Szokująca prawda o ZUS – cz. 2

Zanim odpowiemy na pytanie postawione na końcu pierwszej części, co robi ZUS-bankrut, by się utrzymać przy życiu, dorzućmy jeszcze trochę faktów, na zasadzie „im dalej w las, tym więcej drzew”.

Jako państwowa jednostka organizacyjna posiadająca osobowość prawną, ZUS zajmuje się gromadzeniem składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne obywateli oraz dystrybucją świadczeń (np. emerytur, rent, zasiłków chorobowych lub macierzyńskich) w wysokości i na zasadach ustalonych w przepisach powszechnie obowiązujących – donosi ZUS na swojej stronie https://bip.zus.pl/o-zus/przedmiot-dzialalnosci. Jak wiadomo, o czym pisaliśmy w 1. części artykułu, prezes ZUS powoływany jest przez premiera z grona osób wykonujących posłusznie specjalne poruczenia chlebodawcy, a nie po to, by tam uprawiać własną politykę. Tak więc, już 10 stycznia 2024 r. D. Tusk odwołuje ze stanowiska dotychczasowego prezesa ZUS, utytułowaną kobietę, która piastowała tę funkcję od lutego 2016 r. i powołuje na to stanowisko kolejnego prezesa, który wiernie służył premierowi w ZUS, w jego poprzedniej ekipie do 2016 r. Nazwisk prezesów nie ma sensu wymieniać, bo każdy z nich, gdyby nawet chciał, nie jest wstanie wybić się w tzw. systemie na samodzielność.

Wprawdzie nowy/stary kandydat na prezesa ZUS sam złożył dymisję ze stanowiska w 2016 r. w niejasnych okolicznościach. Pamiętajmy jednak, że od 2014  r. w tle działy się ogromne zawirowania związane z przejęciem przez ZUS 51,5% aktywów z Otwartych Funduszy Inwestycyjnych (OFE), które prowadziły indywidualne konta ubezpieczonych w kapitałowym Funduszu Emerytalnym. W związku z dużym niezadowoleniem społecznym, NIK przeprowadził kontrolę procesu przejęcia indywidualnych oszczędności emerytalnych. W sierpniu 2014 r. NIK opublikował raport sygnowany przez ówczesnego prezesa, Krzysztofa Kwiatkowskiego, w którym stwierdził, że „przejęcie przez ZUS aktywów OFE (większość to obligacje) oraz przekazanie obligacji skarbowych do Ministra Finansów w celu ich umorzenia, a także przekazanie pozostałej części aktywów do Funduszu Rezerwy Demograficznej i funduszu emerytalnego Funduszu Ubezpieczeń Społecznych – przeprowadzone zostało prawidłowo, zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa. Cała operacja nie zakłóciła też naliczania i wypłaty świadczeń dla ubezpieczonych”. Raport brzmi, jakby na zamówienie skrojony.

Nie umilkły jednak niepokoje społeczne, bowiem wartość pieniężna umorzonych obligacji i bonów skarbowych stanowiących gwarancje Skarbu Państwa wobec ubezpieczonych miała być zaksięgowana na indywidualnych, imiennych subkontach w ZUS, jako środki dziedziczne dla ich potomków. Pokrzywdzeni doliczyli się i ujawnili brak na tych kontach kwoty ok. 19 mld zł. 4 lutego 2014 r. temat podjął portal „finase.wp.pl”, cytujemy: „W poniedziałek doszło do długo oczekiwanej operacji przekazania środków z Otwartych Funduszy Emerytalnych do ZUS. Przelano 153 miliardy złotych. Dług publiczny spadł jednak tylko o 134 miliardy. Rząd nie wie, gdzie się podziało 19 miliardów zł”.

W programie „Kontrwywiad” na antenie RMF-FM rzecznik rządu Małgorzata Kidawa-Błońska zapytana, gdzie podziało się 19 mld zł, nie umiała odpowiedzieć, co się stało z pieniędzmi.

„Nie umie pani wyjaśnić tej zagadki 153 minus 134? – zapytał reaktor. Rzecznik rządu odpowiedziała jednym słowem: – Nie”. Potem majaczyła, że te pieniądze gdzieś się znajdą. Niestety, dotąd się nie znalazły i żaden powołany do tego organ nie zamierzał ich szukać. Rabunek w białych rękawiczkach.

Od czasu ustawowego wprowadzenia obowiązku ubezpieczeń społecznych w styczniu 1999 r., rządy zawsze narzekały, że zebrane składki nie pokrywają wydatków na emerytury. Wielu niedowiarków zadawało sobie trud szacowania, z ołówkiem i kalkulatorem w ręku, wysokości składek wpłacanych na FUS na podstawie liczby ubezpieczonych, średniego wynagrodzenia oraz procentu potrącanych tytułem ubezpieczeń składek, otrzymując sumę znacznie przekraczającą wydatki państwa na emerytury. Niestety, rządy nie ujawniały szczegółów gospodarowania złupionymi funduszami, za to z gorliwością maniaka wciąż regulowały w górę procentowe wskaźniki obciążeń na  rzecz ZUS. Taka polityka spychała wiele małych i średnich przedsiębiorstw do szarej strefy, by utrzymać się na powierzchni.

Powróćmy do wątku zmiany na stanowisku prezesa ZUS z początkiem 2024 r. po październikowych wyborach 2023 – na odchodnym, zdymisjonowana już szefowa ZUS, oświadcza w rozmowie z „Faktem”  – cytujemy: „Mijający rok potwierdził, że ZUS jest ważnym filarem państwa. Corocznie pobieramy składki o równowartości dwóch trzecich przychodów budżetu państwa (Abo- sic!). W 2023 roku było to prawie 440 mld zł, w tym około 280 mld zł na Fundusz Ubezpieczeń Społecznych, z którego wypłacane są emerytury, renty i zasiłki. Wydolność tego funduszu, czyli stopień pokrycia wydatków na świadczenia ze składek, pozostaje na rekordowym poziomie: 85 % w 2022 r. oraz około 84 % w 2023 r.”

Prosimy Szanownych czytelników o uważność – wymuszone „prawem” o tzw. ubezpieczeniach społecznych składki od obowiązanych do tego pracodawców, pracowników i osób prowadzących działalność gospodarczą stanowiły 2/3 przychodów budżetu państwa w 2023 roku, czyli 440 mld zł., z czego 280 mld zasiliło FUS na pokrycie wypłaty emerytur, rent i zasiłków, czyli:

  1. kwotę 280 mld zł z FUS przeznaczono na wypłaty emerytur i innych świadczeń; przy stopniu porycia wydatków na ten cel na poziomie 85%, państwo musiało pokryć z budżetu brakująca kwotę 53 mld zł lub zaciągnąć kredyt w obcych bankach (obliczenie kwoty wypłat 280/85 x 100 = 333 mld zł ; 333 – 280 = 53 mld zł),
  2. z 440 mld zł zebranych składek przeznaczono 280 mld na FUS, a na co poszła pozostała kwota 160 mld (440 – 280 = 160)? Wiemy już, że koszty 6.875,9 mld zł tytułem prowadzenia samej działalności ZUS w 2023 r. (vide cz. 1. artykułu) wymagały pokrycia z FUS, co powiększyło deficyt tego funduszu do kwoty 59,9 mld zł (obliczenie: 53 + 6,9 = 59,9),
  3. Zakładając, że deficyt 59,9 mld pokryto z kwoty 160 mld zł nadwyżki składek pozyskanych ponad kwotą 280 mld zł, przeznaczoną na FUS; pozostaje w budżecie nadwyżka 100,1 mld zł.

Powyższy wywód jest, jak się wydaje logiczny i matematycznie prawidłowy, zatem pozyskiwanie składek na ubezpieczenie społeczne jest złotym biznesem dla rządu, a społeczeństwo przysłowiową dojną krową, skoro dostarcza 2/3 środków do budżetu państwa.

A skoro tak, to: „Nowe wyzwania w obszarze ubezpieczeń społecznych, jakie stawia przed sobą rząd koalicji 15 października (Sic! Uśmiechnięci!), wymagają nowego otwarcia, gwarantującego odpowiedzialne zarządzanie tak ważną instytucją cytat z wniosku A.Dziemianowicz –Bąk, Min. Pracy i Polityki Społecznej na platformie „X”, uzasadniającego rewolucyjne zmiany w ZUS. Na czym one miały polegać? Na zażegnaniu konfliktu miedzy zarządem ZUS, a pracowniami o poziom wynagrodzeń oraz elastyczność w sprawach doraźnych dyspozycji płynących z rządu.

Jakież to nowe wyzwania w obszarze ubezpieczeń miałyby być podjęte, nie wyjaśniła, ale z wywiadu dla Faktów zdymisjonowanej w początkach stycznia 2024 r. p. prezes domyśleć się można, że „zbyt pochopnie” poddała krytyce wypłaty emerytur dla ponad 360 tys. osób na zasadzie otwarcia prawa do emerytury za jedną choćby składkę. Od 2012 r. liczba takich osób stale rośnie, co wymaga korekty przepisów. Wyraziła też opinię, że wartość transferów finansowych poprzez ZUS stale rośnie. W 2024 roku wydatki miały przekroczyć 400 mld zł i pochodzić nie tylko ze składek, ale też z podatków, co daje wskaźnik transferów ze środków publicznych na poziomie 86%.

Najwyraźniej stanowisko byłej prezes nie podobało się „uśmiechniętej” koalicji, bo przecież zbliżają się wybory prezydenckie, trzeba więc zjednać sobie wyborców wśród świadczeniobiorców zapatrzonych w telewizory.

Ponadto prasa donosiła, że w ZUS rośnie presja na wzrost wynagrodzeń i nadziei na zmiany wraz ze nowa nominacją. Przymiarki rozpoczęły się od kalkulacji, ile zarobi prezes. Przepisy regulują, że to sześciokrotność przeciętnego wynagrodzenia w IV kwartale poprzedniego roku. czyli w sumie ok. 32 tys. zł brutto. Osoba, która stanie na czele zakładu, będzie zarządzać instytucją zatrudniającą 40 tys. pracowników i tylko na same wynagrodzenia w tym roku zaplanowano 4,8 mld zł – mowa o roku 2024.

Podawane są również prognozy, że od 1 kwietnia 2025 roku osoby planujące przejście na emeryturę muszą przygotować się na mniej korzystne warunki finansowe. Najnowsze dane Głównego Urzędu Statystycznego wskazują na wydłużenie średniego dalszego trwania życia (Abo – czyżby?), co bezpośrednio wpływa na wysokość nowo przyznawanych emerytur. Wydaje się jednak, że powodem takich zmian nie są ww. argumenty, a raczej opłakana sytuacja ZUS, na wyrost określana w planach na lata 2025 – 2029 jako „stabilna ale z deficytem” przekraczającym 115 mld zł. Najgorsze jest to, że wszelkie wskaźniki ekonomiczne i relacje w propagandzie odnoszone są do PKB, a nie rocznego budżetu, co całkowicie czyni sytuację finansową ZUS nieczytelną dla przeciętnego zainteresowanego.

Przepraszamy Szanownych czytelników, że nie udało się przedstawić tematu określającego sytuację ZUS bardziej zwięźle, aby przejść w tej części do obiecanych przykładów z życia wziętych, co robi bankrut aby utrzymać się przy życiu.

Skoro wyczerpaliśmy już temat podstawowy, zatem  zobowiązujemy się część trzecią poświęcić tylko zapowiadanym przykładom.

Autor: Abo