W lipcu 1932 roku młody ksiądz Władysław Kaczmarczyk objął parafię w Gilowicach na Żywiecczyźnie. Od samego początku pełnienia obowiązków proboszcza dał się poznać jako człowiek, który ma Polskę w sercu. Jego posługa kapłańska przypadła na bardzo burzliwy okres w nowo odrodzonej Polsce. Pierwsze co zrobił to przestał wypełniać w sposób szczegółowy księgi parafialne. Przykładem może być to, że w zapisach metrykalnych pomijał stan społeczny osoby zmarłej czy jego rodziny.
Był bardzo energicznym człowiekiem i czynnie uczestniczył w życiu wsi. Był członkiem Rady Gminnej, działał w Straży Pożarnej, a także był zamiłowanym myśliwym! W 1933 roku pod jego nadzorem wybudowano Dom Parafialny ze sceną widowiskową oraz przedłużono nawę kościelną o 6 metrów, przez co powierzchnia kościoła znacznie się powiększyła. Przesunięto wieżę kościelną razem z dzwonami, co było nie lada wyczynem.
W 1936 roku udało się zakupić ogromny żyrandol do kościoła, który w tamtym czasie nie tylko pełnił rolę ozdobną, ale także praktyczną jako oświetlenie. Oprócz działalności duszpasterskiej ks. Władysław działał prężnie w środowiskach patriotycznych, a szczególnie związanych ze Stronnictwem Narodowym.
W dniu 8 maja 1938 roku w Gilowicach poświęcił proporzec Zarządu Okręgowego SN oraz wygłosił mocne patriotyczne kazanie. Była to podniosła i piękna uroczystość, na którą przybyło wiele osób i delegacji. Po nabożeństwie udano się do Domu Parafialnego, gdzie odbyła się akademia i gdzie śpiewano Polskie pieśni patriotyczne. Wieczorem, dzięki Narodowej Organizacji Kobiet zaproszono wszystkich na zabawę taneczną, która trwała do późnych godzin wieczornych. Jest bardzo mało informacji popartych dowodami materialnymi o całej działalności ks. Władysława. Na zachowanych fotografiach widać, że potrafił przyciągnąć do siebie wiele osób, szczególnie młodzież. Będąc osobą duchowną, skrzętnie wykorzystywał bezpośrednie kontakty z ludźmi do tego, aby uświadamiać ich i wychowywać w poczuciu miłości do ojczyzny.
W 1939 roku wybucha wojna i nastaje okupacja niemiecka. Tylko jedna z trzech organizacji patriotycznych działających w Gilowicach, a mianowicie Stronnictwo Narodowe podejmuje walkę z najeźdźcą. Ludzie z Gilowic organizują tajne związki partyzanckie w całym powiecie Żywieckim. U ks. Władysława na plebani, jeszcze przed wojną mieszkał Antoni Pławik ps. Roman, który w późniejszym okresie po scaleniu różnych organizacji w jedną, czyli Armię Krajową, został wybrany komendantem obszaru żywieckiego.
Wiosną 1940 roku nastąpiły w Gilowicach liczne aresztowania, gestapo zabrało dobrego przyjaciela księdza, kierownika szkoły Władysława Latkiewicza, z którym współpracował. Wysłano go do niemieckiego obozu koncentracyjnego.
W listopadzie rozpoczęły się masowe wysiedlenia ludności z Gilowic. Wysiedlono wówczas 162 rodziny, w sumie 1721 osób. Na miejsce wysiedlonych przywieziono 52 niemieckie. Władze niemieckie poleciły proboszczowi ks. Władysławowi odprawianie jednej mszy św. w niedzielę w języku niemieckim. Dostosował się do tego na początku, lecz po jakimś czasie gdy osadnicy niemieccy przestali uczęszczać do kościoła zaczął odprawiać nabożeństwa po polsku. Prawdopodobnie przez to, wiosną 1942 roku z polecenia arcybiskupa Sapiechy został przeniesiony do innej parafii mianowicie do Radziechów. Tam dalej działał, lecz to już inna historia.
Agent Polski