Pasożyty to szkodniki, niszczą zdrowy organizm, jak z nimi walczyć. To nie jest porada medyczna

Nie uwierzycie mi, gdy powiem, że pasożyty opanowały cały świat i są dla niego zagrożeniem. Polska nie jest od nich wolna, a może nawet jest ich szczególnym siedliskiem. Wielu z Was powie, że są tego świadomi i nauczyli się z nimi żyć, bo przecież panuje moda na otwartą tolerancję na wszystkich i wszystko, z pasożytami włącznie. Inni dodadzą, że także są świadomi i zastanawiają się jak zabrać się do walki z nimi. Są wśród nas też tacy, którzy wiedzą, że pasożyty są groźne, ale tolerują ich obecność, innymi słowy godzą się na współistnienie z nimi. Jest też ogromna liczba ludzi, którzy nawet gdzieś słyszeli o problemie, ale uważają, że ich to nie dotyczy – z tego co widzą i słyszą w ich ulubionej telewizji wynika, że są to spiskowe teorie niewarte, by im poświęcać czas.

Teraz, gdy powyższym wstępem udało się – mam nadzieję – wywieść w pole algorytmy pejs-bukowego cenzora, pora na uściślenie, o jakie pasożyty tu chodzi, bo przecież nie o te, które zasiedlają nasze ludzkie organizmy. Z tymi nauczyliśmy się walczyć i cyklicznie wygrywać. Gorzej jest natomiast z pasożytami trawiącymi organizmy państwowe. Wszyscy wiemy, że na pierwszy plan wysuwają się tu politycy, którzy sami siebie uważają za elity i autorytety, bo wspięli się na najwyższe stanowiska we władzach, choć żadnym przymiotem nie zasłużyli sobie na prestiż i szacunek mimo zajmowanych pozycji.

W rzeczywistości dotarli tam na zasadzie negatywnego doboru wg cech pożądanych przez ich zarządców do wypełniania z góry określonych poruczeń na zasadzie posłuszeństwa. Pokolenie za pokoleniem dokonuje się multiplikacja takich „polityków z urodzenia”, którzy nigdy nie splamili się uczciwą pracą. Niezmienne co do zasad, rosnące sieci powiązań tworzą sitwy, czyli grupy wzajemnie wspierających się i wykorzystujących swoje pozycje społeczne do prywatnych interesów wbrew interesowi ogółu. Z czasem okazuje się, że ich prywatne interesy mają wsparcie, czyli tzw. plecy w obcych mocarstwach. Ich uzależnienie od państwowego krwioobiegu zamienia ich w raka na państwowym organizmie. Jest to choroba, która od wielu lat trapi naszą Ojczyznę, Polskę, w której istniejący od lat stan chorobowy objawił się ostro w latach tzw. transformacji ustrojowej 1989 i stale ulega pogorszeniu. Po wejściu do UE w 2004 roku i chwilowym zachłyśnięciu się „europejskością”, zaczęliśmy odczuwać ciężar z góry narzucanych dyrektyw, zgoła przypominających przynależność do znanego nam wcześniej obozu, tyle że z inną przydawką, czyli euro-kołchozu. Szczerze powiedziawszy, tych zewnętrznych powiązań jest znacznie więcej, ale poprzestańmy na tym poziomie dociekań, wystarczającym by stwierdzić, że skład obecnego rządu KO, tzw. uśmiechniętej koalicji jest tak egzotyczny, że aż szokuje. Egzotyka polega na takim doborze przedstawicieli ministerstw, gdzie wykształcenie, zawodowe kwalifikacje i doświadczenie kandydatki/kandydata mają się tak do powierzonego im stanowiska, jak przysłowiowy garbaty do ściany. Zupełnie tak, jakby niemowę powołać na nauczyciela czytania. Łatwo takimi kandydatami sterować.

Weźmy przykładowy resort z rządu D. Tuska: Ministerstwo Edukacji i Nauki – kieruje nim Barbara Nowacka. Wikipedia.org podaje, że jest zagorzałą działaczką feministyczną – uczestniczką czarnych marszy, wiele lat obijającą się po lewackich obrzeżach polityki; posiada wprawdzie wykształcenie w dziedzinie informatycznej, lecz nigdy nie pracowała w tej dziedzinie, a gdyby nawet, to ten profil wykształcenia nie jest właściwym kryterium doboru do resortu edukacji i nauki. Jednym słowem, jest znana z tego, że jej rodzice byli znani, więc jest dobra. Dokąd prowadzić może polską edukację i naukę taka ministra, już zdążyliśmy się przekonać zanim rozpoczął się rok szkolny 2024/2025. Podamy tylko listę tych zmian dla szkół podstawowych, z których żadna z wymienionych nie służy dobru polskiej edukacji i nauki:

  • odchudzenie podstawy programowej
  • obowiązek szkolny dla dzieci z Ukrainy z dodatkiem 800 plus, wg ukraińskiego komponentu
  • usunięcie przedmiotu historia i teraźniejszość.

Aby nie naruszać praw autorskich poprzez dublowanie treści, które kryją się za wymienionymi zmianami, polecamy Szanownym Czytelnikom publikacje pełnego zakresu zmian na różnych poziomach edukacji i ich omówienie na stronie internetowej Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły (KROPS) i zjednoczonych z nią organizacji ochrony szkoły w liczbie 74 – ratujmyszkole.pl. W tym miejscu powtarzamy za KROPS apel do wszystkich zainteresowanych stanem polskiego szkolnictwa, a szczególnie rodziców i rodziny dzieci w wieku szkolnym oraz nauczycieli o czynne uczestnictwo w niedzielnej manifestacji – oto plakat organizatorów:

Jedynie liczna obecność w protestach może zatrzymać walec podstępnych i niekorzystnych zmian, jakie wprowadzono do programów nauczania w polskich szkołach.

Poniżej podajemy pozornie niewidoczną i niewinną, ale niedopuszczalną ingerencję w treść wiersza Marii Konopnickiej pt. ROTA, opublikowanego w 1908 roku, który stał się polską pieśnią hymniczną do muzyki Feliksa Nowowiejskiego, śpiewaną do dziś, jak Polska długa i szeroka. Przytaczamy oryginalny tekst ROTY:

Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród,

Nie damy pogrześć mowy!

Polski my naród, polski lud,

Królewski szczep piastowy,

Nie damy by nas zniemczył wróg…

Tak nam dopomóż Bóg!

Do krwi ostatniej kropli z żył

Bronić będziemy Ducha,

Aż się rozpadnie w proch i w pył

Krzyżacka zawierucha.

Twierdzą nam będzie każdy próg…

Tak nam dopomóż Bóg!

Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz,

Ni dzieci nam germanił.

Orężny wstanie hufiec nas,

Duch będzie nam hetmanił,

Pójdziem, gdy zabrzmi złoty róg…

Tak nam dopomóż Bóg!

Nie damy miana Polski zgnieść

Nie pójdziem żywo w trumnę

Na Polski imię, na jej cześć

Podnosi czoła dumne.

Odzyska ziemi dziadów wnuk!

Tak nam dopomóż Bóg!

Źródło: poezja.org/wz/Maria_Konopnicka/2291/Rota

Tymczasem jakaś pasożytnicza, zdradziecka łapa podstępnie zmieniła tekst trzeciej zwrotki oryginalnie brzmiącej: „Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz” na: „Nie będzie Krzyżak pluł nam w twarz”. Czyżby Niemcy obrazili się na polską literaturę odzwierciedlającą fakty historyczne? A może to słudzy Niemców „uśmiechniętego” etapu postanowili przypodobać się Niemcom?

O dziwo, wielce zasłużony dla katolicyzmu i Polski przełomu wieków XIX i XX, ksiądz Mateusz Jeż (1862 – 1949) dopisał ostatnią, piątą zwrotkę do pieśni ROTA, której tekst, napisany z pewnością w czasach zaborów, być może jeszcze za życia autorki Roty, Marii Konopnickiej (1842 – 1910), dzisiaj brzmi profetycznie, zważywszy na wchodzącą do szkół programową deprawację dzieci, przeciwko czemu odbędzie się manifestacja w warszawie w dniu 1 grudnia br.:

Ostatnia zwrotka Roty, dopisana przez ks. Mateusza Jeża:

„Nie damy dzieciom wiary kraść

Przez złe bezbożne szkoły

Choć byśmy mieli trupem paść,

Próżne wrogów mozoły.

                Nie puścim djabła w szkolny próg

                Tak nam dopomóż Bóg!”

Rolą nas wszystkich Polaków, a szczególnie rodziców dzieci w wieku szkolnym powinna być czujność i reakcja na wszelkie zakusy pozbawiana nas bogatego dziedzictwa narodowego.

Autor: Abo