Artykuł o tym samym tytule, dotyczący kolonizacji Polski przez Ukraińców, opublikowany 20 czerwca br., wymaga Postscriptum, ponieważ w dzień po jego publikacji na NCMA, inny ekspert – również agent wywiadu w stanie spoczynku, płk Piotr Wroński, w swoim wywiadzie udzielonym redaktorowi Janowi Pińskiemu na kanału YouTube, ujawnił wiele interesujących aspektów dotyczących relacji polsko-ukraińskich, które – zwyczajem rządów warszawskich – były ściśle chronione przed społeczeństwem polskim, ponieważ wiedza o nich uniemożliwiłaby politykom skuteczne manipulowanie odbiorem społecznym faktów dokonanych. Płk Wroński nawiązał do własnej publikacji pt. „Sensacyjne oświadczenie władz Ukrainy „Bez Polski nie wygramy wojny”” zamieszczonej 20 czerwca br. na portalu Dziennik.pl. To sensacyjne oświadczenie padło z ust ukraińskiego vice premiera, Iriny Wereszczuk, podczas III Forum Odbudowy Ukrainy – PAIH „Integracja – Gospodarka – Partnerstwo” w Kijowie. Swoją wypowiedź Wereszczuk osnuła na czterech filarach:
- Droga do porozumienia Ukrainy z Polską,
2. Nie ma ludzi, którzy rozumieją nas lepiej niż Polacy,
3. Wykorzystanie potencjału i doświadczenia Polski,
4. Ukraińska misja „wyszkolenia i obrony świata”.
Komentarz odautorski:
Ad. 1) zdaniem Wereszczuk „najlepszą drogą do porozumienia między Ukrainą a Polską jest dialog” – kto zdrowy na umyśle wierzy w skuteczność dialogów z banderowską Ukrainą? Po obydwu stronach – polskiej, a szczególnie ukraińskiej – wszystkie drażliwe tematy zasłaniane są tzw. wyższą racją stanu? I tak, ponad 80 lat Polska prowadzi bezskuteczny dialog o ekshumację zamordowanych Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wsch., tj. 1/3 obszaru II RP. Chodziło nie o zemstę i odwet, jak zarzucała strona ukraińska, lecz o prawdę, pamięć i godny pochówek ofiar. Oficjalny, całkowity zakaz ekshumacji wprowadził w 2013 roku Petro Poroszenko („przyjaciel” Lecha Kaczyńskiego), a gorliwie wobec Polski wypełnia go Wołodymyr Zełenski („przyjaciel” Andrzeja Dudy). Wszystkie wystąpienia o pochówek kończą się na obietnicach. To, co swego czasu rozgłaszał Michał Dworczyk, zażarty pisowski propagandysta, że uwolniono już zakaz, dotyczyło nie władz państwa Polskiego czy IPN, tylko jednej prywatnej fundacji, która przeprowadziła „wykopaliska”, gdzie natrafiła na ślady ok. 80 ofiar w jednej wsi Puźniki (epizod z 1945 r.), lecz władza ukraińska zabroniła przeprowadzenia ekshumacji. By Polaków bardziej upokorzyć, Ukraińcy, prowadząc przy tym wojnę z Rosją, zgodzili się na ekshumację oficerów NKWD i żołnierzy Wermachtu podczas, gdy Polsce nie wolno ekshumować nawet wtedy, gdy ogałaca się ją tytułem „pomocy” ze wszystkiego na żywca, zapewne dlatego, że rządy warszawskie zachowują się jak ukraińscy słudzy, którym miejsce wyznaczono „pod stołem”. I to wstrząsające dla świadomych Polaków, którzy wiedzą kto jest temu winien.
W Polsce trzeba było aż uchwały sejmowej, aby fakty historyczne, jakimi były akty ukraińskiego ludobójstwa nazwać po imieniu. Udało się to uzyskać z wielkimi oporami w 2016 roku – Sejm RP na mocy uchwały ustanowił dzień 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów (eufemizm – sic!!!) na obywatelach II RP; 10 osobom o niewątpliwych ukraińskich korzeniach nie przeszło to przez gardło, bo wstrzymały się od głosu. W 80. rocznicę (2023 r.) ludobójstwa Polaków zainscenizowano w Katedrze warszawskiej polityczne pojednanie hierarchów polskiego Kościoła katolickiego i Cerkwi greko-katolickiej reprezentującej zdecydowaną mniejszość ukraińską, która to Cerkiew również jest odpowiedzialna za ludobójstwo, gdyż brała w nim czynny udział. Próba pojednania okazała się zdawkową wymianą słów, z pominięciem najważniejszego słowa „przepraszamy” przez przedstawiciela Cerkwi – zwykła farsa, gdyż przy udziale policji organizatorzy zabronili jej obserwacji kilkuosobowej grupie reprezentującej KK i rodziny kresowe, w tym zasłużonemu śp. księdzu Tadeuszowi Isakiewiczowi-Zalewskiemu. Hipokryzja i zabetonowanie stanowiska w każdej sprawie jest kluczem do zrozumienia, dlaczego ze stroną ukraińską nie da się negocjować.
Ad. 2) – słowa o „zrozumieniu Ukraińców przez Polaków” wypowiedziane przez Irinę Wereszczuk są okolicznościowym, zdawkowym pochlebstwem, w stylu podłechtania niezbyt pewnego siebie gościa, za którymi nie kryje się nic poza uzyskaniem wizualnego efektu, tym bardziej, że w dalszej części oświadczenia Wereszczuk wyartykułowała szantaż wobec Polski, jak to ocenił sam P. Wroński.
Ad. 3) – słowa o „wykorzystaniu potencjału i doświadczenia Polski” w naszych uszach brzmi dosadnie i dosłownie, ponieważ my, świadomi Polacy, czujemy się cynicznie wykorzystani i rozgrywania przez Ukraińców. Chcą wejść do UE po naszym trupie. Naszą ostrą krytykę tego zjawiska kierujemy do winowajców, tj. polskich kompradorów warszawskich i ich gorliwych samorządowych naśladowców, którzy dla własnych korzyści przehandlowali polski interes narodowy i polską godność.
Ad. 4) – ukraińska misja „wyszkolenia i obrony świata” – trudno tu o większą zuchwałość i tryumfalizm. Już po 2,5 roku wmawiania Polakom, że Ukraina walczy z Rosją za nas oraz panoszenia się w Polsce oligarchicznych „elit” ukraińskich (vide – również opinia R.Chedy w publikacji z 20.06.24), nietrudno sobie wyobrazić w jakim kierunku będzie zmierzał porządek tam, gdzie owe elity postawią swoją stopę.
Prawdopodobny scenariusz tego, co w relacjach polsko-ukraińskich może się jeszcze zdarzyć w Polsce płk Wroński roztacza w swoim wywiadzie dla Jana Pińskiego oraz za pośrednictwem swojego radia skierowanym także do premiera Tuska. Przewidywania te przedstawiamy poniżej w skrócie.
P.Wroński zakłada trzy warianty: A) przegraną Ukrainy, B) wygraną Ukrainy i C) wygraną i przegraną Ukrainy. Analizę wariantu A i B przedstawimy poniżej, trzeci pominiemy, ponieważ jest zbiorem dywagacji i poglądów politycznych, które padły już pod wariantami A lub B, a ponadto powszechnie znane są świadomym Polakom.
Ad. A) Wygrana – wg Wereszczuk, Ukraina po przystąpieniu do UE, podzieli się z nią i swoimi partnerami unikalnym doświadczeniem wojskowym zdobytym podczas wojny z Rosją. Przytaczamy cytaty za Dziennikiem.pl: „Kto ma taką obronę powietrzną jak Ukraińcy? Kto może wyszkolić i obronić świat? To jest nasza dzisiejsza misja” – podkreśla wicepremier i szantażuje siłą: „Mamy niezwykle silną armię, której nie ma nikt inny. Nikt mnie nie przekona, że w NATO jest lepsza armia niż ukraińska.(…) Nikt na świecie nie ma takiego doświadczenia (…) Posiadamy komponent bezpieczeństwa, który jest niezbędny NATO i całemu kontynentowi europejskiemu. I to jest rozumiane w Polsce, w Szwecji, i dobrze rozumiane (także) w Brukseli. Dlatego my dajemy im bezpieczeństwo, a oni wspierają naszą gospodarkę. Potrzebujemy pieniędzy i inwestycji, a wtedy będziemy mogli właściwie pracować na nasze (wspólne) zwycięstwo” – podsumowała Wereszczuk.
Zdaniem Wrońskiego, Ukraina jedną ręką nas poklepuje, a drugą składa w zaciśniętą pięść. Skutki szantażu groźbami już są aż nadto widoczne – jakakolwiek krytyka rozbrajania się i bezgranicznej pomocy na rzecz Ukrainy, czy strajki rolników na granicy w obronie polskiego rolnictwa, są brutalnie tłumione. Zaostrzenie pokrętnej ukraińskiej retoryki szantażu, są także kierowane uwadze Brukseli, Niemiec i USA. Analizy zagranicznych korespondentów wskazują na to, że w odbudowie Ukrainy główną rolę odegrają Niemcy i USA, a Polska nic na swojej ofiarności nie zyska, zostanie ze startami, może być najwyżej hubem. Patrioty dawno zamówione i opłacone przez Polskę oraz podpisane transakcje na amunicję itp. będą wstrzymane, ponieważ wszystkie te militaria będą skierowane na Ukrainę i do Izraela. Dodatkowo, Polska zaoferowała opodatkowanie się na rzecz Ukrainy w wys. 0,25% dochodu narodowego (wg doniesień fińskich – wszystkie kraje NATO), co oznacza podwojenie opodatkowania Polaków, a polscy politycy zadowalają się poklepywaniem po plecach przez sojuszników; przy czym Wroński popiera pomoc Ukrainie (sic!), choć nie na taką skalę, jak to zrobiła Polska.
Gospodarcze porozumienie z Ukrainą Wroński uważa za możliwe (sic!). Pamięta jednak, że dzieli nas polityka historyczna, o którą należałoby zadbać, a która – jak kula u nogi – przeszkadza Ukrainie traktować Polskę jak partnera, W wypowiedzi władz Ukrainy, podkreśla Wroński, wyraźnie wybrzmiewa siłowy szantaż wobec Polski, członka UE i NATO, co należy rozumieć jako próbę wypchnięcia Polski z szeregu państw NATO. Sojuszu o charakterze militarnym Polska nie może podpisywać bez pośrednictwa NATO czy też UE. Mówi też, że Amerykanie prowadzą konsekwentnie i brutalnie swoją pragmatyczną doktrynę, która tylko w części jest zbieżna z doktryną NATO. Każdy, bez wyjątku prezydent robi to samo, a różnica polega tylko i wyłączne na przedstawianiu tej doktryny, z poklepywaniem partnerów po plecach lub bez poklepywania. Doktryna ta wyraźnie zakłada, że prawą ręką NATO w Europie są Niemcy, czego politycy nie dostrzegają i nie potrafią sami twardą ręką prowadzić spraw polskich. Prognozuje, również rozwój wypadków na okres powyborczy w USA, który to wątek pomijamy, by nie zbaczać z głównego tematu artykułu.
Amerykanom nie zależy na tym, aby całe NATO biło się z Rosją, ale by niektóre, wytypowane kraje, zapewne Polska, weszły na teren Ukrainy. Dotąd Polska była ściskana w dwie szczęki kleszczy: Rosja i Niemcy, a wg tego, co mówiła Wereszczuk, wyrosną trzecie szczęki tym kleszczom, czyli armia ukraińska.
Wroński dotyka także wątku „egzotycznego” składu rządu Tuska. Ostrze krytyki kieruje na „ministrę” edukacji, Barbarę Nowacką, której słusznie zarzuca nie tylko nieznajomość polskiej literatury, ale także brak jakiejkolwiek wiedzy. W żadnym kraju na świecie uchodźców wojennych nie kształci się w ich narodowym języku, ani w obcym programie edukacyjnym, dodaje Wroński.
Ad. B) Przegrana – jest wg Wrońskiego prawdopodobna. Podkreśla, że psychologii społecznej nikt nie bierze pod uwagę. Jednak w przypadku zawarcia pokoju bez Krymu, Doniecka i Ługańska, Zełeński będzie musiał tę klęskę jakoś uzasadnić swojemu społeczeństwu, żeby nie doszło do wojny domowej. Jak to uzasadni? Dla niego to proste – Zachód mu nie pomógł, a w Polsce są takie antyukraińskie nastroje, że to ona będzie winna. Polska stanie się naturalnym kozłem ofiarnym. Wroński dodał, że w Polsce dotąd panuje pogląd szerzony przez Jerzego Giedrojcia, że „nie ma Polski bez Ukrainy”. Tylko nikt nie bierze pod uwagę, że Giedrojć, starszy człowiek, książę, współpracownik wywiadu francuskiego i chyba nie tylko, mówi Wroński, pisał o Polsce przedwojennej, której częścią była Ukraina, a od 1935 roku cała należała już do ZSRR. Mimo to, nadal to pojęcie u nas obowiązuje. Powinniśmy zerwać z tym poglądem, myśleć tylko o polskich obywatelach i ich interesach. Nie powinniśmy posyłać Polaków na wojnę z Rosją, bo to nie jest nasza wojna. Oświadczenie I. Wereszczuk jest ultimatum dla Polski, mówi Wroński przypieczętowując popularnym porzekadłem obrazującym moc siły militarnej: „mamy taką armię, że możemy was przykryć czapkami”. Żaden to dla Polski sojusz z Ukrainą. Dla przykładu, powołuje się na historię II WŚ: 1939, 1940, 1941 – pakt Ribbentrop Mołotow i jego skutek – niebotyczne straty Polski. Poleca polskim politykom, by nauczyły się historii zanim „ministra” edukacji, Barbara Nowacka wycofa ją z programu nauczania.
Kończąc temat ukraińskiej kolonizacji Polski warto przytoczyć wypowiedź Marka Kubickiego prowadzącego kanał na YT, która oddaje całą prawdę o obecnej sytuacji na Ukrainie za źródłem „Publico”. Donosi on, że poprzez naciski reżim kijowski wykorzystuje władze do wyciszania dziennikarzy za krytykę rządu i korupcji SBU. Rząd zaprzecza korupcji i obiecuje podjąć odpowiednie środki przeciwko takim dziennikarzom. Są oni zastraszani, wyłapywani i wręcza się im „bilety” na front. W tym czasie Centralna Służba Antykorupcyjna Ukrainy oficjalnie poszukuje ponad 630 tys. sztuk broni. Obok zwykłych karabinów, na liście zaginionych przedmiotów znajdują się granatniki, manpady, armaty, działa artyleryjskie z systemem rakietowym. Rzekomo zaginiona broń od dawna wędruje po kontynencie europejskim. Czarny rynek broni na Ukrainie kwitnie i jest podatnym gruntem dla rozwoju ekstremizmu i struktur przestępczych. Wszystko to przenika także do Polski, a władze warszawskie udają, że tego nie dostrzegają.
Komentator kanału, poniekąd zgodnie prawdą stwierdza, że nieistniejące państwo kierowane jest przez osobników bawiących się w politykę i jednocześnie mordujących własnych ludzi. Jego zdaniem, cytuję: „Ukraina nie może być samodzielnym bytem państwowym, bo im się po prostu w d…. przewraca. Oni muszą być zawsze pod jakimś ciśnieniem i nie ukrywam, że Rosja doskonale z tym dawała radę. Jak im popuścili, to im wyszło to, co wyszło”. Trudno temu stanowisku nie przyznać racji.
Tymczasem przedstawiciele Ukrainy, aspirujący do członkowstwa w UE, oficjalnie przedstawiają się jako zwolennicy demokracji i praworządności. Wiemy już, że te gołosłowne deklaracje znalazły zrozumienie w Komisji Europejskiej, gdyż Ursula von der Leyen ogłosiła akcesję Ukrainy i Mołdawii do UE.
A Polacy przygnieceni całym tym „dobrodziejstwem”, nawet nie wiedzą, że płacą horrendalny podatek od utrzymania pokoju, bez żadnych nań widoków i gwarancji.
Autor: Abo
Źródła: kanały YT „Wspólnota i pamięć”, Jan Piński, Marek Kubicki