a potem referowała mu najważniejsze wydarzenia. Ponieważ byłam żoną oficera i obracałam się w kręgu spraw wojskowych, potrafiłam wyłuskać ważne informacje, które były przydatne dla naszej organizacji”. Nakłoniła nadzorującego więźniów pracujących w biurze SS-mana Bilana, do współpracy z obozowym ruchem oporu. Donosił jej kiedy planowane są akcje przeszukania baraków, w ten sposób udało się wynieść z terenu obozu radiostację i uratować polskich więźniów. W Oświęcimiu była więziona aż do stycznia 1945 roku. Następnie osadzono ją w kolejnych obozach koncentracyjnych. Najpierw w KL Ravensbrück, a następnie KL Neustadt-Glewe nad Łabą, skąd 2 maja 1945 roku została wyzwolona przez aliantów. „Z chwilą uwolnienia nas (…) przez wojska anglo-amerykańskie ważyłam 46 kg i byłam ludzkim szkieletem”. Trzy tygodnie spędziła w angielskim szpitalu wojskowym, z którego wypisano ją z chwilą wycofania się wojsk alianckich za Łabę. Do Krakowa dotarła pod koniec maja.

Nawiązała kontakt Edwardem Bzymek-Strzałkowskim „Grudzień” pod koniec czerwca 1945, który był szefem Brygad Wywiadowczych Sił Zbrojnych. Stanisława Rachwał przyjęła pseudonim „Zygmunt” i rozpoczęła pracę w wywiadzie, a od września 1945 w „Wolność i Niezawisłość”. Jej zadaniem było zbieranie informacji z dziedziny gospodarczej, politycznej i wojskowej, oraz ilości i sposobów wywożenia żywności do Związku Sowieckiego. Gromadziła dane osobowe i sporządzała charakterystyki aktywnych członków partii komunistycznej, urzędników państwowych, funkcjonariuszy UB i MO oraz oficerów „ludowego” WP. Zbierała informacje o działaniach UB i MO, o aresztowaniach realizowanych przez te służby, oraz wszelkie dane dotyczące ich struktury i sposobów działania. Współpracowała z „Wiktorem”, „Białym”, „Januszem”, jej informacje uchroniły Józefa Kurasia „Ogień” przed akcją rozbicia zgrupowania partyzanckiego „Błyskawica” Zbudowała na terenie Krakowa prężną sieć wywiadowczą. Posiadała między innymi informatorów w Urzędzie Wojewódzkim, Wydziale Aprowizacji krakowskiego Urzędu Wojewódzkiego, Komendzie Wojewódzkiej MO, Komendzie Miejskiej MO, Cenzurze Wojskowej, na dworcu PKP oraz w Sądzie Grodzkim. Pozyskiwała również informacje spoza województwa krakowskiego. Na Śląsku korzystała z wiadomości uzyskiwanych od swojej córki Krystyny ps. „Beata”. Uczestniczyła w budowie siatki wywiadowczej na Pomorzu i w Polsce centralnej. W 1946 uzyskała informacje dotyczące obsady stanowisk w Ministerstwie Spraw Zagranicznych oraz w ambasadach i poselstwach polskich za granicą. Dostarczyła ich pracownica MSZ, a była współwięźniarka z KL Auschwitz, Irena Miłaszewska. Od sierpnia do października 1946 trwały aresztowania działaczy WiN związane z aresztowaniem II Zarządu Głównego WiN. 26 sierpnia UB urządziło „kocioł” w mieszkaniu Stanisławy Rachwał, na szczęście została ostrzeżona, ukrywała się na melinie, przeczekała falę aresztowań w Krakowie, a następnie przeniosła się do Warszawy. Zdekonspirowana, w pierwszych dniach września mieszkała u byłej więźniarki Oświęcimia Krystyny Żywulskiej, skąd wyjechała na Pomorze, by przekazać sprawy konspiracyjne swojemu zastępcy. Miała opuścić kraj, drogę przerzutową na Zachód, gdy została rozpoznana w Warszawie na ulicy przez męża Żywulskiej i aresztowana dosłownie w przeddzień wyjazdu, 30 października 1946. Poddano ją ciężkiemu, trwającemu 11 miesięcy śledztwu. Pod postanowieniem o pociągnięciu do odpowiedzialności karnej, zamiast podpisu widnieje adnotacja Stanisławy Rachwał „akt oskarżenia niezgodny z prawdą”. Wojskowy Sąd Rejonowy w Krakowie pod przewodnictwem Władysława Sierackiego skazał ją na karę dożywotniego więzienia. Najwyższy Sąd Wojskowy uchylił wyrok. Po raz kolejny była sądzona 30 grudnia 1947, przewodniczył Ludwik Kiełtyka. Skazano ją na karę śmierci, utratę praw publicznych i obywatelskich oraz przepadek mienia. Po dwóch miesiącach spędzonych w celi śmierci poinformowano ją, że Bolesław Bierut złagodził jej karę do dożywocia. Siedziała w więzieniach przy ul. Montelupich w Krakowie, w Inowrocławiu i Fordonie. Warunki w krakowskim więzieniu niewiele różniły się od tych w Auschwitz. Robactwo to tylko jedno zmartwienie, jednak najbardziej bolał fakt, że w tym więzieniu obok niezłomnych bohaterek siedziały zbrodniarki wojenne: „Losem przebywających w tym samym więzieniu zbrodniarzy wojennych interesował się Czerwony Krzyż, więc oni mogli dostawać listy i chodzić na spacery. Nas to nie dotyczyło”. Na Montelupich Stanisława spotkała Niemki, nadzorczynie z Auschwitz. Wśród nich znalazła się Maria Mandel, to był wstrząs. „Pojawiły się myśli o zemście i odwecie.” Stanisława Rachwał została skazana na śmierć. Taki sam wyrok otrzymała siedząca w celi obok Mandel. W więziennej łaźni doszło do spotkania kata i ofiary. „Mandel zbliżyła się do mnie i powiedziała ze łzami: „proszę o przebaczenie”. Wszystkie marzenia o rewanżu prysnęły w mgnieniu oka. Poczułam wielką litość i smutek. Też zaczęłam płakać i odpowiedziałam: „przebaczam”. Kilka dni później (Mandel) została stracona”. W 1955 Stanisława została umieszczona na oddziale gruźliczym Szpitala Więziennego w Grudziądzu. Objęta amnestią z 27 kwietnia 1956 roku, na fali „odwilży” została zwolniona z więzienia po 10 latach. W aktach Urzędu Bezpieczeństwa zachował się telegram otrzymany przez Stanisławę Rachwał w przeddzień wyjścia z więzienia: „Mamusiu wracaj do domu pociągiem który wyjeżdża z Grudziądza o godz. 17 przesiadka w Łodzi Kaliskiej godz. 22.40. Przyjazd do Krakowa piąta rano. Czekamy. Dzieci”. Przez wiele lat po wyjściu z więzienia była inwigilowana przez Służbę Bezpieczeństwa. Zmarła w październiku 1985 roku.

Cześć pamięci wielkiej duchem kobiety, chwała bohaterce!

Aniela