Od jakiegoś czasu powiły się doniesienia o podpisaniu umowy gospodarczej Unii Europejskiej z Mercosur. Pomimo propagandy sukcesu niesie ona ogromne zagrożenia szczególnie dla polskiego i europejskiego rolnictwa. Po aferze z ukraińskimi produktami rolnymi, czeka nas wolny napływ produktów z obszaru Mercosur. Szczególnie, że jakoś nie dotarło to opinii publicznej. W dniu 28 czerwca 2019 r. Unia Europejska i Mercosur osiągnęły porozumienie polityczne w sprawie ambitnej, wyważonej i kompleksowej umowy handlowej.
Co to jest Mercosur? Bo nie każdy kojarzy, nie powiedzieli w telewizorze.
Mercosur z języka hiszpańskiego „Mercado Común del Sur” lub portugalskiego „Mercado Comum do Sul” (MerCoSul) – Wspólny Rynek Południa) to międzynarodowa organizacja gospodarcza powołana w roku 1991 traktatem z Asunción skupiająca następujące państwa Ameryki Południowej
Argentyna, Boliwia, Brazylia, Paragwaj, Urugwaj i Wenezuela (zawieszona od 2016 roku)
Jakie reakcje w Polsce?
Za informacjami podanymi w portalach branżowych farmer.pl i sad24.pl
W tym tygodniu we wtorek, 19 listopada, pod Sejmem odbyła się konferencja prasowa rolników, którzy sprzeciwiają się podpisaniu umowy Mercosur. Właściwie, proszono premiera. Poprotestowaliśmy , ale nie udało się. Umowa została właściwie już podpisana czeka tylko na ratyfikację państw członkowskich. Nasz rynek będzie otwarty dla ogromnych ilości tanich płodów rolnych z Ameryki Południowej. Będą się szykować protesty, ale to już po fakcie. Spójrzmy na stanowisko Brukseli w tym temacie.
Nowy unijny komisarz do spraw handlu Maroš Šefčovič powiedział:
Handel jest bardzo ważny dla utrzymania europejskiego modelu gospodarczego, musimy być w tym obszarze niezwykle aktywni. Europa jest jednym z największych światowych podmiotów promujących zrównoważony model rozwoju. Porozumienie paryskie wpisujemy do wszystkich naszych umów handlowych, ale chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz – nie wiadomo, jakie będą reakcje naszych partnerów, szczególnie ze świata rozwijającego się, dlatego musimy robić więcej, jeśli chodzi o PR. Nasze polityki, którym przyświeca słuszny cel, a więc zrównoważony charakter rozwoju czy przeciwdziałanie zmianom klimatycznym, to jest nasza presja jednostronna. Czasem ludzie oskarżają nas o imperializm ustawodawczy, a tak nie jest. Musimy dużo więcej czasu poświęcić, aby wytłumaczyć naszym partnerom, dlaczego przeciwdziałanie zmianom klimatu jest tak ważne. Będziemy intensywnie pracować nad tym, aby nasze standardy były uwzględnione.
Cytując informacje z sad24.pl:
– tłumacząc po ludzku, komisarz potwierdził, że cele klimatyczne, opodatkowanie emisji CO2 i „dokręcanie śruby” rolnikom to tylko wewnętrzna polityka w Unii. Strona europejska nie zamierza nikomu narzucać swoich zasad. To, że UE będzie starać się o ich uwzględnienie przez partnerów z Mercosur wcale nie znaczy, że tak będzie.
Hipokryzja
W imię ratowania przemysłu niemieckiego poświęcamy rolnictwo w Europie.W imieniu Polski decyzję podejmie niemiecki agent.
Cały projekt, a właściwie umowa jest dostępna po angielsku i po polsku.
Co dalej?
Szykują się protesty rolnicze w całej Europie, a niech protestują. Ludzie i tak pobiegną do do niemieckich sieciówek po kotleta z Argentyny czy z brazylijskiej Amazonii. Co to kogo obchodzi, ważne, ze jest ekologicznie i drogo.
Robert Śledź